Todoroki dawno nie miał tyle energii. Od rana zrobił dwa razy więcej niż każdego przeciętnego dnia. Najpierw przebiegł kilka kilometrów, następnie wybrał się na przejażdżkę przełajową, oporządził Wichurę, swojego wierzchowca, a nawet Groma. Huragan patrzył z zazdrością jak jego właściciel czyści sąsiada i nieustannie domagał się uwagi. Todoroki poświęcił mu jej tyle, ile tylko mógł, po czym wyszedł by posprzątać siodlarnię, czym przyprawił stajennego o zawał. Młody mężczyzna wyglądał jakby chciał zdzielić go trzymanym w dłoni palcatem. Shoto, który ze stajennym miał lepszy kontakt niż z własnym ojcem, zaśmiał się tylko, widząc wyraz twarzy chłopaka.
— Zabierasz mi robotę, paniczu — warknął. Shoto odwiesił uzdę Groma i wzruszył ramionami.
— Zapłacone będziesz miał tak jak zwykle — odparł, a stajenny pokręcił głową z niedowierzaniem.
— Idź już sobie, bo nie będę miał co robić — westchnął i machnął na niego batem. — No już!
Shoto, całkiem z siebie dumny, wyszedł z siodlarnii i w trybie natychmiastowym udał się pod prysznic, po drodze napotykając zniesmaczone spojrzenie matki Alvy. Owszem. Pachniał stajnią. Ale obejść się tego nie dało.
Kiedy młodzieniec był już ubrany w jasnoszary garnitur i śnieżnobiałą koszulę, rozpiętą u góry, do jego pokoju niemalże wparowała jego narzeczona, zupełnie zapominając o pukaniu.
— Jak śmiałeś?! — krzyknęła na niego, a Todoroki przerwał poprawianie mankietów i spojrzał na nią zszokowany. Podszedł do dziewczyny i złapał jej dłonie. Szatynka wyrwała się i założyła ręce na piersi, patrząc na niego wściekle. Shoto był zdezorientowany i lekko przerażony.
— Coś się...
— Jak śmiałeś pójść jeździć beze mnie?! — spytała oburzona, a Todoroki odetchnął z ulgą.
— Wybacz — odparł. — Nie chciałem cię budzić.
Szatynka uniosła brew, jednak ledwo już była w stanie powstrzymać uśmiech.
— Następnym razem proszę mnie ze sobą zabrać, paniczu Todoroki — powiedziała poważnie.
Młodzieniec westchnął.
— A więc już nie Shoto? — spytał.
— Musisz zasłużyć na ''Shoto'' — odparła, akcentując zabawnie ostatnie słowo, a chłopak przybliżył się do dziewczyny i delikatnie objął ją w talii. Szatynka patrzyła na niego z udawanym oburzeniem. Shoto uśmiechnął się i pocałował ją leciutko.
— Odpokutowałem? — zapytał szeptem, a dziewczyna zachichotała.
— Chciałbyś.
***
— Mam nadzieję, że sukienka jest gotowa — kobieta spojrzała na córkę, unosząc brwi, a ta mruknęła coś po norwesku. Endeavor odchrząknął.
— Zachowuj się, Alva. Jesteś w towarzystwie — skarciła córkę.
Dziewczyna spojrzała na narzeczonego, a ten posłał jej pokrzepiający uśmiech. Oboje nienawidzili rozmów z rodzicami dotyczących ślubu.
— Zaproszenia? — mruknął mężczyzna, zerkając ze znudzeniem na listę, trzymaną na kolanach. Cała czwórka siedziała przy stole w jadalni, próbując odhaczyć większość punktów spisanych przez panią Matsubarę.
— Wysłane — Shoto popatrzył na trzymaną w dłoniach listę gości i westchnął, nie zobaczywszy na niej najważniejszych nazwisk.
— A jak garnitur, kochanieńki? — spytała. Shoto nienawidził gdy zwracała się do niego tak niedorzecznym zdrobnieniem, podczas gdy chłopak nawet jej nie lubił. Alva delikatnie spotła ich palce pod stołem.
— Gotowy — mruknął chłopak, a ojciec spojrzał na niego z irytacją. Zawsze powtarzał mu, że jako mężczyzna musi mówić głośno i z pewnością siebie. Nie tolerował szeptów czy pomruków. Gdyby nie świadkowie, młody Todoroki pewnie już dawno dostałby po głowie.
— W porządku... — westchnęła kobieta, wykreślając kolejny punkt z listy. — Zostały nam trzy tygodnie. Jestem pewna, że zdążymy ze wszystkim. Jakieś życzenia co do kwiatów? — zwróciła się do narzeczonych. Todoroki ledwo znał podstawowe gatunki, dlatego spojrzał pytająco na Alvę.
— Eustoma — odparła. — O więcej nie proszę.
— Oczywiście — powiedziała kobieta. — Mierzyliście obrączki?
— Jeszcze nie dotarły — wtrącił pan domu, a kobieta spojrzała na niego z zaskoczeniem.
— Doprawdy? — przygryzła wargę, zmartwiona, a Alva ledwo powstrzymała się od przewrócenia oczami. Niezmiernie irytowało ją zachowanie matki, która zawsze musiała robić teatrzyk.
— Czy moglibyśmy już...? — zaczęła dziewczyna, a Endeavor machnął ręka.
— Tak, tak. Idźcie już — powiedział, a szatynka podniosła się z miejsca i razem z Shoto niemal wybiegła z jadalni.
— Dzięki Bogu, że to już koniec — westchnęła. — Nie wytrzymałabym tam ani chwili dłużej.
— Nie da się ukryć — mruknął Shoto.
W tej samej chwili w holu pojawiła się blondwłosa służąca.
— Oh, paniczu — westchnęła na jego widok. — Nigdzie nie mogłam panicza znaleźć.
— Coś się stało? — spytał Shoto, marszcząc czoło.
— Ależ nie, paniczu. Nie, nie — odparła. — Ale ktoś przyjechał do panicza z wizytą.
— Do mnie? — zdziwił się młodzieniec.
— Tak, paniczu — powiedziała kobieta. — Kazał niezwłocznie pana poinformować o swoim przybyciu. Czeka na dziedzińcu.
— Dziękuję — mruknął zamyślony chłopak i podał ramię narzeczonej. Alva objęła go i razem z młodzieńcem ruszyła w stronę drzwi wyjściowych. Shoto otworzył je i przytrzymał dla dziewczyny, po czym wyszedł tuż za nią.
Pierwszym co dostrzegł, był skromny powóz, zaprzężony w dwa kare konie. Woźnicy nigdzie nie było, ale tuż obok jednego z wierzchowców stał uśmiechnięty młodzieniec o kręconych zielonych włosach i zadartym nosku, usianym ciemnymi piegami.
Twarz Shoto rozjaśnił uśmiech i chłopak niemal rzucił się w stronę przyjaciela.
— Izuku — zaśmiał się, a młodzieniec oderwał wzrok od zwierzęcia i spojrzał w jego stronę.
— Kopę lat, Shoto — parsknął Midoriya i objął go mocno.
CZYTASZ
✔️Tylko obowiązek || Todoroki Shoto x OC
FanfictionTodoroki wiedział, że kiedyś będzie musiał przejść przez piekło, związane z aranżowanym małżeństwem, jednak nie spodziewał się, że jego ojciec zgotuje mu je już w wieku osiemnastu lat. Teraz młody Todoroki nie ma nawet możliwości postawienia się oj...