Kocham cię.

327 10 7
                                    

Hayley POV :
O poranku zaczęły się lekcje.Nie mogłam znieść widoku kruków,oni mnie po prostu nienawidzili.Ale cóż,wcale się im nie dziwie.Nawet sam brat nie chce na mnie patrzeć...dopiero co się pogodziliśmy a on znowu traktuje mnie jak powietrze.Chciało mi się zwyczajnie płakać.Nie miałam takiej okazji,ale dziś napewno to zrobię,muszę się wypłakać i wydusić z siebie złe emocje.Ta szkoła to jakiś obóz przetrwania ale nie poddaje się i tu zostaje,bynajmniej dla pewnych osób które mnie tu potrzebują..
-Ej,Hayley dzisiaj też zrobisz mi taki masaż pleców? - spytał Daniel cicho się śmiejąc.
-Nie,chyba że znowu się z kimś pobijesz. - lekko się zaśmiała.
-Mam znowu obić ryj Cruzowi lub twojemu bratu? - spytał rozbawiony.
Dziewczyna pokręciła głową i się uśmiechnęła.
-Drodzy uczniowie,jak zapewne wiecie niedługo zbliża się Halloween. - rzekł Louis. - Z tej okazji że jesteście już w tej szkole drugi miesiąc,i ani razu nie mieliśmy okazji spotkać się z waszymi rodzicami,urządzamy imprezę Halloweenową z udziałem waszych podopiecznych! Spokojnie,stroje nie obowiązkowe ale dobrze by było ubrać się jakoś elegancko. - dokończył.
Spojrzałam na Alexa który również spojrzał się na mnie.Już wiedzieliśmy co nas czeka.Nasza matka była najpopularniejszą tu uczennicą więc to będzie męczący wieczór.
Po lekcji podeszłam do mojego brata który nadal nie chciał ze mną rozmawiać.Nawet się nie odezwał kiedy powiedziałam mu „cześć".Stwierdziłam że niech spierdala.Nie chce mieć siostry,to nie trudno.
-Co mała,gotowa na imprezę? - spytał roześmiany Daniel.
-Yhy,gotowa na papparazi i wieczne pytania jak to jest być córką naczelnej NASA i kosmonautki. - powiedziała i westchnęła.
-A tam,nie przejmuj się zjaramy coś przed i będzie ok :D - rzekł chłopak.
-Ta,jasne moja matka od razu by wzywała satelitę z kosmosu i swój magnetyt jak by zobaczyła że jej córka się naćpała. - zaśmiała się głośno. - Idziemy zapalić? Mam dosyć tego dnia a on dopiero się zaczął.
-Pewnie,z tobą zawsze. - powiedział uśmiechając się.
Wraz z Danielem poszliśmy przejść się po plaży.Z papierosami w rękach zaciągaliśmy się dymem i zapominaliśmy o naszych problemach.Zwłaszcza ja.Ale jeden papieros nie mógł zamaskować wszystkiego co się we mnie dzieje.Nie mogłam sobie wybaczyć tego że zdradziłam kruki.
-Hej,co jest? - spytał Daniel widząc że dziewczyna jest przygnębiona.
-Czuje się źle,okropnie źle. - wymamrotała. - Jestem zdrajczynią.
-Hayley,nie mów tak.To nie twoja wina,Louis coś pomieszał w papierach. - odparł chłopak.
-To nic nie zmienia,tam byli moi przyjaciele,Leo..których od tak zostawiłam - po policzkach dziewczyny ciurkiem popłynęły łzy,nie mogła ich powstrzymać.
-Kochasz go? - spytał Daniel.
-Nie. - powiedziała szlochając i wtuliła się w tors chłopaka.
-Już dobrze,ciii. - odezwał się chłopak ściszonym głosem trzymając ją za głowę.
-Do t-tego mój br-at,w og-óle ze m-ną nie gadaa... - wyjąkała ocierając łzy.
-Ja mogę sobie z nim pogadać,to szybko zmieni swoje nastawienie. - odparł.
-Daniel,przestań. - powiedziała brunetka śmiejąc się przez łzy.
-Płaczesz tak,jak byś kogoś zamordowała,a ty tylko zmieniłaś grupę.Po za tym masz teraz nas orłów,masz mnie. - powiedział ocierając jej łzę.
Hayley lekko uśmiechnęła się i westchnęła.
Nie wracajmy narazie do Greenhouse,wyrwijmy się gdzieś.- powiedział chłopak szeroko się uśmiechając.
-Co masz na myśli? - spytała.
-Nie wiem,pójdziemy gdzieś,zjemy coś na mieście i ogólnie odpoczniesz. - odparł Daniel.
-Sądzę że to dobry pomysł. - powiedziała i poszli przed siebie.
Daniel POV :
*Po jakimś czasie w galerii*
-Ta sukienka zdecydowanie do ciebie pasuje! - krzyknął Daniel przykładając czerwony ciuch do ciała dziewczyny.
-Co?! Ja idę na striptiz czy na imprezę Hallowenową z MOIMI RODZICAMI?! - Hayley dusiła się śmiechem.
-Takie ciało trzeba pokazywać. - zaśmiał się.
-Taa,jasne może nago pójdę? - spytała rozbawiona.
Daniel nic nie odpowiedział lecz tylko uśmiechnął się pod nosem.
-A ta? - spytała dziewczyna trzymając błękitną sukienkę do kolan na ramiączkach.
-Jest piękna. - powiedział.
-To idę przymierzyć! - krzyknęła i pobiegła do przymierzalni.
-Tak jak ty. - pomyślał chłopak.
Chwile później Hayley wyszła w swojej kreacji.Ta sukienka leżała na niej cudownie.Nie mam gustu do kobiecych ubrań ale ta naprawdę miała w sobie to coś,zresztą tak jak jej posiadaczka.Nie mogłem się powstrzymać i musiałem powiedzieć jakiś komplement.
-I jak? - spytała uśmiechnięta.
-Ładnemu we wszystkim ładnie. - powiedział Daniel a dziewczyna się roześmiała.
-A dziękuję,dziękuję. - Hayley się zaczerwieniła.-Czyli kupywać tą,tak?
-Tak. - rzekł uśmiechając się i podeszli do kasy.
-To będzie 36.27 USD ( 150,99 zł) - powiedziała sprzedawczyni a Hayley wyciągła portfel.
-Nie nie nie,ja zapłacę. - chłopak położył pieniądze na ladę. - Reszty nie trzeba.
-Daniel! Porąbało cię? Nie będziesz mnie sponsorował! - krzyknęła Hayley.
-Przestań,miałaś sobie poprawić humor tak? - odrzekł.
-No tak,ale nie naciąganiem cię na ubrania! - powiedziała burząc się.
-Chodź,lepiej i nie marudź,bo jestem głodny. - odparł chłopak z rozbawieniem.
-Ale tym razem ja stawiam! - zaśmiała się.
-No,niech ci będzie. - dodał ze śmiechem. - Idziemy na pizzę czy do Maca?
-Jeszcze się pytasz,oczywiście że do Maca!! - powiedziała brunetka.

Po zjedzeniu obiadu z Hayley wyszliśmy z galerii.Pytała się ciągle gdzie idziemy a ja chciałem zrobić jej niespodziankę.Zabrałem ją na siłownie na dworze.Chciała pokochać sport więc zobaczymy.
-Pojebało cię? Gdzie ty mnie zaprowadziłeś? - rzekła Hayley.
-Na siłownie. - Daniel zaśmiał się głośno. - Wyjdzie ci to na dobre.
-Sugerujesz coś? - oburzyła się dziewczyna wskazując rękami na swoje ciało.
-Nie,nie :D - dusił się śmiechem. - Wczoraj mówiłaś że chcesz abym nauczył cię miłości do sportu,więc proszę.
-Ughh,po co ja to mówiłam. - wymamrotała ogarniając swoje włosy.
-Prawdziwy orzeł ćwiczy. - dodał Daniel. - Po za tym niedługo masz zostać cheerledarką więc musisz nabrać trochę kondycji :D
-Jeśli nie będę chciała to nią nie będę. - zaśmiała się.
-Chyba że lider będzie ci kazał,to wtedy nie masz nic do powiedzenia. - odparł rozbawiony.
-Pewnie,liderze. - powiedziała i ruszyła na rowerek.
-Szybciej szybciej! - krzyczał Daniel.
-Przecież już ledwo oddycham. - dychała ciężko.
-To dalej,złaź i rób 20 pajacyków. - rzekł wyraźnie rozbawiony.
-Nienawidzę cię. - odparła i zaczęła wykonywać ćwiczenie. - Co się gapisz na mnie?
-Hayley,jestem twoim trenerem,muszę cię obserwować. - powiedział a dziewczyna przekręciła oczami.
-I co t-teraz? - dychała.
-Przebiegnij 3 kółka. - dodał Daniel.
-Nieeee. - powiedziała i pobiegła.
-Hayley! Hayley! Hayley!! Szybciej! - dopingował jej dusząc się śmiechem i zobaczył że dziewczyna się potknęła i przewróciła.
-Kurwa! - wydarła się.
-Wszystko ok? - podbiegł do niej migiem.
-Tak,ał. - powiedziała próbując wstać.
-Co cię boli? - spytał podtrzymując ją.
-Kostka,trochę. - odrzekła a Daniel wziął ją na ręce w stylu panny młodej.
Hayley głośno zaśmiała się.
-Co się śmiejesz,to może być poważny uraz. - powiedział a dziewczyna udała zaniepokojenie.
-Nic mi nie jest,zaraz przejdzie. - mówiła.
-Daj,muszę to rozmasować,znam się na tym jestem koszykarzem. - odparł masując jej kostkę.
-Wczoraj ja ci robiłam masaż a dziś ty mi się odpłacasz? :D - Hayley głośno się zaśmiała.
-No coś w tym stylu. - spojrzał się na nią i się uśmiechnął. - Boli jeszcze?
-Mówię że nie. - odparła wstając. - Ale dziękuje za troskę.
-Nie ma za co,mała. - dodał. - Idę do sklepu po jakieś picie.

Hayley POV :
Siedziałam na ławce i przyglądałam się ludziom którzy ćwiczyli na tych rowerkach i innych gównach.Samym patrzeniem na nich męczyłam się bardziej niż oni.Usłyszałam głos Daniela siadającego obok mnie.
-Proszę,picie. - powiedział podając jej szklaną butelkę.
-Co to jest? - spytała Hayley.
-Piwo,taki alkohol.Nigdy nie piłaś? :D - odparł ze śmiechem.
-Jasne,dawaj te butelkę.- odrzekła otwierając napój.
-Taka grzeczna dziewczyna,córka Ryan i Carter'a Woods,pije w miejscu publicznym? - spytał roześmiany.
-Zaraz na ciebie rozleje te piwo. - powiedziała i wzięła łyk trunku.
-No to zdrowie. - stuknął jej butelkę.
-O kurwa. - wyjąkała. - Moja matka,ojciec i Alex dzwonili do mnie chyba z 60 razy.
-Nie ma cię godzinkę i już się zamartwiają? :D - dodał.
-Debilu nie ma nas jakieś 6 godzin. - powiedziała i wykręciła numer do Ryan.
-O kurwa,trening! - przypomniało mu się i biegiem udali się do szkoły.

*wieczorem*
-Duży opierdol dostałeś od trenera? - spytała dziewczyna spotykając Daniela na korytarzu.
-Myślałem że mnie zatłucze. - zaśmiał się. - Ale nic nie żałuje,to był dobrze spędzony czas.
-Zgadzam się ;) - powiedziała. - Dziękuje ci..za wszystko.
Daniel uśmiechnął się. - Nie ma za co,czego się nie robi dla-
-Dla miłości? - przerwała mu Hayley szeroko się uśmiechając.
-Tak,właśnie tak. - powiedział i ich usta złączyły się w długim i namiętnym pocałunku.
-Kocham cię. - odparła odrywając się od niego.
-Ja ciebie też,mała. - przytulił ją.

𝒢𝓇ℯℯ𝓃𝒽ℴ𝓊𝓈ℯ 𝓁ℴ𝓋ℯ// 𝒟𝒶𝓎𝓁ℯ𝓎  SKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz