VI

1.5K 111 493
                                    

Hejka! Znowu notka na początku rozdziału, ponieważ mam do was ważne pytanie!

Jak oceniacie długość rozdziałów? Te które teraz publikuję mają po około 5-6 tysięcy słów i wydaje mi się, że jest to taki złoty środek, ale stwierdziłam że zapytam was o opinię.

Wolicie dłuższe, krótsze czy te są w sam raz? Dajcie mi znać!

Oczywiście dłuższe rozdziały będą się wiązać z tym, że będą pojawiać się rzadziej (ostatnio i tak szaleję dodając kolejne części co dwa/trzy dni, haha!), dlatego weźcie pod uwagę również to.

Życzę wam dużo zdrowia, 

@rclarity x

~

Następnego dnia Harry pojawia się w szkole w ubraniach Louisa, z wiśniową pomadką na ustach oraz kolejną malinką na szyi.

Tym razem nawet nie stara się jej ukryć.

Dlatego uśmiecha się nieśmiało, gdy Niall gwiżdże głośno zaraz po tym jak wpadają na siebie na korytarzu i próbuje dopytać Harry'ego o to, która laska na imprezie, aż tak się do niego dostawiała, gdy bezwstydnie dotyka siniaka swoimi palcami, pokrytymi okruszkami keczupowych Cheetosów, które chwilę wcześniej pochłaniał z ogromnej paczki.

– Jesteś obrzydliwy, kolego – głos Louisa zwraca ich uwagę dosłownie sekundę później, sprawiając, że Harry cofa się o krok, patrząc na Nialla z udawanym zniesmaczeniem i szczerym rozbawieniem.

Tomlinson podchodzi bliżej, stając tuż przy Harrym, a jego ramię, które poprzedniej nocy obejmowało jego talię, ciasno przytulając nastolatka do swojej piersi, teraz może jedynie otrzeć się lekko o jego rękę, ale to nie sprawia, że brunet nie czuje mrowienia swojej skóry.

Nawet po tylu godzinach wtulania się w ciało przyjaciela nie jest w stanie powiedzieć z dozą pewności, że już przyzwyczaił się do jego lekko przytłaczającej aury i elektryzującego dotyku.

Ponieważ Louis kryje w sobie niezmierzone pokłady energii, która przyciąga Harry'ego, tylko po to, by sprawić, że nie będzie mógł nad sobą zapanować, gdy tylko Louis zacznie oddychać tym samym powietrzem co on.

Czyli jakoś tak przez cały czas.

Blondyn wzrusza obojętnie ramionami, wyrywając Harry'ego z przemyśleń, po czym oblizuje dokładnie swoje palce nim chowa paczkę do otwartej szafki, przy której stoją i wyjmuje z niej książkę do geografii.

– Słyszałem, że macie ważny mecz w najbliższy weekend – mówi z lekkim uśmiechem patrząc w stronę Louisa, gdy zatrzaskuje metalowe drzwiczki i opiera się o nie ramieniem. – Nie wspominałeś nic w niedzielę.

– Och, racja. Sam o tym zapomniałem – przyznaje, zerkając dyskretnie na Harry'ego, który dosłownie pochłonął cały jego czas w ciągu ostatnich czterech dni. Nie żeby narzekał. – Będę musiał skupić się na treningach w tym tygodniu, ale to tylko mecz towarzyski, nic specjalnego.

– Nie potrzebujecie przypadkiem maskotki? Mógłbym być w tym całkiem dobry. – Blondyn uśmiecha się szeroko, ukazując przy tym wszystkie druty aparatu, który ma na zębach i wykonuje kilka ruchów swoimi biodrami, by potwierdzić swoje umiejętności taneczne.

Niall jest niedorzeczny.

Poznali się zaledwie kilka dni temu, a Harry już zdążył pokochać jego zaraźliwy śmiech i głupie poczucie humoru, a nawet to dzikie zwierze, które budzi się w nim, gdy wkracza na parkiet. Jest jak połączenie wiosennego strumienia z letnią burzą, ale mimo tego jak niezgodne z normą wydaje się to być, Niall jest tym, czego Stylesowi brakowało.

Don't Hold Your Breath, Harry |larry stylinson pl|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz