Todoroki kątem oka obserwował jadącą na siwej klaczy dziewczynę. Białe bryczesy odznaczały się na czarnym siodle, a wysokie buty opinały zgrabne łydki szatynki. Dziewczyna uparła się, że nie założy amazonki. Tłumaczyła mu, że ma dość sukni i gdy tylko może ubiera się w coś wygodniejszego. Rękawy ciemnej marynarki jeździeckiej odsłaniały szczupłe nadgarstki, a delikatne dłonie w białych rękawiczkach pewnie trzymały wodze. Szatynka spięła wcześniej brązowe włosy, lecz teraz kilka luźnych kosmyków opadło jej na twarz, gdy na niego spojrzała.
— Jeździłaś w Norwegii? — spytał, uprzedzając ją. Szatynka uśmiechnęła się.
— Codziennie — odparła. — Bardzo mi brakuje tamtejszych krajobrazów i Latonii, mojej klaczy.
Chłopak skinął głową.
— Na czas pobytu tutaj możesz jeździć na Wichurze — powiedział i wychylił się by poklepać siwka po szyi. Dziewczyna popuściła wodzy i uśmiechnęła się.
— Prawdopodobnie nigdy nie wyjadę — przypomniała, Todoroki skrzywił się.
— Być może — przytaknął, nerwowo przerzucając wodze przez szyję konia. Spuścił wzrok, poprawiając czarne jeździeckie rękawiczki, a dziewczyna odchrząknęła niepewnie.
— Nigdy bym nie pomyślała, że matka... — zaczęła. — Zmusi mnie do ślubu.
Todoroki zerknął na nią kątem oka, a szatynka spojrzała przed siebie.
— Wyszła za ojca z miłości. Zawsze powtarzała, że miłość jest najważniejsza — dodała z goryczą. — Hipokrytka...
— Na pewno bardzo cię kocha — zapewnił Todoroki, nie bardzo wiedząc co jeszcze mógłby powiedzieć.
— Tak. Wiem. W końcu wybrała mi nienajgorszą partię — uśmiechnęła się lekko, a Shoto uniósł kącik ust. Wlepił wzrok przed siebie i odetchnął głębiej.
— Ja za to od zawsze czułem, że nadejdzie ten dzień, kiedy mój ojciec postanowi przejąć kontrolę jeszcze nad tym aspektem mojego życia — powiedział, nadal na nią nie patrząc. Ona zaś przypatrywała mu się z uwagą, próbując zrozumieć jego naturę i choć trochę wyczytać z jego zachowania, kim tam naprawdę jest Todoroki Shoto.
— Wyglądałeś na niezwykle zdumionego, paniczu — odparła, poprawiając uchwyt dłoni na skórzanych pasku wodzy.
— Nie spodziewałem się tego aż tak szybko — przyznał ze smutnym uśmiechem. — Gdzieś w głębi miałem nadzieję, że przynajmniej dane mi będzie wybrać kobietę, z którą spędzę resztę swojego życia.
Dziewczyna przymknęła na chwilę oczy i odetchnęła głębiej.
— Jeśli cię to pocieszy, paniczu. Ja również nie mam ochoty na jakikolwiek ślub — powiedziała i zawróciła konia.
***
Kolacja mijała w ciszy. Todoroki wpatrywał się w talerz, co jakiś czas tylko zerkając na szatynkę, siedzącą naprzeciwko. Norweżka zaś wlepiała wzrok w stojącą na stole świecę. Dziewczyna ledwo tknęła jedzenie, skrupulatnie przygotowane przez ich wspaniałego kucharza. Shoto miał ochotę zapytać, czy wszystko w porządku, jednak nie miał zamiaru robić tego przy wszystkich. On sam nie miał apetytu, więc rozumiał jej brak chęci do nieziemskich potraw. Szczerze mówiąc, czuł, że im obojgu robi się słabo na myśl o ślubie.
Kiedy pan domu w końcu wstał od stołu, dziewczyna skłoniła się lekko, dziękując za posiłek i wyszła z jadalni, stukając obcasami czarnych butów.
Todoroki uszczknął jeszcze trochę ze swojej porcji i również podniósł się z miejsca chcąc jak najszybciej oddalić się od ojca i jego gościa. Nie na rękę była mu ta wizyta, jak zresztą wszystkim w rodzinnej rezydencji. Nawet jego rodzeństwo nie wyglądało na zachwyconye. Fuyumi patrzyła na niego, jakby chciała z nim porozmawiać, jednak Shoto opuścił pomieszczenie, zanim zdążyła choćby się odezwać.
Niemal wbiegł na górę i wszedł do swojego pokoju. Ogarnął spojrzeniem mahoniowe meble, duże łóżko o śnieżobiałej pościeli i stosy książek pod wielkim oknem, wychodzącym na ogród. Shoto zawahał się. Mógł skończyć list do Izuku, który pisał już kilka dni, jednak czuł, że w tym momencie nie byłby w stanie sklecić choćby zdania. Mógł sięgnąć po jedną z jeszcze nieprzeczytanych pozycji, ale wiedział, że byłby zbyt rozkojarzony, żeby wyciągnąć coś z lektury.
Ostatecznie zdecydował się na skrzypce. Sięgnął po instrument z ciemnego drewna i odetchnął głębiej, przykładając go do ramienia. Zamknął oczy i przejechał smyczkiem po strunach, wsłuchując się w dźwięk. Nastroił je sprawnie. Grał od najmłodszych lat. Zawsze go to uspokajało. Było ucieczką, pasją, której nie pochwalał jego ojciec. Młody Todoroki kochał skrzypce same w sobie, a delikatny bunt, który towarzyszył grze, tylko tę miłość podgrzewał.
Shoto wybrał jeden ze swoich utworów. Ten, który skomponował w wieku piętnastu lat, kiedy to ojciec zabronił mu wychodzić do miasteczka na spotkania z Izuku, swoim najlepszym i jedynym przyjacielem. Melodia była pełna bólu i złości. Pełna wysokich, agresywnych dźwięków i niższych, oddających jego cierpienie.
Młodzieniec zamknął oczy, skupiając się na delikatnych ruchach nadgarstka i płynącej w powietrzu melodii.
Nie minęło kilka minut, a usłyszał pukanie.
CZYTASZ
✔️Tylko obowiązek || Todoroki Shoto x OC
FanficTodoroki wiedział, że kiedyś będzie musiał przejść przez piekło, związane z aranżowanym małżeństwem, jednak nie spodziewał się, że jego ojciec zgotuje mu je już w wieku osiemnastu lat. Teraz młody Todoroki nie ma nawet możliwości postawienia się oj...