22

263 29 2
                                    

Lexa wracała ze sklepu spożywczego, z czerwoną siatką w ręku i słuchawkami w uszach. Ze względu, że Clarke nie czuła się zbyt dobrze to brunetka zobowiązała się do dbania o mieszkanie. Blondynce to nie przeszkadzało. Lexa sprzątała i gotowała. Przejęła po matce dobre nawyki żywieniowe, więc Clarke mogła zaznać czegoś innego niż żywność przetworzona z marketu. Zielonooka takimi prostymi czynnościami odwdzięczała się blondynce za gościnność. Griffin cieszyła się z obecności młodszej dlatego, że pozbyła się uczucia tęsknoty, a zaznawała tylko szczęścia, oraz coraz częściej niepokoju, o życie swojej kochanki. No właśnie kochanki. Clarke od dłuższego czasu planowała coś, aby mogła młodszą nazywać swoją.

W czasie kiedy Lexa przebywała poza mieszkaniem, blondynka starała się przygotować coś specjalnego. Chciała by to był ten dzień, jednak ze względu na wcześniejsze wydarzenia nie miała pewności, że młodsza się zgodzi. Miała pewność tylko co do jednego. Uczucia którymi darzyła młodszą były prawdziwe, oraz wiedziała, że są odwzajemnione, co cieszyło ją jeszcze bardziej. Właśnie odbierała od kuriera pudełko z kwiatami, za niedługo powinna przyjechać kolacja. Wino chłodziło się w lodówce. Pokonała schody i znalazła się w mieszkaniu. Położyła pudełko na stole. Podeszła do szafki i wyciągnęła nóż z szuflady. Rozcięła taśmę znajdującą się na kartonie. W środku znajdowało się trzy kilogramy różanych, czerwonych płatków. Zupełnie takich jakie Clarke zostawiała w szafce młodszej, za czasów szkolnych. Zabrała pudełko ze stołu, płatkami wyścieliła drogę od drzwi do stołu. Ułożyła pasek z płatków na stole. Z szafki w kuchni wyciągnęła sześć małych świeczek, zapakowanych w pudełko, oraz czerwone serwety. Świeczki ustawiła na stole na przemian, w pasku usypanym z płatków róż. Serwetki złożyła według poradnika, który znalazła w internecie.

Przygotowania stołu, przerwał jej dźwięk dzwonka. Świadczyło to o ty, że z pobliskiej restauracji przywieźli jedzenie. Clarke zeszła po schodach. Jej oczom ukazało się małe autko z szyldem restauracji na drzwiach. Chłopak z czerwonej, termicznej torby wyciągnął zapakowane w specjalne opakowania posiłki i wręczył blondynce. Clarke podała mu zwitek banknotów, mówiąc, że reszty nie musi zwracać. Z ogromną energią wróciła do mieszkania , ciesząc się z tego, co dziś nastąpi. Miała ogromną nadzieje, że jej plan się powiedzie.

Lexa rozglądnęła się nerwowo. Zauważyła za sobą mężczyznę w skórzanej kurtce, ciemnych okularach i jeansach, który podąża za nią nie ważne w którą uliczkę skręci. Zaniepokoiła się i spoglądnęła w drugą stronę. Równo z nią, jednak po drugiej stronie ulicy również szedł mężczyzna, w ciemnych okularach. Domyśliła się, czego mogą od niej chcieć. Jednak brunetka bez broni, z jedną sprawną ręką nie mogła się obronić, przed dwoma, silniejszymi od niej facetami, wyglądającymi jakby wyszli z więzienia. Jednak to określenie dla niej było i tak stereotypowe. To, ze byli napakowani i mieli tatuaże, nie musi świadczyć o ich przeszłości. Skarciła siebie za taką myśl. Musiała się skupić na sytuacji, wiedziała, ze nie zaatakują jej kiedy przebywa w miejscu publicznym. Postanowiła się zatrzymać, udając, że sznuruje but. Mężczyźni również się zatrzymali, jeden z nich udawał, ze ogląda wystawę, a drugi, że rozmawia przez telefon. Dziewczyna nie miała wątpliwości, że to własnie ona jest ich celem. Postanowiła napisać do Clarke, że ktoś ją śledzi.

Blondynka niemal od razu odpisała. Zapytała o lokalizacje młodszej i wskazała gdzie będzie na nią czekać i o której godzinie. Lexa podążała za wskazówkami z smsa, kierowała na wskazaną ulicę. Kiedy jednak dotarła na wskazane miejsce i blondynki tam nie dostrzegła zaniepokoiła się. W pierwszej chwili pomyślała, że i ją śledzono tylko z tą różnicą, ze przystąpiono do ataku, i teraz jej kochanka leży gdzieś nieprzytomna. Lexa usłyszała charakterystyczny dźwięk motocyklu Clarke, wtedy wszystkie złe myśli uciekły z jej głowy. Poczuła wielką ulgę, że blondynce nic nie groziło. Jednak teraz zagrażało. Lexa stanęła bliżej jezdni, wypatrując motocykla. Ta ulica była niestety mniej popularna, przez co nikt akurat nią nie przechodził. To była idealna okazja, aby zrealizować cel mężczyzn. Brunetka rozglądała się nerwowo, wypatrując oprawców, którzy byli coraz bliżej. Niebieskookiej nie było jeszcze w zasięgu wzroku. Lexa postanowiła się schować za jednym z samochodów. Przykucnęła tam, gdzie znajdowało się koło, tak aby nie mogli widzieć jej stóp. Będąc tak ukrytą, nie była widoczna z chodnika, ale z jezdni już tak. Jej oczom ukazała się Clarke na motocyklu. Blondynka widząc Lexę, zwiększyła prędkość i w kilka sekund hamowała zostawiając za sobą ślad i zapach przypalonej gumy. Lexa wsiadła na motocykl kurczowo obejmując Clarke w pasie. Torbę z zakupami wypuściła. Spoglądnęła jeszcze w tył i dostrzegła napastników biegnących w ich stronę. Jednak rozwijająca sie prędkość maszyny nie pozwalała im, dogonić kobiet.

Lexa odetchnęła z ulgą wjeżdżając na jedną z bardziej uczęszczanych dróg. Rozumiała, że Clarke jedzie okrężną drogą, tak aby zmylić kolejne osoby je śledzące. Wracanie do domu po czymś takim było by bardzo głupie bo ich mieszkanie byłoby bardzo łatwo odkryte. Lexa zdając sobie sprawę, że zadając się z blondynką będzie narażona na takie sytuacje. Postanowiła poprosić Clarke o broń. Mniejszą niż te która miała okazje trzymać, jednak dla swojego bezpieczeństwa chciała ją mieć. Wiedziała, że po dzisiejszej sytuacji blondynka przystanie na te prośbę. Nawet gdyby nie była zachwycona tym pomysłem, naleganiem Woods się nie oprze. Wiedziała, że ma te przewagę i chciała ją wykorzystać. Wtuliła się mocniej w plecy Clarke. Mogła tak podróżować godzinami, czując wiatr i kobietę do której coś czuję, godzinami.

Clarke była niezadowolona z zaistniałej sytuacji. Myślała, ze nie znajdą tak łatwo Lexy. Musiała podjąć działania by Alexandrię Woods było ciężej znaleźć. Pierwszym działaniem będzie znalezienie dla Lexy nowej tożsamości, nowej komórki i lekkim zmienieniem wyglądu. Te sprawy miała za priorytet. Zapomniała nawet o oczekującej na Lexę niespodziance w ich mieszkaniu.

Kiedy po długiej przejażdżce nareszcie dotarły do kamienicy w której mieszkają, Clarke na powrót rozpierała pozytywna energia mimo, że wiedziała, że zbliża się nieprzyjemna rozmowa z dziewczyną. Miała cichą nadzieje, że wysiłek jaki włożyła w te kolacje nie pójdzie na marne. Lexa zauważyła zmianę w zachowaniu kochanki. Nie wiedziała czym była ona spowodowana, bo przecież nie mogła być, wydarzeniami sprzed godziny.

Clarke otworzyła przez Lexą drzwi i zapraszającym gestem zaprosiła ją do środka. Lexę zdziwiły płatki kwiatów na podłodze i przystrojony stół. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że blondynka jest romantyczną. Nie znała jej od takiej strony. Kobiety zdjęły buty. Clarke szybszym krokiem ruszyła do stołu odsuwając krzesło młodszej. Kiedy Lexa usiadła, blondynka ruszyła do kuchni po talerze z jedzeniem, uprzednio musiała podgrzać posiłek w mikrofali. Położyła talerze między idealnie ułożone sztućce. Życzyła drugiej smacznego. Kiedy sobie przypomniała o winie, które było w lodówce, wstała od stołu niemal przewracając krzesło. Otworzyła wino korkociągiem który wyjęła z szuflady i z gracją nalała dziewczynie oraz sobie wina do kieliszka, niczym prawdziwy kelner w wykwintnej restauracji.

Dziewczyny prowadziły niezobowiązującą rozmowę, w której żartowały i opowiadały sobie nieco podkoloryzowane historię.

-Zostaniesz moją dziewczyną?- wypaliła Clarke. Lexa się nie spodziewała takiego pytania. Była na nie nieprzygotowana. Nastała między nimi cisza. Woods analizował swoje uczucia, a blondynka się niezwykle w tym czasie denerwowała. Nie zdawała sobie sprawy z tego, jakie to stresujące.

-Tak.- przerwała niezręczną cisze młodsza.

DARKSIDEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz