Pierwsze rozróby

368 18 2
                                    

Wróciliśmy do domu. Byłam wściekła na cały świat, Colin i Aaron mieli ze mnie niezły ubaw, a Flynn nie wiedział, o co chodziło. Kiedy oni zamawiali obiad, ja poszłam się ogarnąć. Przebrałam się w szare dresy i zwyczajną białą koszulkę. Związałam włosy w niedbałego kucyka i wróciłam do chłopaków. Siedzieli w kuchni i rozmawiali, nic nie mówiąc, wzięłam jakiś sok i nalałam go do szklanki. Czułam na sobie ich spojrzenia. 

― Jeśli chcecie o coś zapytać, to śmiało. ― oparłam się o blat. Chłopcy spojrzeli na siebie wymownie, po czym znów ich wzrok spoczął na mnie. ― Co zamówiliście na obiad? ― zapytałam, kiedy nie odezwali się ani słowem. 

― Pizze. ― Aaron się szeroko uśmiechnął. ― Opowiesz nam o tym, dlaczego musiałaś się przeprowadzić? Twój wujek opowiadał nam, że niezłe z Ciebie ziółko.  ― westchnęłam i chwilę się zastanowiłam. Nie chciałam im mówić wszystkiego, nie ufałam im za grosz. Wyciągnęłam telefon i napisałam do wujka z zapytaniem, czy uciąłby sobie rękę za nich. Odpowiedź przyszła od razu, potwierdził to. 

― Jak miałabym wszystko Wam opowiedzieć, to potrzebowalibyśmy tygodnia. Dużo się działo przez te dwa lata. ― unieśli brew i zaproponowali, abyśmy przenieśli się do salonu. Z lodówki wyciągnęłam zgrzewkę piwa i poszłam za nimi. Usiadłam na fotelu i otworzyłam piwo o stół. ― Jak będzie się wściekał, zgonie na kogoś z Was. ― uśmiechnęłam się szeroko. 

― Możesz zacząć opowiadać? Zżera nas ciekawość. ― napiłam się, zastanawiałam się, co im dokładnie powiedzieć.

― Na moje szesnaste urodziny brat zabrał mnie na nielegalne walki. Ojciec o tym nie wiedział, oboje wiedzieliśmy, że nigdy by się na to nie zgodził. Jako córeczka tatusia byłam całkowicie odsunięta od tego całego gówna. ― westchnęłam. ― Wracając, od dziecka miałam niewyparzony język, zaczęłam po gościu jechać, jak po szmacie. Okazało się, że to siostrzeniec bossa Semicroma. ― unieśli brwi. ― Wtedy pierwszy raz przyłożono mi broń do czoła. 

― Jak to się skończyło? ― zapytał Colin. Odpowiedziałam, że mój brat się tym chciał zająć. Wszczął bójkę, która zakończyła się strzelaniną. Musiałam uratować mu dupę i postrzeliłam dwóch olbrzymów. Jednego w ramię, drugiego w kolano. Broń podniosłam z ziemi, wypadła komuś. Podniosłam wtedy Gabriela z ziemi i uciekliśmy. ― Jak na pierwszą akcję, to nieźle się zabawiłaś. ― zadzwonił dzwonek do drzwi. ― Pizza! W trakcie posiłku chłopaki opowiadali o swoich akcjach. W większości pomysły należały do Flynna u Colina, a Aaron był  w to wciągany. Fajnie się wszyscy bawili i pewnie, gdyby nie to ultimatum mojego wuja, też mogłabym się tak zabawić.― Jaka była Twoja kolejne akcja? 

 Zaczęłam opowiadać o nielegalnych wyścigach. Wtedy uciekłam z domu. Ojciec dowiedział się o poprzednim wybryku i zamknął mnie na cztery spusty w domu. Nie byłam wtedy jakoś bardzo pilnowana, więc wyskoczyłam przez okno. Polubiłam adrenalinę i chciałam jej jeszcze raz zasmakować. Wiedziałam, gdzie odbywały się te wyścigi, na miejscu byłam godzinę później. Spacerowałam sobie po wielkim placu i rozglądałam się, miałam wrażenie, że byłam na jakiś dożynkach, gdzie mogłam kupić watę cukrową i poskakać na trampolinie. Jednak jedyne co mogłam tam kupić, to broń, a poskakać mogłam na czymś innym. W pewnej chwili ktoś złapał mnie za ramię, to był ten sam koleś, którego spotkałam na walkach. Zaczął mnie szarpać, po minucie udało mi się wyrwać. Wybiegłam z tamtego terenu, co chwilę odwracałam się za siebie. Gonił mnie, z nim biegło kilkoro goryli. 

Nie wiedziałam, nawet kiedy, ale znalazłam się pod komisariatem. Chciałam biec dalej, ale otoczyli mnie. Nie mogłam wbiec do komisariatu, gdyby dowiedzieli się, czyją córką byłam, ojciec i mój brat mieliby przejebane. Zaczęłam panikować, byłam pewna, że to był mój koniec. Ktoś złapał mnie za ramię, to był mój brat, który na twarzy miał wymalowany wkurw. Obok niego pojawił się mój ojciec, który kazał mi się schować. Zrobiłam to, co mi kazał, ale wszystkiemu się przyglądałam. Widziałam, jak moi wujkowie umierali. Jeden z nich, padł tuż przy mnie. Został zabity przez tego gnidę, który zaczął mnie gonić. Wzięłam wtedy broń, stał do mnie tyłem. Wycelowałam w niego i strzeliłam. Dostał w głowę, padł od razu. Wtedy dotarło do mnie, czym tak naprawdę zajmowała się moja rodzina, życie było kruche, w każdej chwili mój brat i ojciec mogli umrzeć. Mimo że całe życie się z nimi kłóciłam, to kochałam ich nad życie. 

Po powrocie do domu miałam jazdę. Zabronił mi wychodzić z pokoju, postawił ochronę przed drzwiami, w całym domu i poza nim. Miałam przerąbane. 

######

Mam nadzieję, że takie coś jest w sam raz, jak na początek ;p


Strach to siła? *ZAWIESZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz