- Nudzi mi się - westchnął po raz czterdziesty pierwszy, od kiedy autokar ruszył.
- Minęły trzy minuty, Lance - Keith zapadł się bardziej w fotel i poprawił słuchawki w uszach. Może i był w dobrym, właściwie świetnym humorze po tym, gdy reszta paczki zgodnie zaakceptowała jego pochodzenie, ale narzekania przyjaciela skutecznie go dobijały. Tym bardziej po prawie kwadransie tłumaczenia mu, że jeśli zroluje dwa rysunki przed włożeniem ich do walizki, to niczyja duma na tym nie ucierpi. - Porysuj se coś.
- Ale nie wiem, co bym mógł - jęknął chłopak i oparł czoło o siedzenie przed nim.
- Myślałem, że w przypadku art blocka rysuje się dosłownie to, co się widzi. - parsknął i podgłośnił muzykę, jednak nawet Skillet nie był w stanie zagłuszyć zrzędzenia sąsiada, dlatego też wrócił do swojej skrzętnie ukrywanej w odmętach telefonu playlisty z Melanie Martinez.
- Ale co ja mam niby narysować? Fotel? Cierpienie? Babsko z otyłością? - nauczycielka akurat przechodząca obok była zbyt zszokowana, by zwrócić mu uwagę. - Porysowałbym se Galrę... - zanim jednak wyciągnął szkicownik, coś przyszło mu do głowy. - Wiem! Zagrajmy w dwadzieścia pytań.
- Co to jest i jak niby się w to gra? - widząc, że jednak nie jest mu pisany spokój, wyjął słuchawki z uszu.
- No, zadajesz pytanie, ja odpowiadam i zadaję następne tobie, ty odpowiadasz i zadajesz i tak dalej. - uniósł brwi, z niemałym zaskoczeniem przyjmując do wiadomości fakt, że ktoś nie tylko nie wiedział, jak grać w grę prostszą od kółka i krzyżyk, ale w dodatku nigdy o niej nie słyszał.
- I tyle?
- I tyle.
Z konsternacją zazezował na twarz przyjaciela. Tak proste zasady wydawały mu się wręcz podejrzane. Zadawanie pytań i odpowiadanie? Tak nie wygląda przypadkiem zwykła rozmowa?
- Dobra, widzę, że waszmość ma pewne trudności, dlatego ja zacznę - zastanowił się chwilę nad pytaniem, jakby chciał, by było tak nietuzinkowe i oryginalne, jak tylko się dało. - Bardziej cię bawi złożony żart sytuacyjny czy jak ktoś w miejscu publicznym nagle się wydrze "masturbacja"?
- Chciałbym odpowiedzieć, że to pierwsze - uśmiechnął się, nieco zażenowany, głównie dlatego, że niechcący wyobraził sobie Shiro, tego dojrzałego, spokojnego i czasem chłodnego Shiro właśnie w takiej sytuacji. - Skoro ustawiłeś poprzeczkę tak wysoko... narysowałeś kiedyś porno z postaciami z jakiejś bajki?
- Cóż, parę razy mi się zdarzyło. Wolałbyś słuchać do końca życia "Never Gonna Give You Up" czy "Despacito"?
- "Never Gonna Give You Up", jestem masochistą. Masz jakieś hobby? Oprócz sztuki płaskiej.
- Uczę się grać na gitarze. Kiedy już nie będziesz w stanie dłużej być tancerzem, zostaniesz trenerem czy pójdziesz w innym kierunku?
- Nie myślałem o tym. Jak to jest mieć płaskodupie?
- Jak to jest nie mieć płaskodupia? - odpowiedział pytaniem na pytanie, nieco dotknięty. - Ja nie robię dwustu przysiadów dziennie, stary. Twoi rodzice byli załamani, kiedy powiedziałeś, że chcesz być artystą? Moi tak.
- Moi też - odpowiedział szybko, patrząc gdzieś w bok i jednocześnie karcąc się za ten odruch. Wiedział, że przyjaciel bez problemu zarejestrował kłamstwo, i w duchu dziękował mu, że wolał nie rozstrząsać tego tematu. - Skończyły mi się pomysły... koty czy psy?
- Psy. Frytki czy nuggetsy?
- Frytki.
- Wegański skurwiel - mruknął pod nosem i zaśmiał się na jednocześnie zirytowaną, urażoną i zaskoczoną minę chłopaka. - Czekolada biała, gorzka czy mleczna?
CZYTASZ
Lake
FanfictionCiemna sylwetka wyłoniła się jakby znikąd, dosłownie spadła z nieba, a on poczuł się, jakby właśnie objawił mu się jakiś anioł wojny - tak piękny, delikatny i lekki, jakby z pleców naprawdę wyrastały mu skrzydła, tańczył wciąż w powietrzu, błyskając...