15- Odwiedziny

95 6 3
                                    

Pov. Violet

Wyszłam z komnaty na dziedziniec, gdzie czekał mój narzeczony Tylor- niebieskooki blondyn,jego rodzina jest dość sławna za murami miasta z wyrobów farmaceutycznych.

- Witaj my lady- powiedział całując moją dłoń.

- Witaj Tylor- ukłoniłam mu się jak to miałam w zwyczaju. - Co u ciebie- powiedziałam.

- Wspaniale, może przejdziemy się po mieście?

- Z chęcią.

Powiedziałam i wyszliśmy. Przez nasz "spacer" Tylor wyśmiewał mieszkańców, ma on za duże mniemanie o sobie. Chciałabym wykrzyczeć mu to w twarz ale nie mogę. Ojciec zobronił. Pamiętam jak kłóciłam się z tatą, kiedy mi powiedział o zaręczynach.

- Tylor może czas iść spać? Jutro jedziemy do Vardaros.

- Masz rację do jutra- powiedział i pocałował mnie w policzek, po czym poszedł do swojej tymczasowej komnaty. Ja weszłam do swojego pokoju, przebrałam się i poszłam spać.

★Time Skip rano w drodze do Vardaros★

Siedzę ubrana tak jak zawsze naprzeciwko Tylora. Obecnie jesteśmy jakieś 2-3 km od Vardaros. Czasem myślę jak to by było mieć nie królewskich przyjaciół, bo poza Tylorem nie znam nikogo w moim wieku.(smutno mi się robi jak to pisze, masz pamiętać Bliźniaki! Dop.aut.)

- Księżniczko już jesteśmy.- powiedział woźnica.

- Dziekuje-powiedziałam i wyszłam z powozu. Varados to dom a raczej coś na wzór domu na sobie. Wszędzie brudno i ciemno.

- Ja pójdę poszukać burmistrza- powiedział Tylor i odszedł.

★20 minut wcześniej★

Pov. Luna

Varian wyszedł a to niestety my mamy "pilnować" tej księżniczki i jej księciunia. Ehh... Jakby sami nie umieli się obronić, no tak przecież nie umią. A po co mam się stosować do próśb? Bo nadal mam kawałek starej siebie. Może pójdę się przejść? Wzięłam torbę i pelerynę po czym wyszłam przez okno.

Z dala słychać śmiechy i rozmowy dzieci. Na samą myśl o bracie się uśmiecham. On daje tym dzieciakom szansę na nową przyszłość. Nie muszą być złodziejami ale mogą być kim zechcą. Zjechałam na jednym kamieniu pod okno "klasy" i bez zaproszenia weszłam.

- Ohayo~!- oczywiste było to że zrobiłam wielkie wejście bo jakiś proszek od Variana "przypadkiem" spadł na mnie i jestem teraz obklejona tym czymś.

- Hej Luna!

- Cześć!

- To Silver-Moon!

Słyszę to i patrzę na Variana po czym wybucham śmiechem. On po chwili też oraz cała klasa.

- Ani wypuścisz mnie?- pytam.

- Nie wiem dobrze nawet że tak jesteś bo- nie skończył bo użyłam mojego autorskiego pomysłu proszku z kamienia który czyści i wstałam.

- Pakuj swoje "eliksiry" mamy pilnować Ōjo.(księżniczka z jap. Dop. Aut.)

- Jasne już, można wyskakiwać- powiedział a cała 20 wybiegła/wyskoczyła z "sali". Spakował swoje rzeczy i poszliśmy przez targ.

Targ to jest poprostu główna "ulica" gdzie jest najwięcej światła i skrzynie z płachtami. Oczywiście są też owoce oraz inne nawet świeże.

- Jak myślisz jaka będzie ta księżniczka?

- Nic nie wiedząca jak przetrwać.

- Luna!

- Co to ja.- mówię i zaczynamy się śmiać. Nagle ktoś mnie traca ramieniem.

- Uważaj jak chodzisz plebsie(pociski lecą ٩( 💢•̀ з•́)وdop.aut)- powiedział co wiedział jakiś chłopak z blond włosami.

- Powiedział co wiedział, ktoś ty?- powiedziałam z niemałą pogardą. Po chwili poczułam siarczysty ból w lewym policzku i dokonany zamach na mnie przed tego plastika.- Ty... Motherfuckin' fuckin' fuck watashi ga anata o fakku shita toki watashinohaha wa anata o ninshiki shimasen!!!(można się przerazić tłumaczenia dlatego powiem tyle że to mega wiązanka wyzywisk dop.aut.)- wyjęłam noże i już mu chciałam wydlubać te niebieskie oczy ale poczułam jak ktoś mnie trzyma od tyłu.

- Luna zostaw go, może jednak przeprosi.- powiedział.- Po co przyjechałeś do Vardaros?

- Właśnie nie wiem same rudery. Nie da się tu żyć.- spojrzałam na Variana wzrokiem: "Mogę?" na co on kiwnął głową.

- Skoro jesteś taki mocny w słowach to w pojedynkach też powinieneś być dobry.

- Oczywiście, pokonałem metalową maszynę śmieci- powiedział i wypioł dumnie pierś.

- Automatona?- mruknał Var.

- Skoro tak to arena, jutro punkt 12:00 walczymy.- powiedziałam. Pojedynki są tu częste zwłaszcza z moim udziałem wygrałam wszytkie.

- Nie podniose na kobietę ręki.- i strzał Variana obok jego ucha.

- To zawalczysz ze mną i moja siostrą.- czyli się przemógł i wykorzysta swoje celne oko w walce. Wkońcu.

- Niech wam będzie.- powiedział i odszedł w tylko jemu znany kierunek.

- Luna czyli idziemy szukać tej księżniczki?

- Nie- uśmiechnełam się lekko- skoro jest dobry w walce to powinien ją sam ochronić. Lepiej wracajmy bo zostaniemy posągami. - obróciłam się na pięcie i poszłam wraz z bratem do naszego domku co jakiś czas się śmiejąc z wcześniejszej sytuacji. Ten idiota nie wie na co się zgodził...

★Ohayo!★
Mam nadzieję że
Rozdział się podobał
Postaram się jak najszybciej
Napisać następny rozdział
Słów: 754
Piosenka na górze może nie adekwatna
Ale ją lubię
Bayo~ do następnego.

☐ » Kamienie || Zaplątani || Varian x OcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz