12- "Festi... Luna?!"

116 5 9
                                    

Pov. Narrator

Odkąd fioletowowłosa opuściła zamek zapanowała tam jedna rzecz- cisza. Violet z Varianem nie rozmawiali ze sobą ponieważ nie mieli czasu na spotykanie się. On- ciągle zabiegany i miał dużo rozkazów że strony Fryderyka, a ona- ciągłe lekcje dykcji żeby dobrze wygłosić mowę z Roszpunką na festiwalu.

A Luna?

Nasza czarodziejka żyła w lesie tak jak kilka lat temu. Rozmawiała z Xiją(a wogóle to wymowa Xia imienia to: Ksija) i szlifowała swoje moce oraz walkę bronią białą(biała- miecze itp.). Jednak coś trafiło jej głowę.

Pov. Viola (nie tak szybko °^°)

- Jeszcze raz księżniżniczko.

- Cass ja nie mogę! To jest tak trudne jak.... Jak... Jak...- ktoś puka, chwała temu kto puka, no chyba że tata. Nasze relacje się pogorszyły przez ten tydzień.

- Mogę wejść?- powiedział i mój przyjaciel. Spojrzałam na Cass a ona tylko kiwneła głową i wyszła.

- Wkońcu znalazłem czas żeby cię odwiedzić... Nie jesteś zła że zaniedbałem naszą przyjaźń?

- Oczywiście że nie, sama nie miałam czasu... Festiwal już jutro... A Luny nie ma od tamtej akcji jak myślisz... Czy ona... Umarła?- to ostatnie powiedziałam z wielkim trudem.

- Vi! Luna to Luna, ty wiesz co ona robiła poza siedzieniem w pokoju?

- Nie... A co robiła?

- Walczyła z kukłami. Ona pokonała mojego starego automatona w jakaś minutę. Viola, Luna sobie poradziła kilka lat w puszczy to i sobie znów poradzi...

- Ale czy my poradzimy sobie bez niej?

- Napewno...

Pov. Luna

Wykop, blok i trach! Kolejne drzewo aka przeciwnik pokonany... Wróciłam do domku i zaczęłam czesać swoje włosy, a Xia nałożyła mi wianek z kamieni.

- Dzisiaj festiwal... Mam pójść?- Xia na to tylko kiwneła głową.- Dobra ale ty idziesz, sorki lecisz ze mną.-  powiedziałam i zaczęłam zakładać pelerynę, wzięłam torbę i wrzuciłam do niej moje pieniądze oraz jakieś przekąski (czyt. Ziarna i batoniki) no i oczywiście mój szkicownik. Dobra jestem gotowa.

- Xia! Idziemy!- krzyknęłam i wyszłam do Wioski mojej i Variana. Nasz dom... I tata... Coś mi wspominali o tym wszystkim... Zobaczę później... Teraz do bram, przeskoczyć i jestem! Która godzina... 14.00?! Za chwilę przemowa(14.30)! Muszę się spieszyć! Zdażyłam!

Pov. Viola

  - A teraz nasza rodzina królewska wraz z ich Pomocnikiem- Varianem, brawa! - weszłam  wraz z tatą, mamą, Raps, Julkiem i Varianem na podest.

- Więc witam wszystkich na festiwalu! Chcemy się tylko przywiatać a resztę poprowadzą nasze córki- Roszpunka i Violet!- krzyknął tata. Kiwnęłam głowa do Siostry i zaczęła mówić.
- Więęęęc witam na tegorocznym festiwalu, cieszymy się że zechcieliście przyjść!
- Z atrakcji są między innymi: Pieczenie i robienie łakoci z Wujaszkiem Montym oraz Attlą...- zaczęłam wymieniać na przemian z Roszpunką-... I eksperymenty z Varianem- tu wskazałam na niego ręką i się ukłonił a mieszkańcy bili brawa. Ostatnia część- Mam nadzieję że wszyscy będą się świetnie bawić na festi...- jednej osobie z przodu spadł kaptur i ukazał fioletowe włosy- Luna?!- krzyknęłam z Varem.

- Nie, Zahan Tiri- powiedziała po swojemu a cały tłum się wzdrygnął- Oczywiście że ja.- może zbiegnę i ja przytulę? Nie! Walić skaczę! Skoczyłam z Varianem i ja przytuliliśmy.

- Chwila! Co ONA tu robi?!- tata już był burzą emocji.

- Ta...

- Viola, ja to powiem- powiedziała i odsunęłam mnie ruchem ręki(przygotować się na pocisk oczywiście bez przekleństw bo to nie te czasy, ale może jakieś będą)- JA CI POWIEM CO TU ROBIĘ! MYŚLISZ ŻE JESTEM AŻ TAK SŁABA ŻE JAK BĘDZIESZ MI NAWIJAĆ O KAMIENIACH I O TACIE TO SIĘ ZAŁAMIE?! TWOJE NIE DOCZEKANIE BAKA!  JA TEŻ MAM UCZUCIA I WŁASNE ŻYCIE! GDYBYŚ WIEDZIAŁ ŻE JA PRZEZ TEN CAAAAAAAAAAŁY CZAS SIEDZIAŁAM JAKO DUCH W GŁOWIE VI! GDYBY NIE JA TO VARIAN NADAL BYŁBY W WIĘZIENIU! JA IM...- głos się jej załamywał i w oczach gromadziły się łzy. Cały tłum patrzył na tą akcję że strachem. Spojrzałam na Lunę. Włosy jej stały na sztorc, a z oczu leciały płomienie w tych kolorach, oraz latała. Spojrzałam na tatę. Był przerażony. - POMAGAŁAM! S-SĄ MOIMI... jedynymi przyjaciółmi...- powiedziała i zaczęła płakać oraz opadać.

Kiedy opadła na ziemię podbieglam z Varianem i ją przytuliliśmy. Wtuliła się w nas nadal płacząc.

- Violetto odsuń się od niej!- powiedział tata.

- Nie!

- To do.... Co ty powiedziałaś?!- odsunęłam się od Luny i oddałam ja Varianowi.

- Powtórzę Ci jeszcze raz: Nie! Lu to moja przyjaciółka.

- Nie mam wyboru... Luna zostaje wygnana za mury Korony!

- Nie ma mowy, jak ona to i ja- powiedział VARIAN kiedy ja stałam w bezruchu.

- Więc i ty Varianie, do jutra macie czas na zabranie moich rzeczy.

Dopiero dotarło do mnie co powiedział tata. Varian i Luna wygnani?!

★Witam!★
Ta wiem namieszał dość dużo
Ale później będzie też duuuużo przygód
Słów: 752
Rekord!
To tyle bayoooooo~

☐ » Kamienie || Zaplątani || Varian x OcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz