Musiałam przyznać, że Shane bardzo dobrze całował. Mimo że zrobiłam to tylko dlatego, żeby wkurzyć Flynna i Colina, to podobało mi się i chciałam więcej. Ucieszył mnie fakt, że on też tego chciał, a do tego zgodził mi się pomóc. Do domu wróciłam z wielkim uśmiechem na twarzy, pobiegłam do swojego pokoju, szybko odrobiłam matmę, angielki i kilka innych przedmiotów, po czym zaczęłam się ogarniać. Przebrałam się czarną bluzę z kapturem i tego samego koloru dresy, które nieco zwisały mi z tyłka. Czułam, że trochę tam posiedzimy, miałam mu wiele do powiedzenia, tak wyjątkowo. Przed wyjściem poprawiłam jeszcze makijaż, wzięłam worek na plecy, do którego schowałam telefon i portfel. Myślałam, aby wziąć ze sobą broń, ale to byłoby głupie posunięcie z mojej strony.
― Gdzie idziesz? ― zatrzymał mnie Colin w pół kroku. Odwróciłam się i spojrzałam w jego tęczówki z grobową miną. Co go to obchodziło!?
― Na miasto? Przejść się? Nie mam obowiązku siedzieć w domu, kiedy nie jestem w szkole. Do momentu, kiedy czegoś nie odwalę, mogę robić, co mi się chcę, a teraz właśnie chcę iść na spacer, więc z łaski swojej wypierdalaj. ― po tych słowach wyszłam z domu, wolnym krokiem poszłam w stronę odpowiedniej ulicy, gdzie szybko dostałabym się do miejsca docelowego.
― Spóźniłaś się dwie minuty. ― mruknął na powitanie Shane. Przewróciłam na niego oczami i poszłam w stronę brzegu, ruszył za mną. ― Znowu ktoś Cię wkurzył? ― wzruszyłam ramionami, dopiero zauważyłam, że chłopak miał w ręce pudło z pizzą i koc. ― Mam jeszcze wino i lampki, zamiast plastikowych kubeczków. ― pokręciłam głową z niedowierzaniem.
― Gdybym wiedziała, że coś takiego odwalisz, to chociaż bym się ładniej ubrała. ― obczaił mnie z góry na dół i nic nie mówiąc, rozłożył koc.
― Wiesz, co za to możesz zrobić? ― zapytał, a gdy uniosłam brew, wskazał na swoje usta. Uśmiechnęłam się i zrobiłam dwa kroki, chłopak był wyższy ode mnie o głowę, musiałam stanąć na palcach, aby móc go pocałować. Objął mnie w pasie i mocniej mnie do siebie docisnął. Jedną ręką dotknęłam jego policzka i się odsunęłam. ― Czemu tak krótko? ― uniósł brew, a ja pokręciłam głową.
― Bo to nie randka kochasiu. ― usiadłam na kocu. Patrzyłam na fale, które były spokojne, przez pewną chwilę, chciałam wstać, rozebrać się i iść popływać, ale szybko odrzuciłam od siebie tę myśl.
Zaczęłam chłopakowi opowiadać o mojej "relacji" z Justinem. Wyjaśniłam mu, że z natury byłam bardzo mściwa i nie odpuszczałam nawet najmniejszej wyrządzonej mi krzywdy. On słuchał mnie bardzo uważnie, co mnie naprawdę cieszyło, bo nie miałam zamiaru się powtarzać. Otóż moim planem było zniszczenie życia Justinowi, początkowo Shane miał dostać się do drużyny i wygryźć go z roli kapitana. Dowiedziałam się od chłopaków, że on ten sport traktuje poważnie i bycie kapitanem było dla niego najważniejsze. Od jakiegoś czasu widywałam rugbistę z jakąś laską, która widocznie leciała tylko na jego status społeczny. Shane potem musiał przekonać jego koleżków, tę laskę i inne plastiki, aby dali sobie z nim spokój. Wkurzało mnie to, że oni znęcali się nad tymi słabszymi, kujonami, którzy przyszli do szkoły, aby zdobyć jakąś wiedzę, dostać się na studia i tak dalej. Oni przychodzili do szkoły, by się bawić, być popularnym.
― Zdajesz sobie sprawę z tego, że to dziecinne? ― kiwnęłam głową. To było bardzo dziecinne, ale co innego mogłam zrobić takiemu pustakowi, jak on? ― No dobra, może być. A o co chodzi z tymi typami, którzy na mnie napadli?
― Pamiętasz, jak mówiłam, że w tej szkole toleruje tylko trzy osoby? ― kiwnął głową. ― To właśnie Ci dwaj i Aaron. Krótko mówiąc, przegięli ostatnio pałę i to jeszcze bardziej niż Justin. ― uniósł brew. ― Znają mojego chrzestnego, który ich poprosił, aby mieli na mnie oko. Mogłabym zrobić to sama, ale z kimś będzie weselej. ― kazał mi przejść do sedna. ― To proste, muszę albo wpakować się w porządne kłopoty, albo...
― Udawać? ― pokiwałam głową. ― No dobra dzieciaku, obiecałem, że pomogę Ci we wszystkim, jak będziemy częściej się całować, więc to jest moja cena.
#######
CZYTASZ
Strach to siła? *ZAWIESZONE*
Teen FictionOd dziecka byłam rozrabiaką. Nigdy nie słuchałam ojca, brata, rodziny, a nawet nauczycieli. Moja rodzina była specyficzna. Życie ze świadomością, że każdy z moich przyjaciół w każdej chwili może zginąć, załamuje. Chciałam im wszystkim pokazać, że to...