18- [Nie mam pomysłu na tytuł]

96 3 9
                                    

Pov. Luna

Położyłam czarnowłosego na kanapę w domu.
- Nieźle obrewałeś... - powiedziałam próbując się nie rozryczeć. Luna spokojnie. Uda się go uratować. Spojrzałam na ranę w ramieniu. Dość głęboka a, ja nie mam niczego do wyjęcia kuli. Magi nie użyje bo, coś pogorszę... Patrzyłam bezczynnie na brata dopóki ktoś nie zapukał. Wstałam i z impetem otworzyłam drzwi.
- Czego szlachta chce?!- zapytałam z jadem patrząc na księżniczkę.
- Mogę wejść?- powiedziała wychylając głowę do środka.
- Nie masz tu wstępu! Daj mi ratować brata- odparłam chcąc zamknąć drzwi.
- Chce pomóc. Jako księżniczka mam obowiązek op- nie dałam jej dokończyć.
- Słuchaj Blondi. Vardaros może i jest na terenie twojego państewka ale, tu każdy ucieka przed prawem i rodzina królewska. Każdy chce cie tu zniszczyć.
- Za co niby?
- Za... Obecnie nie mam za wielu znajomych poza bratem i dzieciakami z jego klasy. Zapytaj na ulicy. A no tak nie możesz bo, cię twój książe na narcystycznym koniu nie obroni.
- Chciałam za niego przeprosić. Od zawsze wywyższa się nad innymi. - powiedziała i zaczęła coś miętolić z nadgarstka.
- Co to? - zapytałam podnosząc jej rękę. - Złoto. Kształt pędzelka.  Po co ci to?
- Kiedyś dałam dwóm wygnańcom podobne bransoletki tyle że, inny kształt i kamień... Dla mnie jest to jak sen. Uznałam że, będę taką nosić... Wszyskie coś tworzyły. - powiedziała a, ja kiwnęłam głowa. Varian! Podeszłam do niego.
- Przytrzymaj mi go- powiedziałam a, dziewczyna to zrobiła.

Pov. Viola

  Przytrzymałam chlopaka kiedy dziewczyna zamknęła oczy i zaczęła coś szeptać. Powietrze wokół zawirowało i magicznie wyniosło kulkę z broni. Silver otworzyła oczy i złapała Ją w ruchu. Chłopak jęknął jakby się obudził.
- Działa. - powiedziała biegnąc po bandaże. Wróciła z nimi i opatrzyła ramię.
- K-kto to? - zapytał chłopak patrząc na mnie z zaciekawieniem.
- To nasza drętwa księżniczka. Ale teraz chyba tylko księżniczka. - uśmiechnęła się.
- Jeśli mogę spytać... Za co zostaliście wygnani?- zapytałam siadając na kanapie obok chłopaka.
- Za spiskowanie przeciw królowi. - powiedziała po czym dodała - Luna. - mruknęła bawiąc się bransoletką.
- Co? - odpowiedziałam zdezorientowana.
- Jej imię. Ja jestem Varian - uśmiechnął się.
- Skąd macie takie bransoletki? - wypaliłam pokazując swoją żółto-czarną. Oni mieli czarno-niebieską i czarno-fioletową.
- Chwila... Skąd je masz? Dostaliśmy je przed wygnaniem.
- Mam ją od kilku lat.
- Lepiej już idź. Bo twój książe się wkurzy. - powiedziała dziewczyna wypychając mnie za drzwi.

★Następny dzień★

Pov. Luna

Otworzyłam drzwi z kopniaka bo, całe ręce miałam w jakiś rzeczach. Od zeszytów jego uczniów po noże.
- Więcej im nie mogłeś zadać prawda? - powiedziałam z rozbawieniem stając przez bratem. Kazałam mu zostać w obawie przed jakimś kolejnym atakiem.
- To jest standardowy materiał... Dramatyzujesz. Umiem chodzić - odpowiedział biorąc odemnie zeszyty.
- Ale i tak masz zo- nie dane mi było dokończyć bo, usłyszałam pukanie. Podeszłam tam. - Czego?! - zapytałam odruchowo otwierając drzwi.
- Witam- ukłoniła się dziewczyna.
- Czego chcesz paniusiu Violet?- odwarknęłam rozglądając się dyskretnie czy nie ma tego idioty.
- Chciałam was odwiedzić. - mruknęła wchodząc. - Interesuje mnie wasza walka. Zwłaszcza wczorajsza.
- Nic specjalnego - szepnęłam a, Varian się rozpromienił zaczynając opowiadać o mojej władzy nad kamieniami i żywiołami.

- Varian przestaniesz? - Zapytałam podkulając kolana pod swój nos.
- Czemu niby? To jest przeczące wszystkiemu! - praktycznie wykrzknął Var z nadmiernym entuzjazmem na co żółta pokiwała głową.
- Polegam na tylko własnych doświadczeniach. Oraz nie chce tego widzieć w gazetach i tym podobnych. - powiedziałam - Idę się przejść. Idzie ktoś ze mną?
- Ja mogę- powiedziała Violet i wyszła za mną.

- Akurat po tobie najmniej się tego spodziewałam- mruknęłam po kilku minutach chodu.
- Czego?- zapytała zdziwiona.
- Że za mną pójdziesz. I już nie księżniczkujesz tak bardzo jak wcześniej.
- Szczerze? - westchnęła- Kiedyś byłam inna. Według ojca lubiłam biegać do jakiegoś chłopca w Starej Koronie.
- Stara Korona? Varian kiedyś tam mieszkał. Z tatą i kiedyś ze mną.
- Jak to kiedyś? Wyprowadziłaś się z domu?
- N-nie. Uciekłam bo, się bałam że, coś zrobię kamieniami.
- Kamienie? No tak. - powiedziała patrząc na mój nadgarstek.
- Co? - Spojrzałam tam. - To tylko bransoletka.
-  Nie nic... Jesteście dobrzy w walce i myślę czy nie chcecie wrócić do miasta.

★Witam!★
Mamy ten rodział
Słów: 650
Paaa

 

☐ » Kamienie || Zaplątani || Varian x OcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz