Wieczór był świetny. Bardzo dobrze go spędziliśmy z Chris'em. Powspominaliśmy to, co działo się przed jego wyjazdem. I jak dobrze się wtedy dogadywaliśmy. Prawdę mówiąc byliśmy wtedy praktycznie nierozłączni i mogliśmy powiedzieć sobie wszystko, no może prawie wszystko. Turdno mi to przyznać, ale jest jedna rzecz, której nie umiałam mu wtedy powiedzieć. I nie jestem pewna, czy gdyby nie wyjechał to bym to zrobiła.
-To co wracamy już?- zagadnął Chris, kiedy na ogromnym zegarze wybiła 22.
-Tak, chyba już najwyższa pora.- zgodziłam się, bo faktycznie trochę się zasiedzieliśmy.
Ruszyliśmy do samochodu. Na całe szczęście nasza knajpka nie była daleko od domu, więc kilkanaście minut później byliśmy już na miejscu. Chris zaparkował na swoim podjeździe, wysiadł i wziął sportową torbę z tylnego siedzenia. Postanowiłam uczynieć to samo i również wysiadłam z auta. Chris obszedł auto i zbliżył się do mnie.
-W sobotę jest jakaś impreza. Masz ochotę się przejść? Możemy wziąć Soph i moich kolegów.- zagadnął od razu.
-W sumie czemu nie, tylko nie wiem czy dam radę tam cokolwiek robić.- zaśmiałam się wskazując na swoja nogę.
-No tak- podrapał się po karku chłopak- ale zawsze możemy pogadać i napić się czegoś.- zaproponował.
-Dobrze, niech będzie.- przystałam na propozycję.- Wyślesz, mi dokładnie co i jak SMSem? Jestem zmęczona, więc pójdę już spać.- powiedziałam.
-Tak jasne.- odpowiedział mi chłopak i przytulił mnie.- Dobranoc bella.- powiedział jeszcze, całując mnie w czoło.
-Dobranoc.- uśmiechnęłam się i poszłam w kierunku swojego domu.
Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Kiedy ściągałam buty usłyszałam głos mojej mamy z kuchni.
-Nie za późno się wraca do domu po szkole? Cały dzień cię nie było.- powiedziała i ujrzałam ją wchodzącą do korytarza.
-Byłam u trenera.- westchnęłam ciężko, bo jedyne o czym marzyłam to iść spać.
-Pół dnia? Podobno źle się czułaś i zwolniłaś ze szkoły. Więc gdzie byłaś?- zapytała dość ostro.
-Z Chris'em.- powiedziałam i spojrzałam na kobietę. Gdy wypowiedziałam imię chłopaka, jej wyraz twarzy momentalnie się zmienił.
-Świetnie.- zaczęła.- Pamiętasz jak cię potraktował? Co przez niego przechodziłaś? Pamiętasz?- podniosła na mnie głos.- Chcesz przechodzić znowu to samo? Jak znowu wyjedzie i cię zostawi? Może tym razem z brzuchem?!- krzyknęła, a ja miałam tego dość.
-Przestań! Masz pojęcie dlaczego wyjechał?! Nie! To nie masz prawa go osądzać! Rozumiesz?!- również krzyknęłam.- Nie masz prawać mówić czegoś o kimś, skoro nie znasz całej historii!
-A ty niby ją znasz?!
-Tak! I wierzę mu w w stu procentach! Nie powiem ci bo nie wiem, czy życzyłby sobie, żebym to zrobiła! Za to ty nie miałaś skrupółów, aby powiedzieć mu całą moją historię! Właśnie tak mnie wspierasz!- krzyczałam nadal, a moje oczy zaszły łzami.- Nigdy tego nie robiłaś! Kto jeździł ze mną do psychologa? Tata. Kto przychodził na mecze mimo, że miał tysiące ważniejszych spraw na głowie? Tata. Kto pomagał odrabiać lekcje i przechodzić przez to wszystko? Tata. Ty z niczym mi nie pomogłaś! Siedziałaś z założonymi rękoma i patrzyłaś jak się niszczę od środka! Patrzyłaś jak to mnie zabija! - krzyknęłam i poczułam pieczenie na policzku.
Uderzyła mnie. Własna matka to zrobiła. Znieruchomiałam. Spojrzałam jej prosto w twarz nie kryjąć złości.
-Lexie, przepraszam, ja...- zaczęła, ale nie pozwoliłam jej dokończyć.
CZYTASZ
A million reason not to love you
RomanceLexie: Od zawsze była nie zwracała na siebie uwagi. Nigdy nie miała z niczym ani nikim problemów. Ukojenie znajduje w siatkówce, którą uwielbia od pewnego czasu... Ale czy nagłe pojawienie się ukochanej osoby z dzieciństwa wniesie do jej życia now...