Jesteś teraz orłem

338 7 6
                                    

Hayley POV :
-Cześć. - powiedziała brunetka siadając w wygodnym fotelu.
-Czyli możemy zaczynać,tak? - spytał Max.
-Pewnie. - rzekł Leo spoglądając na Hayley która usiadła obok dziewczyn. - Napewno jest zła. - pomyślał Leo.
Film się zaczął,a Max ciągle przystawiał się do Emmy.Aż szok że nie wziął szachów,a no tak Leo mu zabronił.Właśnie,Leo.Nie wiem co o nim myśleć,przecież nie zrobił nic złego.Chciał mnie tylko obronić przed Danielem.Dobra to brzmi komicznie :D
Max ciągle gadał do Emmy,która wyraźnie była zainteresowana gadką o szachach i komputerach jakie Max posiada.Blokowałam tej dwójce dojście do siebie więc postanowiłam dać im trochę swobody i przesiadłam się koło Cruza.
-O,hej Woods. - powiedział zalotnie.
-Witaj,kolego Cruz. - zaśmiała się cicho aby nie zagłuszać filmu.
-Zmęczyłaś się opowieściami Maxa szachisty i przyszłaś do mnie? :D - spytał rozbawiony.
-Niekoniecznie. - odparła. - Max i Emma mają randkę,a Jackie zassała się w filmie :D.
-Nie sądziłem że zainteresują ją filmy science-fiction. - chłopak się zaśmiał.
-Taaak,filmy w których ludzie latają z laserowymi mieczami. - Hayley parskła śmiechem.
-Przestań,to ciekawe,po prostu musisz bardziej poznać fabułę.- rzekł Leo.
-Ojj,ja już ją bardzo dobrze znam. - zaśmiała się.
W pewnym momencie usłyszeliśmy wesołe krzyki.Drzwi się otwarły i do sali weszły orły.Dobrze że siedziałam,bo widok Daniela przyprawiał mnie o dreszcze i powalał z nóg.Sama nie wiem czemu..
-Kto zaprosił tu orły?! - krzyknął zdenerwowany Leo.
-Przyszliśmy obejrzeć film,oo widzę że nawet mój ulubiony. - zaśmiał się Parker przybijając piątkę z Danielem.
Nie wiedziałam co tu się do jasnej cholery dzieje.Skąd oni wiedzieli że akurat tu będziemy? A no tak,wygadałam to wszystko Danielowi.Czemu ja czasem nie myśle co mówię? Kiedy nasze wzroki z Danielem się spotkały szybko się odwróciłam byle aby nie patrzeć na niego.Orły zaczęły się rozsiadać,a po chwili poczułam dotyk na moim ramieniu.Cruz objął mnie swoją ręką i przytulił do siebie tak,jak bym była jego własnością.Daniel spojrzał się na nas i na złość usiadł koło mnie spychając przestraszonego Maxa.
-Wypierdalać stąd,to nasz wieczór! - krzyknęła Jackie.
-Ty,kryminalistka uspokój się!! - krzyknął Alex ze śmiechem w ogóle nie zwracając na mnie uwagi.
-Pewnie zostało jej jeszcze po siedzeniu w więzieniu :D - Parker dusił się śmiechem.
Leo zaczął głaskać mnie po policzku i dalej mnie tulił.O nie tego było już za wiele!
-Cruz,możemy pogadać? - spytała zdenerwowana.
-Słucham. - powiedział.
-Na osobności?! - wydarła się ale wokół było tak głośno że nikt oprócz osób siedzących blisko niej nic nie usłyszał.
-Ale przepraszam,przepraszam co z oglądaniem filmu? Przecież nic nie słychać! - mówił Max.
-To zrób głośniej! - zaśmiała się Sophie zajadając się popcornem.
Wraz z Leo wyszliśmy na korytarz.Byłam na niego strasznie zła.
-Co to ma znaczyć?! Co ty odwalasz? - pytała Hayley gestykulując rękami.
-O co ci chodzi Woods? - spytał chłopak.
-O gówno,nie udawaj głu- nie zdążyła nic więcej powiedzieć bo jej usta złączyły się w pocałunku z Leo.
-Co tu się odpierdala?! - krzyknął Daniel z całej siły uderzając Leo.
-Daniel! Kurwa!! - krzyczała Hayley próbując odciągnąć od siebie chłopaków.
-Zostaw mnie,chuju!! - darł się Leo oddając cios chłopakowi.
-Zamknij mordę,ciamajdo!! - krzyknął Daniel.
-KONIEC TEGO! - wydarła się Hayley cudem odciągając Daniela.
-Masz przejebane,rozumiesz?! - krzyknął Leo odchodząc cały we krwi.
-Jesteś chory?!! Co w ciebie wstąpiło,czemu to zrobiłeś idioto?! - wydzierała się brunetka.
-Nie będzie cię całował! Jesteś moją-nie dokończył bo dziewczyna mu przerwała.
-Co kurwa moją?! Traktujecie mnie jak pieprzoną zabawkę!! Nie jestem waszą własnością! - krzyknęła.
Daniel nie wiedział co ma odpowiedzieć.
-Nie wiem czy wiesz,ale ja też mam uczucia i nikt bez mojej wiedzy nie będzie podejmował decyzji za mnie. - powiedziała i odeszła.
-Hayley,przepraszam stój! - zaczął za nią biec.
-W dupe se wsadź te twoje przepraszam! - krzyknęła.
-Zajebiście. - powiedział sam do siebie kopiąc powietrze.

*kolejnego dnia*
Od rana spotkałam się z Alexem który przeprosił mnie za to że przez ponad miesiąc mnie ignorował.Było mi strasznie przykro przez ten czas.
-Co się wczoraj wydarzyło na korytarzu? - zapytał a dziewczynę zamurowało.
-Nic szczególnego. - odpowiedziała.
-Hayley,mnie nie okłamiesz widzę że coś cię trapi. - rzekł patrząc na dziewczynę.
-Leo się we mnie zakochał,i wydaje mi się że Daniel też... - wyjąkała.
-Co?! - krzyknął Alex.
-Tak myśle,ale nie martw się ja nic do niego nie czuje. - zapewniała zastanawiając się czy mówi prawdę.
-Zrobił ci coś? - pytał nerwowo.
-Zależy który. - Hayley zażartowała lecz jej bratu się to nie spodobało.
-Idę po nich. - odparł i nerwowo wstał.
-Stój kurwa,gdzie idziesz?! - krzyknęła łapiąc brata za ramie. - Żaden z nich nic mi nie zrobił,po za tym że traktują mnie jak zabawkę,bardziej Leo.Mieli wczoraj bójkę po tym jak...
-Jak?
-Leo mnie pocałował. - wyjąkała patrząc w morze.
-Hayley,proszę cię jesteś silną babką ale uważaj na Daniela,on traktuje dziewczyny jak zwykłe suki. - powiedział a Hayley struchlała.
-Skąd to wiesz? Może ci się wydaje,jest skryty. - odparła.
-Brooke mi o nim opowiadała,mamy teraz lepszy kontakt. - powiedział lekko się pesząc.
Hayley nie zwróciła uwagi na ostatnie słowa wypowiedziane przez jej brata,interesował ją tylko Daniel. - I co ci o nim opowiadała?
-Był wobec niej surowy,zachowywał się jak by była jego niewolnicą i nawet zmuszał ją do seksu... - rzekł chłopak a Hayley zbladła. - Muszę już iść,umówiłem się z Brooke na obiad.
-Aha.. - odparła zamyślona nie zwracając uwagi na to co powiedział jej brat.
-Chyba zostaniemy parą. - powiedział Alex lekko się rumieniąc.
-Fajnie... - mówiła Hayley nadal go nie słuchając.
-Będziemy się pieprzyć w schowku na miotły. - rzekł mało co nie wybuchając śmiechem.
-CO?! - krzyknęła.
-Oj,Hayley. - chłopak dusił się śmiechem.
-Alex,zabezpieczaj się tylko! - dziewczynie nie było do śmiechu.
-Przecież idę z nią tylko na obiad,tak z Brooke. - powiedział widząc minę dziewczyny.
-Traktuj ją poważnie,rozumiesz? - odparła brunetka przypominając sobie jak dziewczyna płakała na korytarzu kilka dni temu.
-Tak jest pani kapitan. - zaśmiał się Alex.

Po powrocie do budynku,usiadłam w moim ulubionym oknie z widokiem na morze.Pomyślałam że w domu było by mi łatwiej i nie miałabym tylu problemów.Tęskniłam za rodzicami i przyjaciółmi...postanowiłam zadzwonić do mamy.Wyjęłam louiego i wykręciłam numer.
-Hej mamo,jak się masz? - zapytała Hayley.
-Dobrze kochanie,a co tam u ciebie? - spytała Ryan.
-No,w miarę. - powiedziała odgarniając włosy za ucho.
-Co się dzieje córeczko? Opowiadaj. - odrzekła.
-Nic,głupie sprawy nastolatków. - powiedziała.
-Czasem te głupie sprawy mają głębszy sens. - rzekła Ryan.
-Nie mamo,to napewno bzdety.Opowiadaj lepiej jak u ciebie. - spytała brunetka.
-Hayley,przepraszam że przeszkadzam moglibyśmy pogadać? To ważna rozmowa. - odezwał się Louis.
-Tak tak już kończę,przepraszam mamo,Louis chce ze mną pogadać. - powiedziała.
-Pozdrów go ode mnie,trzymaj się zadzwoń później! - krzyknęła zadowolona Ryan.
-Pewnie,pa mamo kocham cię. - odrzekła i rozłączyła się. - Masz pozdrowienia od mamy :)
-Dziękuje,była to moja ulubiona uczennica. - Louis się zaśmiał. - Hayley,zaszła pewna pomyłka...
Hayley zmarszczyła czoło. - Co się stało?
-Powinnaś przenieść się do orłów. - powiedział na jednym tchu.
-Słucham?! - krzyknęła.
-Spokojnie Hayley,coś w kartach się pomieszało i od początku roku powinnaś być orłem. - mężczyzna uśmiechnął się do dziewczyny.
-To niemożliwe.. - wyjąkała.
-Przecież jest tam twój brat,chyba chciałaś być blisko niego. - powiedział.
-Teraz to już zmienia bieg rzeczy. - odparła brunetka przygryzając wargę.
-Spakuj się,orły już na ciebie czekają. - rzekł a dziewczyna westchnęła.
-Czyli jestem teraz orłem? - spytała.
-Tak,jesteś teraz orłem. - poklepał dziewczynę po ramieniu.


*Hejka kochani,życzę wam wesołych świąt Wielkanocnych,mam nadzieje że damy wszyscy radę w tym trudnym czasie ❤️

𝒢𝓇ℯℯ𝓃𝒽ℴ𝓊𝓈ℯ 𝓁ℴ𝓋ℯ// 𝒟𝒶𝓎𝓁ℯ𝓎  SKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz