To znowu ty...

471 13 6
                                    

Po odejściu Daniela dziewczyna dalej stała pod drzwiami orłów,tak jak by chciała coś zrobić ale nie wiedziała by co.Słowa wypowiedziane przez chłopaka mocno utkwiły w jej głowie.
-Nie wiem za kogo on się uważa,kurwa po co ja tu w ogóle stoję? - mówiła sama do sobie w myślach. - Najbardziej jestem zła na Alexa,co on sobie myśli? A na tego całego Louisa to już w ogóle jestem wkurwiona!! - dziewczyna miała minę jak by ktoś właśnie ją uderzył.
-Hayley?! - krzyknął Alex wychodząc z pokoju.
-Nie,ksiądz!! - wydarła się. - Co ty tu robisz? Czemu nas rozdzielono?!
-Nie wiem :D - powiedział chłopak z rozbawieniem. - Po prostu,może nawet Louis zobaczył że mam W CIUL NADOPIEKUŃCZĄ SIOSTRĘ?
-Jaką nadopiekuńczą? Przecież jestem od ciebie starsza,muszę cię pilnować!! - krzyczała brunetka.
-Hayley,nie załamuj mnie różni nas tylko rok! - powiedział a dziewczyna westchnęła.
-Nie powinieneś tutaj być,ten Daniel to niezłe ziółko. - rzekła.
Chłopak oparł się o ścianę i jakby posmutniał.
-Co jest? - spytała.
-Masz rację.To totalny idiota.- powiedział.
-Co ci zrobił?
-Ymm.. - chłopak westchnął nerwowo.
-Mów albo go znajdę!! - krzyczała Hayley.
-Mieliśmy bójkę. - mówił.
-Wiedziałam,zabije go nie jest tu królem!! - wydarła się i popędziła korytarzem.
-Hayley! Hayley stój!! - krzyknął. - Nie idź,narobisz sobie kłopotów! Wracaj do kruków i więcej się tu nie pokazuj,rozumiesz? - powiedział stanowczo Alex.
-Dobrze,jeśli tego chcesz to NARA. - rzekła wkurzona i odeszła.
-Co tu takie krzyki? - Brooke wyszła z pokoju.
-To nic. - rzekł chłopak.

Hayley po kłótni z bratem wróciła do kruków.Wyraźnie zmarnowana usiadła na kanapie opadając z sił.
-To był długi dzień. - pomyślała patrząc w okno przez które wpadały promienie zachodzącego słońca.
-Pomóc ci się rozpakować? - spytała Jackie siadając obok dziewczyny.
-Oo,co tu tacy wszyscy mili? :D - zapytała śmiejąc się.
-To pewnie dlatego że jesteś córką Ryan. - wtrąciła się Emma.
Hayley zaśmiała się i wstała z kanapy. - W takim razie chodźmy się rozpakować ;)
-Wydaje mi się że masz brata,gdzie on jest? - spytała Emma.
-W orłach.Nie wiem jakim cudem ale jest. - rzekła zmęczona tym tematem.
-Z tego co słyszałam to Louis lubi rozdzielać rodzeństwa. - powiedziała Jackie.
-Może dlatego że sam go nie miał? :D - Śmiała się Emma.
-Tak przy okazji to jestem,Jackie a to Emma. - powiedziała blondynka.
-Miło mi was poznać,jestem Hayley. - mówiła z uśmiechem na twarzy.
-Będziemy się jeszcze tu męczyć przez 4 lata :D - rzekła Emma.
-Jeśli stworzymy dobry team to nic nie będzie męczące. - dodała Jackie z rozbawieniem.

*Następnego dnia*
Noc tutaj była okropna.Łóżko nawet wygodne ale w ogóle nie mogłam zasnąć.Pobudka była o 8,to i tak późno jak na szkołę.
-I jak się spało,Woods? - spytał Leo z uśmiechem.
-Źle.Nie mogłam zasnąć. - powiedziała trąc jedno oko. - A tobie,Cruz?
-Dobrze. - zaśmiał się. - Widzę że mamy już dla siebie przezwiska :D
-Najwidoczniej. - śmiała się brunetka. - Ty chociaż jesteś normalny,nie to co ten arogancki śmieć Daniel.
-Racja,trudny człowiek.Ale jest liderem i raczej nie radziłbym nikomu do niego podskakiwać. - stwierdził drapiąc się po głowie.
-Ty też jesteś liderem,więc mam się teraz ciebie bać? :D
-To inna sytuacja.On jest orłem,wysportowany,umięśniony itp.. - powiedział Cruz.
-Nie przesadzaj,boisz się go? - spytała ze śmiechem.
-Lepiej już chodź Woods,bo spóźnimy się na pierwszy wf. - rzekł chłopak.
-Coo? Wczoraj Jackie z Emmą mówiły mi że plusy kruków to to że nie musimy ćwiczyć. - powiedziała zrezygnowana.
-To nie takie proste. - zaśmiał się. - Ruch każdemu z nas się przyda. - mówił.

Po wyjściu z pokoju usłyszeliśmy krzyki.Na głównym hallu kłócili się Brooke i Daniel.Nie powiem satysfakcjonujące było patrzenie jak super sławna parka Greenhouse się rozwala.Nie wiem co trzeba mieć w głowie żeby kłócić się publicznie,ale przecież to „gwiazdy" takie problemy nie mogą odbyć się bez szumu.
-Daniel,nie rozumiesz że to koniec?! - wydzierała się Brooke a wszystkie osoby patrzące na to zdarzenie zaczęły huczeć.
-Aha,super!! - krzyknął chłopak trzęsąc się ze złości. - Mam cię totalnie w dupie,jeb się! Nie byłaś mi do niczego potrzebna,jest tu milion lepszych!!
-Co oni mają kurwa w głowach. - powiedziała Jackie.
-Nie wiem ale napewno jakąś dobrą imprezę :D -
zaśmiała się Hayley.
-Nawet nie myśl że do ciebie wrócę! Nie jesteś mnie wart! - krzyknęła blondynka i migiem wyszła z tłumu otaczających ich ludzi.
-Hahaha,ja? BYŁAŚ TYLKO ZWYKŁYM PIONKIEM W MOJEJ GRZE,JAK KAŻDA DZIEWCZYNA!! - wydzierał się aż w Hayley coś się zatrzęsło.
-Ma chłop głos. - powiedział jeden z kruków.
-I na co się jeszcze gapicie?!! - krzyknął Daniel.
-Na gówno. - powiedziała Jackie pokazując mu środkowy palec.
-Chodźmy laski,nie warto. - rzekła Emma i wszystkie poszły na lekcje wf-u.

Jebany wf. - pomyślała Hayley. - Czy nie można jakoś tego uniknąć?...
-Hayley Woods. - odezwał się trener. - Dwa fikołki i to szybko!
Hayley momentalnie zbladła.Dosyć że nic jej nie wychodziło to jeszcze musiała zrobić fikołki które były zmorą z jej dzieciństwa.Podeszła do maty i zaczęła pierwsze podejście.Obok kruków patrzących na nieumiejętne gimnastykowanie  Hayley,ćwiczyły też orły w tym Daniel który kątem oka często zerkał na brunetkę.Podobała mu się.Jej wygląd,była taka delikatna ale też zadziorna.
-Hayward!!! - krzyknął trener. - Grasz czy marzysz?!
-P-przepraszam trenerze. - zerwał wzrok z Hayley która właśnie upadła na matę.
Chciał już jej pomóc,podbiec do niej ale wyręczył go Leo.
-Już go nie lubię. - pomyślał wciąż nie skupiąc się na grze. - Ja zawsze dostaje to czego chce.
-Woods,zostajesz po lekcji.Musisz za karę zrobić 20 kółek. - powiedział trener.
-Co? - wymamrotała ocierając pot lecący po jej skroniach.
-30? - spytał.
-20! - krzyknęła a w myślach przeklnęła

*po lekcji*
Na sali nie było już praktycznie nikogo.Pare osób błąkało się po kątach,oprócz Daniela który jak zwykle grał w tego jebanego kosza.To mu się nie nudzi? Ile można.Starałam się nie zwracać na niego uwagi,i robić te 20 kółek chociaż sądzę że nawet 2 nie przebiegnę.
Daniel zauważył biegnąca dziewczynę i znów pomyślał jaka jest piękna.Dostrzegał to że dziewczyna go unika,i w myślach się zaśmiał.Była naprawdę słodka,tym bardziej kiedy tak biegła zmęczona.Jakaś dziewczyna ćwicząca do grupy cheerlederek rzuciła swojego pompona pod nogi Hayley,a ta upadła.Daniel jak najszybciej podbiegł do brunetki i ją złapał.
-Nie jestem z plasteliny,dam radę. - powiedziała oschło wstając.
-Nie pyskuj,mała. - dodał Daniel zadziornie się uśmiechając.
-Znowu mała?! Małe to jest to co masz w gaciach debilu! - krzyknęła.
Daniel zaśmiał się. - Słuchaj. - przyciągnął dziewczynę do siebie za biodra tak blisko że ich nosy się stykały. - Jesteś strasznie nie miła,może chociaż byś podziękowała? Mogło ci się coś stać. - Daniel mówił ściszonym głosem.
Hayley stała w bezruchu,cała się czerwieniąc.Nie mogła z siebie nic wydobyć.
-Co podoba ci się? - zaśmiał się.
Brunetka wyrwała się z jego uścisku i wyszła z sali w pośpiechu.

𝒢𝓇ℯℯ𝓃𝒽ℴ𝓊𝓈ℯ 𝓁ℴ𝓋ℯ// 𝒟𝒶𝓎𝓁ℯ𝓎  SKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz