Alternatywne zakończenie

1.1K 69 8
                                    

—Mamusiu!—krzyknął chłopiec, wybiegając ze swojego pokoju dalej będąc w piżamie.—Nie uwierzysz co mi się śniło.

Brunet wdrapał się na drewniane krzesło i zaczął przyglądać kobiecie. Ta jednak spojrzała na niego spokojnie i podsunęła miskę z owsianką pod nos.

—Co takiego?—zapytała zaciekawiona, siadając z drugiej strony stołu i jedząc swoje śniadanie. Przyglądała się uważnie chłopczykowi, widząc że jest bardzo podekscytowany tym co wydarzyło mu się podczas snu.—Zaraz przyjdzie ciocia Maria.—dopowiedziała blondynka, patrząc na zegarek na swoim nadgarstku.

Bardzi polubiła dziewczynę swojego przyjaciela. Cieszyła się, że Howard w końcu znalazł kogoś i nie jest już sam.

—Śniło mi się że znalazłaś się w przyszłości!—zaczął brunet, biorąc pierwszą łyżkę śniadania do ust.—Był rok dwa tysiace siedemnasty i spotkałaś się z wujkiem i tatą, którzy przeżyli. Był tam także syn wujka Howarda i inni przyjaciele, jednak na końcu zginęłaś w strzelaninie.—chłopczyk zasmucił się lekko jednak nie na długo.—Mylisz, że coś takiego mogłoby się wydarzyć?

W oczach chłopca było widać iskry ciekawości, a jednocześnie strachu. Kobieta zastanowiła się chwilę nad odpowiedzią, którą po chwili podzieliła się z synem.

—Wiesz James, to był tylko sen. One prawie nigdy się nie spełniają, jednak.—dodała z umiechem, widząc zawiedzioną minę chłopczyka.—Ten może się spełnić.

—A ja razem z tatą cię uratujemy!—krzyknął szczęśliwy, wywołując jednocześnie u kobiety śmiech.

68 lat później...

—Mam dla was informacje panowie.—zaczął Fury, podchodząc do stołu, przy którym siedzieli Avengers, jednak jego słowa były skierowane głównie do Steve'a i Jamesa.—W szpitalu na York Ave, leży osoba, która ostatnio dowiedziała się że przeżyliście wojne i chciałaby z wami porozmawiać przed śmiercią.

Mężczyźni spojrzeli po sobie. Spotkali w życiu dużo osób, które mogły do dziś przeżyć i być teraz na skraju życia i śmierci. Żaden z nich nie mógł teraz wymyśleć sobie jakiejś osoby, o którą może chodzić. W końcu Peggy umarła kilka miesięcy temu.

Po niecałej godzinie znajdowali się w szpitalu, przed wskazaną przez recepcjonistkę salą. Zpukali, a następnie delikatnie pociągnęli za klamkę. Zszokowani zatrzymali się na chwilę, przyglądając się postaci na łóżku szpitalnym.

—Jak miło was widzieć. Żywych i zdrowych.—odezwała się cichym głosem Alisha, wskazując pomarszczoną dłonią na krzesła obok swojego łóżka.—Nie zostało mi dużo czasu.—przyznała kiedy już zajęli swoje miejsca.

—Nie wierze w to, że jeszcze cię widzę.—przyznał Steve. Nachylił się nad staruszką i przytulił ją delikatnie, na ile pozwalały mu podpięte do niej kable.—Co się z tobą stało?

—Przed końcem wojny zajęłam się macierzyńswtem. Pracowałam wtedy jeszcze jako Pułkownik, więc Peggy, Howard i Maria pomagali mi z dzieckiem. Maria była cudowną kobietą i serce mi pękło kiedy usłyszałam, że ona i Howard nie żyją.

—Macierzyństwem?—zapytał zdezorientowany Barnes, kończąc słuchanie Alishy na tym słowie.

—Mieszka na Crescent Street. Od dawna czeka, aby cię poznać. Byłeś jego mentorem.

—Ale kto czeka?—brunet jakby dalej nie rozumiejąc ukochanej zadał kolejne pytanie, które miało do końca rozwiać jego niewiedzę.

—James Steve Rogers, twój syn.—powiedziała, patrząc prosto w jego oczy.—Co roku w dniu swoich urodzin przychodził i opowiadał mi ten sam sen. Był on o tym jak spotykamy się w dwa tysiące siedemnastym, tylko troche inny scenriusz spotkania, a ja za każdym razem mówiłam mu że niektóre sny się spełniają.

—Odwiedzę go.—zapewnił James.

—A jak Anthony. Podobno jest podobny do Howarda.—zaśmiała się cicho kobieta.

—Kropla w krople on.—zaśmiał się z nią Steve.

—Dobrze, że w końcu wszystko się ułożyło. Teraz, kiedy z wami porozmawiałam, mogę spokojnie odchodzić.—powidziała jeszcze ciszej Alisha, a po chwili urządzenie zaczęło pikać, pokazując ciągłą linie.

I w taki sposób odeszła. Ze spełnionym marzeniem o ponownym spotkaniu brata i ukochanego, zapewnieniu synowi spotkania z rodziną oraż wcześniejszą rozmową z Peggy po latach urwanego kontaktu.

Jednak dla Jamesa nie było to łatwe. Alisha zostawiła go z masą pytań bez odpowiedzi. Był jednak pewnien, że uzyska je od syna, o którym fakt jeszcze do końca do niego nie dotarł.

^^^^

No i mamy pierwsze alternatywne zakończenie. Myśle jeszcze nad napisaniem drugiego, którego fabuła siedzi mi ciągle w głowie, jednak zobaczymy jak to będzie.

janiewierzewtokurwa mam nadzieję że teraz masz bardziej swój Happy End i nie jesteś zła za śmierć bohaterki w orginalnym epilogu 😜

Viki_XYZ

Don't Leave Me Again || Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz