— Jeszcze chwilę — powiedziała dziewczyna do woźnicy, a mężczyzna skinął tylko głową. Szatynka odwróciła się szybko i ruszyła w stronę rezydencji. Nie mogła tak odjechać. Nie mogła mu tego zrobić.
Nie zdążyła nawet dojść do drzwi, gdy te otworzyły się na oścież, ukazując młodzieńca ze zmierzwionymi włosami i przerażeniem malującym się na twarzy.
— Shoto... — zdziwiła się. — Właśnie miałam...
— Dlaczego? — spytał cicho. Dziewczyna nie mogła znieść tego, że załamał mu się głos. Patrzył na nią wilgotnymi oczami, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie się działo. Szatynka momentalnie pożałowała swojej decyzji. Poczuła jak łzy napływają jej do oczu, gdy rozłożyła ręce w geście rezygnacji.
— Nie pasuje tutaj, Shoto — wyjaśniła. — Chcę do siebie, do domu. Proszę... Nie jestem gotowa, ja...
Todoroki nie mógł się na nią gniewać. Przyciągnął ją do siebie i objął tak mocno, jak tylko pozwalało mu na to drżące z nerwów ciało.
— Jesteś cudowny, Shoto — wyszeptała mu do ucha, podczas gdy pojedyncza łza spływała jej po policzku, bo zamoczyć materiał koszuli chłopaka. — Chciałabym za ciebie wyjść, ale... Nie potrafię. Nie jestem stąd, to nie jest mój dom, ja...
— Proszę nie zostawiaj mnie — Todoroki wyszeptał to zdanie niemal niesłyszalnie. Szatynka jednak je usłyszała. Spięła się i zacisnęła dłonie na śnieżnobiałej i tak już pogniecionej tkaninie. Łzami znaczyła skórę na szyi chłopaka, który tak bardzo wierzył w to, że w końcu znalazł szczęście. Chłopaka, który postanowił być dla niej najlepszą wersją samego siebie. Chłopaka, który chciał oddać jej wszystko. Chłopca, który nie chciał być znowu sam.
Ból w piersi młodzieńca był rozdzierający, odbierał mu dech i zaciskał mięśnie palców na sukni narzeczonej.
— Myślałem, że jestem wystarczający... — wyrwało mu się, a dziewczyna nie wytrzymała. Pomimo szlochu, cisnącego się jej na usta, odsunęła od siebie chłopaka i położyła dłonie na jego policzkach, zmuszając by na nią spojrzał.
— Shoto, oczywiście, że jesteś — powiedziała. — Jesteś... Nie mogę tego nawet opisać, jesteś niesamowity i gdybyśmy mieli trochę więcej czasu...
— Zawalczmy o niego — Todoroki chwycił jej dłoń i ścisnął mocno. — Proszę, dajmy sobie szansę, Al...
Dziewczyna rozchyliła usta, słysząc zdrobnienie i uśmiechnęła się smutno.
— Shoto...
Todoroki wiedział, że się nie zgodzi. Była już spakowana, miała transport, otwartą drogę do domu. Wystarczyło go puścić i odjechać w stronę swojego idealnego życia. Jednak szatynka nie puściła.
— Jedź ze mną — powiedziała przez łzy, a młodzieniec spojrzał na nią z niedowierzaniem.
— Do Norwegii? — upewnił się, a szatynka skinęła głową.
— Jestem pewna, że spodoba ci się tam przynajmniej w połowie — uśmiechnęła się, nawijając na palec kosmyk srebrnych włosów. — Jest trochę zimno.
— Alva — chłopak spojrzał na nią ze łzami w oczach, a szatynka poczuła ból w piersi.
— Jak mam zostawić rodzinę, przyjaciół i wszystko co znam w pogoni za czymś, co nigdy nie było mi pisane? — parsknął ze zrezygnowaniem i spuścił wzrok. Szatynka pogładziła go po dłoni.
— A może właśnie to jest ci pisane, Shoto? — zasugerowała. — Ty, jak nikt inny, zasługujesz na szczęście. Niestety, nie mogę ci powiedzieć w którym miejscu i przy czyim boku je odnajdziesz...
Shoto milczał, coraz bliższy płaczu, a dziewczyna oparła głowę o jego czoło, by następnie go pocałować. Subtelnie, delikatnie i miękko. Todoroki nie mógł pozbyć się wrażenia, że jest to ich ostatni, pożegnalny pocałunek.
— Więc tu się rozstajemy? — bardziej powiedziała nic zapytała, a Todoroki uniósł głowę. Kiedy spojrzała w jego oczy, coś w niej pękło. — Shoto... To i tak był tylko obowiązek.
— Dla mnie to już od dawna nie jest "tylko obowiązek" — powiedział i przyciągnął ją do siebie, zalewając się łzami.
CZYTASZ
✔️Tylko obowiązek || Todoroki Shoto x OC
FanficTodoroki wiedział, że kiedyś będzie musiał przejść przez piekło, związane z aranżowanym małżeństwem, jednak nie spodziewał się, że jego ojciec zgotuje mu je już w wieku osiemnastu lat. Teraz młody Todoroki nie ma nawet możliwości postawienia się oj...