XIII

1.3K 101 285
                                    

Gdy wracają do środka pierwszą rzeczą, którą zauważa Harry, jest litrowa butelka wódki stojąca na środku stolika do kawy.

Mimo tego, że jest dopiero wczesne popołudnie, żadna ze zgromadzonych osób wydaje się nie widzieć w tym nic złego, włącznie z Louisem, który po prostu opada na kanapę, przyciągając Harry'ego blisko siebie i całując troskliwie jego skroń.

Dlatego też kędzierzawy chłopak nie protestuje, gdy Liam przygotowuje shoty, a następnie wszyscy piją po trzy na raz, by jak najszybciej poczuć ich działanie. Film dawno odszedł w zapomnienie, teraz jedynie grając cicho w tle, a Ruth zniknęła w kuchni, by przynieść więcej przekąsek, ponieważ nikomu nie chciało się gotować jakiegoś bardziej wartościowego posiłku.

Harry siedzi spokojnie blisko Louisa, pozwalając na to, by palce chłopaka ściskały lekko jego talię. Od czasu do czasu wolna dłoń szatyna układa się płasko na brzuchu siedemnastolatka, gładząc go delikatnie opuszkami palców, zupełnie tak, jakby było to coś normalnego i możliwe, że od tego dnia osiemnastolatek miał w planach właśnie tak obchodzić się z każdym kompleksem bruneta, powoli go wypleniając i pomagając mu je wszystkie pokochać.

– Zagrajmy w butelkę! – wrzeszczy rozemocjonowany Niall zaraz po drugiej kolejce kolorowych shotów.

O dziwo, nikt nie protestuje, co według Harry'ego jest odrobinę zaskakujące, ponieważ myślał do tej pory, że studenci mają w zanadrzu jakieś fajniejsze, pijackie gry niż ta, lecz gdy pusta butelka po wódce ląduje na środku drewnianego blatu, rozumie, że prawdopodobnie się mylił.

Początkowo wszyscy wybierają prawdę, a pytania są wyjątkowo nudne i pochodzą raczej z tej podstawowej puli, przez co wszyscy są w stanie poczuć te niewidzialne nitki więzi plączące się między nimi, gdy po prostu poznają się lepiej siedząc w przytulnym wnętrzu letniskowego domku.

Mija około czterdzieści minut, gdy butelka po raz pierwszy zatrzymuje się tak, że wskazuje dokładnie w stronę kędzierzawego chłopca, któremu do tej pory udawało się schować za Louisem na tyle, by nie brać aktywnego udziału w zabawie, która raczej nie do końca była w jego typie.

Okej, po prostu wolał obserwować roześmianą twarz swojego przyjaciela, gdy ten opowiadał jakieś historie ze swojego dzieciństwa lub wczesnych, nastoletnich lat, ponieważ był niesamowicie piękny z kurzymi łapkami w kącikach oczu, których sięgał jego uroczy uśmiech.

– Pytanie.

– Nareszcie twoja kolej, małolacie – rzuca w jego stronę Suzanne, przechylając swoją głowę gdy mruży lekko oczy, zastanawiając się nad pytaniem, które powinna zadać. Wyraz jej twarzy jest nieco zbyt zaciekły jak na zabawę, w którą grają, dlatego też Harry siada prosto, patrząc jej pewnie w oczy, by nie dać po sobie poznać, że po prostu się denerwuje. – Zaczniemy od podstaw. Kiedy i z kim całowałeś się po raz pierwszy?

Jego ciemne brwi unoszą się natychmiast ku górze, gdy dociera do niego, że naprawdę spodziewał się czegoś gorszego, ponieważ dziewczyna wydawała się bardzo wrogo do niego nastawiona, dlatego wypuszcza z ust chwilę wstrzymywane powietrze i spogląda niepewnie na szatyna, który również patrzy na niego, a w jego oczach kryje się błysk ciekawości pomieszanej z rozbawieniem.

– Właściwie to... Um... – uśmiecha się delikatnie na wspomnienie pierwszego uczucia warg przyjaciela na swoich przez co nieświadomie oblizuje swoje usta, nim powraca wzrokiem na zaciekawioną blondynkę. – Jakieś dwa tygodnie temu z Louisem.

Uczucie, które rozlewa się w jego klatce piersiowej jest dziwne i nieco trudne do opisania, ponieważ to mieszanka ulgi, wolności i czegoś dziwnego, nieco ciężkiego, ale niesamowicie ciepłego, co czuł zaledwie kilka razy w swoim życiu, ale nigdy nie potrafił nazwać. 

Don't Hold Your Breath, Harry |larry stylinson pl|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz