Wszystko się ułoży...

159 5 1
                                    

Daniel POV :
Minęły dwa dni od zniknięcia Hayley.Mam już serdecznie dość,nie mam bladego pojęcia co się z nią stało.Do głowy przychodziły mi najgorsze myśli,a co jeśli ona...nie Daniel nawet tak nie myśl.Cholernie żałuje że ją tak wyzywałem,że ją tak okropnie potraktowałem.Nie mogę sobie wybaczyć tego że chciałem ją uderzyć,to mnie okropnie męczy...
Kocham ją nad życie i nie mogę pogodzić się z jej stratą.Nikt nie wie gdzie jest,FBI przeszukuje całe miasto wraz z okolicami i dalej nic.Japierdole Hayley gdzie jesteś..
W Greenhouse panowała napięta atmosfera.Każdy ogromnie martwił się o Hayley,dziewczyny ciągle płakały.Bez Hayley nic nie było takie same,ona wypełniała pustki tej szkoły.Jakoś nigdy o tym nie myślałem ale ona zmieniła moje życie.Kiedyś byłem bezczelnym i aroganckim dupkiem który żył bez zasad,nie miałem do nikogo szacunku i każdego traktowałem z góry.Kiedy pierwszy raz zobaczyłem Hayley,wiedziałem że coś się zmieniło.Nie znałem jej ale była śliczna i jej spojrzenie lustrowało człowieka od środka.A teraz jej nie ma,nie mogę jej przytulić ani powiedzieć jak bardzo ją kocham. - z oczu chłopaka popłynęły łzy.

Zszedłem na dół aby zobaczyć jak czuje się Ryan.Kobieta była w rozsypce,miała się nami zająć i być dobrą dyrektorką ale zwyczajnie nie miała na to siły.Kto by miał jak by jego dziecko zaginęło.
-Dzień dobry Ryan. - powiedział Daniel wchodząc do pokoju.
-H-ej. - odparła ocierając łzy.
-Jak się czujesz? - spytał siadając obok niej.
-Okropnie. - szlochała.
-Wszystko się ułoży,dasz radę Ryan.Hayley napewno się odnajdzie. - mówił i przytulił kobietę.
-Wierzysz w to? - powiedziała Ryan.
-Nie. - odparł patrząc na podłogę.
-D-Daniel ona na-pewno nnie żyje - jąkała się płacząc.
-Nawet tak nie myśl,Hayley jest gdzieś tam i czeka na nas. - odparł Daniel.
-Nie wi-erze w to! - krzyknęła i wyszła z pokoju.
-Boże Ryan! - krzyknęła Judy wchodząc do szkoły. - Tak mi przykro...
-Mi też. - rzuciła niechętnie.
-Damy radę skarbie,jesteśmy kobietami,nasza płeć jest silna. - powiedziała i ją przytuliła. - Hayley to takie złote dziecko,śliczna dziewczyna o niesamowitym talencie.
-Nie mam ochoty na rozmowy,przepraszam Judy. - odparła Ryan i odeszła.
-Hej mamo. - rzekł zrezygnowany Daniel.
-Kochanie,wszystko się ułoży... - powiedziała kobieta i rzuciła się mu na szyje.
Daniel nic nie mówił tylko płakał.
-Moje biedne dziecko..serce mi pęka jak widzę jak cierpisz. - odparła.
-Mam w dupie moje cierpienie,Hayley cierpi bardziej. - mówił szlochając.
-Byłam w kościele,pomodliłam się za tą cudowną istotę. - odrzekła Judy głaskając syna po twarzy.
-Mamo,ja tak dłużej nie wytrzymam,mam ochotę się zabić. - powiedział chłopak płacząc.
-Skarbie co ty mówisz! - krzyknęła kobieta.
-Chodź pójdziemy do kina,rozerwiesz się trochę,możemy wziąść twoich przyjaciół.
-W dupie mam kino i przyjaciół jak moja miłość życia cierpi. - syknął i zostawił matkę.

Coś mi podpowiadało że muszę spotkać się z Cruzem.Nie miałem ochoty widzieć jego brzydkiego ryja i złamanej nogi ale jebać,wszystko dla Hayley.
-Cruz,chodź tu. - odparł wchodząc do kruków.
-Już idę. - powiedział i męczył się aby wstać z kanapy.
-Leo,pomóc ci? - spytała Becca.
-Ojoj,jak by on był najwięcej poszkodowany. - rzekł Daniel.
-Dam sobie radę. - dodał i stanął na korytarzu razem z Danielem.
-Gdzie jest Hayley? - spytał.
-Słucham kurwa? Mi się pytasz?! - krzyczał Cruz.
-Wydaje mi się skurwysynie że to ty jej coś zrobiłeś. - powiedział i przycisnął go do ściany.
-DEBILU JA JĄ KOCHAM! - krzyknął i odepchnął go sam się przewracając.
Daniel wstał z podłogi i migiem odszedł zostawiajac chłopaka samego na podłodze.

                               Hayley POV :
-O mój Boże. - wyjąkała brunetka wstając z zimnej podłogi. - Marcus?!
Mężczyzna spojrzał się na nią smutnym wzrokiem i wrócił do wypisywania czegoś w komputerze.
-CO JEST?! JUDY!! - wykrzyczała. - JUDY CO SIĘ DZIEJE?! CO ROBIĘ W JASKINI?!
-Przestań się drzeć szmato bo mi uszy pękają. - syknęła Judy.
Hayley wybuchnęła płaczem i zaczęła walić w kraty. - JUDY PROSZĘ WYPUŚĆ MNIE!!!! PRZECIEŻ SIĘ LUBIŁYŚMY!
Judy otworzyła klatkę dziewczyny i uderzyła ją tak że się przewróciła. - To za mojego syna,szczeniaro.
-Judy,c-co ty r-robisz... - Hayley trzęsła się ze strachu ściskając bolące ją miejsce na głowie.
-Zaczynam wieloletni akt zemsty za twoją zjebaną matkę. - odparła kobieta. - I ponosisz karę za to że zdradziłaś mojego Danielka.
-DANIEL MNIE KOCHA WYBACZYŁ MI KURWO JEDNA!! - wydarła się powoli wstając.
Judy kopnęła ją w brzuch i dziewczyna znowu upadła. - Jak się do mnie odezwałaś?
-Tak jak być powinno. - odrzekła brunetka a po jej policzkach spływały łzy.
-Pożałujesz tego co powiedziałaś córeczko Woods. - syknęła i pstryknęła palcami a do jaskinii wszedł Jason.
-JA-SON?! - krzyknęła płacząc.
-We właśnej osobie. - zaśmiał się i przybił piątkę Judy. - Jak udało ci się ją tu zwinąć?
-Mam swoje sposoby :D - odparła. - Zajmij się nią,pierwsza kara.
-Jason ty skurwysynie.Wszyscy jesteście jednymi wielkimi kłamcami! Czemu tu jestem oprócz tego że zdradziłam Daniela?! - wydzierała się Hayley.
-Jason poczekaj najpierw wszystko jej powiem. - rzekła Judy. - Twoja wspaniała mamusia lata temu wynalazła magnetyt który miał być mój.A wszystko co chce ma należeć do mnie i to ja mam się tym chwalić.Lecz Ryan ze mną zadarła,zadarła z JUDY HAYWARD.Ta sucz była wszędzie,w telewizji,we wiadomościach i wszędzie było jej pełno.Pewnego dnia ją tu złapałam,jak ty i twój gówniany brat byliście mali.Nieźle się tu namęczyła,cudownie było widzieć jak ta suka cierpi.
-TY ŚWINIO! - przerwała jej Hayley rzucając się na nią.
-Spokój. - odezwał się Jason i przycisnął ją do ściany.
-Teraz kochanie ci dokończę.Twoja mamusia cudem uciekła,w sumie nie cudem. - powiedziała i spojrzała się znacząco na Marcusa. - Magnetytu nie odzyskałam i mojej sławy również.Moją mądra główka wymyśliła że dorwę jej dzieci,i akurat trafiło na ciebie.Własnie na to czekałam od lat,czekałam aż w końcu będę mogła cię tu zabić i zemścić się za wszystko co odebrała mi Ryan.
-Zab-ić? - wymamrotała. - SUKA!!! ZGINIESZ W PUDLE!
-Jason,bierz ją. - odrzekła i pomachała jej na pożegnanie.

Jason podszedł do mnie i z całej siły bił,niczym worek treningowy.Krzyczałam i dusiłam się łzami a go nic nie ruszało.Czułam jak każda część mojego ciała błaga o pomoc,ja czułam że zaraz umrę.Przed oczami przeleciało mi całe życie,a zwłaszcza chwile spędzone z Danielem.Jason był bezlitosny,rzucił mnie na podłogę i walnął głową o ścianę.I w tym momencie film mi się urwał,poczułam ulgę.
-JASON DO CHOLERY ZABIŁEŚ JĄ?! - wydarła się Judy podbiegając do zakrwawionej dziewczyny.
-NIE MAM POJĘCIA,KAZAŁAŚ BIĆ ILE WLEZIE!! - krzyczał.
-ALE NIE ZABIJAĆ! ONA MIAŁA TU SIĘ MĘCZYĆ PRZEZ LATA A NIE UMIERAĆ PO JEDNYM DNIU! - wydzierała się
                              Brooke POV :
Siedziałam na ławce z podpuchniętymi oczami od płaczu i paliłam papierosa.Nie wiem ile wypaliłam paczek,ale napewno sporo.Co mam zrobić jak moja najlepsza przyjaciółka zaginęła? Wszystkie chwile z nią spędzone to skarb,moja bitch.
Wstałam z ławki i pobiegłam do Greenhouse.Wpadłam do pokoju orłów jak szalona i wykrzyczałam im mój pomysł.
-Nie możemy siedzieć tak bezczynnie i czekać aż ona wróci!
-A co mamy robić? - odezwała się Sophie.
-Zbierzmy siły z krukami i zacznijmy poszukiwania. - odparła Brooke.
-Ej,to jest dobry pomysł. - dodał Parker. - Daniel,co ty na to?
-Zgodzę się na wszystko byle by ją uratować. - powiedział.
-To super,chodźcie idziemy do kruków! - rzekła Brooke i wszyscy wyszli z pokoju.

*godzinę później*
Byliśmy już w sali Maxa.Zostaliśmy podzieleni na grupy i zostały nam zlecone zadania.Max i Emma mieli zająć się jej namierzeniem.Ja,Daniel,Sophie i Alex również tu siedzieliśmy ale z innym zadaniem.Zajmowaliśmy się zbieraniem dowodów,tropów które mogłyby nas naprowadzić na Hayley.Reszta zaczęła już poszukiwania w mieście.
-Ostatni raz widziałem ją w pokoju,mówiłem jej żebyśmy spotkali się na plaży o 17. - mówił Daniel a Brooke notowała.
-Która to była godzina jak z nią gadałeś? - spytała blondynka.
-RANY JULEK MAM JEJ LOKALIZACJE!! - wydarł się Max.
-CO?! - krzyknął Alex
-GDZIE JEST?!! - wydarł się Daniel podbiegając do komputera.
-W jaskini. - wyczytała Emma ze szokiem w głosie.
-W jaskini Ryan? Tam nie da się wejść! - odparła Sophie.
-Jeśli ona tam jest to ktoś musiał tam się dostać! Idźmy tam jak najszybciej się da!
- krzyczał Max i wszyscy wybiegli z pomieszczenia

Migusiem dotarliśmy do jaskinii.Wszyscy zaczęliśmy walić w skały i krzyczeliśmy.W pewnym momencie drzwi jaskini się otwarły i wyszedł z nich Marcus.
-Dzieciaki? A co wy tu robicie? - spytał zszokowany.
-Marcus?! - krzyknęła Brooke nie dowierzając własnym oczom.
-WYPIERDALAJ STARUCHU! - wydarł się Daniel i wszyscy wbiegli do jaskinii.

Byliśmy pewni że tu jest Hayley.Nie mogłam uwierzyć że zrobił to Marcus,przyjaciel rodziny.
-Co?! Do cholery czemu tu jest pusto?!! - wydzierał się Alex.
-Kurwa jebana wiedziałem że jej tu nie będzie! - krzyknął Daniel patrząc na Maxa ze wkurzeniem.
-Ale kogo? - spytał Marcus.
-Hayley,ona zaginęła. - odparła Brooke.
-O Boże! To okropne,takie dobre dziecko... - mówił Marcus.
-Namierzyliśmy ją,pokazało się że jest tutaj. - powiedział zrezygnowany Max.
-Ooo,a jak to zrobiliście? Potrzebuje takich dobrych wskazówek,a zwłaszcza od ciebie Max.
-Pewnie,z chęcią panu opowiemy. - odrzekł Max.

𝒢𝓇ℯℯ𝓃𝒽ℴ𝓊𝓈ℯ 𝓁ℴ𝓋ℯ// 𝒟𝒶𝓎𝓁ℯ𝓎  SKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz