|| Część Dwunasta ||

124 15 0
                                    

|| Bucky |

    Poszliśmy razem do cukierni. Gdy zbliżaliśmy się do niej zerkałem na niego co jakiś czas. Podobało mi się jak słońce w tym kraju jakoś oświetlało wszystko inaczej. Padało na jego niebieskie tęczówki tak, że mieniły się na tysiąc innych kolorów. Westchnąłem tylko cicho bo takie szczegóły mi się podobały. Oczy Pana Rogers'a nie były takie zwykłe niebieskie. Były najbardziej niebieskimi oczami jakie mogły istnieć na całej ziemi. Przypominały ocean, letnie niebo, które właśnie teraz nas otaczało. A czasem były jak jezioro, albo rzeka, która wody się domagała. Takie były teraz. Zerknąłem na mężczyznę trochę zmartwiony gdy usiedliśmy na dworze przed cukiernią. Zamówiłem sobie tylko kawę a on herbatę z miodem. Westchnąłem mieszając szklanką na boki sprawiając, że kostki lodu uderzyły lekko o szkło. Chciałem z jednej strony spytać co było nie tak, co się działo ale się po prostu zbyt bałem. Z resztą nie sądzę aby to było na miejscu. A może było tylko się bałem tak naprawdę o kogokolwiek martwić? Sam nie wiem. Spojrzałem na niego z nad szklanki i uśmiechnąłem się mimowolnie. Mężczyzna odwzajemnił mój uśmiech ale zrobił to bardzo blado. Widziałem, że coś jest nie tak, lecz bałem się spytać o co dokładnie chodzi.

- To coś poważnego? - wydusiłem z siebie po chwili patrząc na niego i bawiąc się słomką w wysokiej szklance. On upił tylko swojej herbaty, wyjął papierosa z paczki i zapalił go tak aby dym nawet nie skierował się w moją stronę. 
- Nie, to nic takiego Buck. Wszystko będzie okej, obiecuje - mruknął wypuszczając dym z ust. Założył taktownie nogę na nogę i popił trochę swojej herbaty a ja uważnie go obserwowałem. Wszystko robił z taką gracją, jego ruchy były płynne, pewne siebie ale każdy ruch miał w sobie jakieś pytanie. 
- Przepraszam, że o to spytałem. - stwierdziłem po chwili zaciskając palce na zimnej szklance. 
- Nic nie szkodzi, to ludzki odruch. Jak się go nie ma to jest już bardziej niepokojąco. - Zaśmiał się. Czyli dobrze, że spytałem. Pociągnął parę jeszcze razy za papierosa i zgasił go w popielniczce na stole. Odwróciłem wzrok lekko się zamyślając.

 W sumie...to miły zbieg okoliczności, że się tu spotkaliśmy. Zawsze byłem mocno przywiązany do Pana Steve'a. Może dlatego, że był tak młody. Wielu uczniów w sumie się z nim dogadywało. Ja jednak zawsze bałem się bardziej odezwać. Robiłem to gdy zostawaliśmy sami w klasie a on zawsze wygłosił kilka słów na temat tego co rysowałem. To co było potrzeba i to gdzieś niepotrzebne na końcu zeszytu albo w ogóle oddzielnym. Miło mi było chociaż rzadko się do niego uśmiechałem. A jak już to był to raczej " cień uśmiechu " niżeli coś konkretnego. Czułem jednak, że przy tym nauczycielu otwierałem się bardziej, opowiadałem o swoich zainteresowaniach. Jednak nigdy nie wspomniałem o swoim zamiłowaniu do poezji. O zamiłowaniu, które o dziwo było bardzo, bardzo głębokie a ja nigdy nawet się nie pomyliłem przez przypadek o tym komukolwiek mówiąc. Nie chciałem, żeby ktoś, ktokolwiek o tym wiedział. Byłem takim skrytym poetą. Bałem się opinii ale jednak w jakimś stopniu jej chciałem. Minęło trochę czasu gdy siedzieliśmy i rozmawialiśmy głównie o dzisiejszej lekcji. Zerknąłem na godzinę, mężczyzna też to zrobił. Podnieśliśmy się i bez żadnego słowa ruszyłem za nim. Nie potrzebowałem wiele aby kogokolwiek rozumieć. On znał ten kraj jak własną kieszeń, po co miałbym jakkolwiek w to ingerować skoro chciałem aby to on mnie teraz prowadził, chciałem aby to on znowu pokazał mi coś nowego. Spojrzałem na niego uważnie. Wyglądał blado. Mimo, że jego cera zawsze była blada to teraz była to bladość niemalże porównywalna z pustym kolorem ściany. Westchnąłem ciężko. Znowu usiedliśmy nad Sekwaną. Znowu było tam tak...ah. Aż żal ująć to w słowa. To aż grzech bezcześcić tak piękny obraz słowami. Nie powiedziałem nic tylko oparłem się o murek za mną spuszczając swoje nogi. Spojrzałem na moje jasnożółte tenisówki kontrastujące z wodą, która odbijała idealnie zachód na wodzie. Wszystko co tu widziałem chciałem gdzieś uwieczniać. Na kartce, płótnie. Chciałem o tym pisać wiersze, malować obrazy, szkicować, rysować. Chciałem bo wiedziałem, że jak wrócę do Ameryki to takiego pięknego spokoju ducha nie zaznam. Ale będzie tam też Pan Rogers. Wróci ze mną a za każdym razem jak będę na niego zerkał to będzie mi przypominało to moją, a w sumie nasza wędrówkę do innej rzeczywistości. Po jakimś czasie obaj musieliśmy się rozstać. Jednak mężczyzna zaproponował, że mnie odprowadzi. A ja nie chciałem znowu odmawiać. Stałem teraz przed moim hotelem. U góry z mojego okna widać było firankę, która spokojnie powiewała na wietrze przez otwarte okno. Uśmiechnąłem się znowu i przeniosłem wzrok na mężczyznę. 

- Piszesz wiersze? - zapytał po chwili milczenia a mi stanęło serce. Spanikowałem trochę nie wiedząc czy mam może wrócić do siebie bez słowa. Ale tak bym nie mógł, to nie byłbym ja. 
- Nie wiem czy to są wiersze. - sprostowałem po chwili i poprawiłem bluzę na swoich biodrach, ponieważ wieczorami robiło się gorąco. 
- Ale jednak coś tam piszesz - stwierdził i uśmiechnął się. A ja widząc jego uśmiech poczułem jak robi mi się lżej na sercu. - Pokażesz mi kiedyś - powiedział, ale to nie było pytanie tylko stwierdzenie.
- Musiałbym mieć poważny powód. Więc nie sądzę - zaśmiałem się i spojrzałem na niego. 
- Będę czekać Buck. Do zobaczenia zatem ! - krzyknął na odchodne i poklepał mnie po ramieniu. Na moje usta znowu wskoczył ten cień uśmiechu. Westchnąłem stojąc tam jeszcze chwilę gdy mój wychowawca się oddalał z dłońmi w kieszeniach. Widziałem tylko jego plecy. Gdy zniknął mi z pola widzenia całkowicie wstąpiłem do środka hotelu a następnie do swojego pokoju. Przedtem jeszcze powitała mnie uśmiechem młoda recepcjonistka. Odwzajemniłem uśmiech bo serca nie miałem jej odmówić. Rzuciłem się na łóżko i zerknąłem na leżące na biurku kartki. Zastanawiałem się czy kiedykolwiek mu to pokażę. I czy kiedykolwiek wyjaśnię mu dlaczego na temat dzisiejszy namalowałem Sekwanę.

Odpowiedź była ta sama.

No jasne, że nie...







// Wracam bo super długiej przerwie...//

//Na ile to nie wiem.//

|| Chciałem być Twoim poetą || Stucky ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz