|| Steve ||
Wszedłem spokojnym krokiem do budynku, w którym odbywały się te praktyki mojego autorstwa. Moje oczy były strasznie podkrążone. Wyglądałem jak jedno wielkie nieszczęście i nie przypominałem już tego Steve'a, który zadowolony z swojego życia spotykał się ze swoim...uczniem.
Przywitałem się z osobami, które zapisane na owe praktyki usiadły przy swoich miejscach. Mój wzrok jednakże spoczął na jednym, pustym stanowisku. Stanowisku Bucky'ego, które niestety było w tamtym momencie samotne. Bez niego. Westchnąłem ciężko próbując się w miarę uspokoić i wymusiłem na sobie smętny uśmiech. Te osoby nie przyszły tutaj, żeby oglądać moje załamanie nerwowe.
Zacząłem mówić po francusku, wyjaśniając co nieco i zapisując obecny temat na tablicy. Miałem już wszystko rozpisane na kartce, chociaż niektóre tematy bym pozmieniał, ale co ja poradzę? Zaciągnąłem się powietrzem, a dokładniej zapachem olejnych i akrylowych farb oraz czystych płócien. Moje serce automatycznie zabiło szybciej gdy do budynku wszedł znany mi już wcześniej chłopak, w białej koszulce oraz czarnych jeansach, z małym plecakiem i rzekł krótkie " désolé je suis en retard. " z mocno amerykańskim akcentem. Spojrzałem na niego uważnie, gdy usiadł przy swoich stanowisku i zerknął na mnie swoim przenikliwym wzrokiem, a następnie na tablicę. Stałem tam jak w bezruchu lecz po chwili się otrząsnąłem. Dobrze wiedziałem co sobie o mnie myślał. Owszem, to tylko mój uczeń lecz i tak zależy mi na dobrej "opinii". Nie dość, że go odepchnąłem na ulicy to jeszcze wyglądam teraz jak jakiś alkoholik. Lepiej być nie mogło nie prawda?Zajęcia skończyły się po jakiś 2 godzinach. Wszyscy zaczęli się pakować. On też.
- Bucky, zaczekaj na mnie proszę. - poprosiłem go grzecznie i zaczekałem aż wszyscy znikną z sali. Podszedłem do niego na spokojnie i dotknąłem jego ramienia, tego samego, które kilka dni temu mocno złapałem. Chłopak wzdrygnął się mocno na mój dotyk a ja cichutko westchnąłem.
- Chciałem Cię przeprosić..za tamto. W moim życiu dzieje się za dużo i nie chciałem Cię zranić. - zacząłem się tłumaczyć dokładnie obserwując jego reakcję.
- Nic nie szkodzi Proszę Pana. Naprawdę nic się nie stało, przecież rozumiem. - Uśmiechnął się do mnie z swoim niewinnym uśmiechem, a ja spojrzałem kątem oka na jego obraz. Ten śliczny widok, który malował się przed nami gdy siedzieliśmy nad Sekwaną.
- Śliczny obraz...podoba mi się. - odparłem gładząc jego ramię i chwilę po tym uzgodniliśmy, że przejdziemy się do cukierni, która była dosłownie naprzeciwko, na rogu.Wyszliśmy z budynku a ja zamknąłem drzwi na klucz i udaliśmy się przez ulice. Na moich ustach widniał uśmiech lecz ciągle zastanawiałem się czemu akurat to namalował.
Bo przecież...
dzisiejszy temat to miała być miłość.
CZYTASZ
|| Chciałem być Twoim poetą || Stucky ||
Romance|| Wydarzenia rozgrywają się w połowie sierpnia ,słonecznej Francji a dokładnie Paryżu, gdzie 18 letni Bucky Barnes, postanawia bardziej rozwinąć swój " talent".Malarstwo,które w roku szkolnym udoskonala w liceum w Ameryce,oraz poezja - o której nik...