Shane przez cały dzień opowiadał mi, jak to się stało, że skończył jako diler gangu. Przez pewien okres jego rodzina miała duże problemy finansowe i nie mógł patrzeć, jak jego rodzice tyrali za pięciu, aby tylko dotrwać do końca miesiąca. Skontaktował się ze swoim kumplem, który się tym zajmował i poprosił go o pomoc. Ponoć to wszystko trwało pół roku, z hakiem. Kiedy jego rodzina się o tym dowiedziała, musiał z tym skończyć. Od tamtej pory jego rodzice szukali bardzo dobrze płatnej pracy, którą znaleźli w Miami.
Jeżeli chodzi o Leona i Davida, to odezwali się szybciej, niż przypuszczałam. Nie dziwiło mnie to, że pierwsze, co usłyszałam, było "zawsze wiedzieliśmy, że jesteś popaprana". Po kilku minutach wyzywania mnie i śmiania się powiedzieli, że będą u nas za dwa dni i dali nam zadanie. Ono polegało na tym, żebyśmy rozejrzeli się za pracą i jakimś mieszkaniem, a oni wszystkim się zajmą. Co zrobiłam, gdy się rozłączyli? Krzyknęłam do Shana, aby zamówił nam kilka pudeł pizzy, bo kolejne dwa dni spędzimy w pokoju przed laptopami. On spojrzał na mnie dziwacznie i czekał na wyjaśnienia.
Po długich godzinach szukania, w końcu znaleźliśmy małe mieszkanko, które nie dość, że było eleganckie, przestronne i przytulne, to jeszcze tanie. Oczywiście, biorąc pod uwagę wszystkie inne ceny. Napisałam do chłopaków, że wybraliśmy już mieszkanie. Shane nie mógł się odnaleźć i cały czas szukał pracy. Próbowałam go uspokajać, pocieszać, ale nie wychodziło mi to. Chłopak się wściekał, wyżywał się na przedmiotach i wychodził z hotelu na kilka godzin, tłumacząc, że nie chciał, abym się bardziej do niego zniechęciła.
― Chłopaki dzwonili i powiedzieli, że będą za godzinę. ― powiedziałam, kiedy chłopak wyszedł, ze swojego "spaceru". ― Usiądź, proszę, pogadajmy chwilę. ― poklepałam miejsce obok siebie. On usiadł obok mnie, nie odzywając się ani słowem. ― Wiem, że się denerwujesz tym wszystkim, ale proszę Cię, żebyś postarał się nie wybuchnąć przy nich. Oni nie należą do osób zrównoważonych i często wybuchają gniewem.
― Postaram się, ale najlepiej będzie, jak Ty będziesz z nimi więcej gadała. Mogą mnie pochlastać za to, że pracowałem dla Skeletorów. Poza tym wciągnąłem w gówno siostrę ich kumpla, która jest córką Vita Rossiego. ― przewróciłam oczami.
― Uwierz mi, że oni mnie próbowali w większe gówna wciągać. Gdyby nie Gab, to nawet byśmy się nie poznali, bo od dobrych kilku lat wąchałabym kwiatki od spodu. ― przytuliłam się do niego, on oparł swoją głowę na mojej.
Siedzieliśmy tak do momentu, aż ktoś nie zapukał do drzwi. Odsunęłam się od chłopaka i poszłam otworzyć. Leon i David, którzy przywitali mnie z uśmiechami na ich twarzach. Wpuściłam ich do środka, nie zdziwiło mnie to, ani Shana, że zmierzyli go wzrokiem. Zaczęli robić mu wyrzuty, że nie powinien mnie wciągać coś takiego. Zanim się Shane zdążył odezwać, stanęłam w jego obronie, mówiąc, że sama chciałam z nim zwiać i nie uznawałam słów sprzeciwu.
Kiedy w końcu wszyscy się ogarnęli, przeszliśmy do konkretu. Omówiliśmy wszystkie ważne kwestie dotyczące naszego mieszkania i kilku innych niezbędnych do omówienia spraw. Leon pytał, czy chcemy "robić" za rodzeństwo, przyjaciół, czy parę lub małżeństwo. Mówiąc szczerze, zabili mnie tym pytaniem, nie wiedziałam co odpowiedzieć, co ich bardzo rozśmieszyło. Gdy spojrzałam na chłopaka, powiedział, że lepiej będzie, gdy będzie miał inne nazwisko.
― Macie szczęście, że jesteśmy ostrożni. ― powiedział Leon. ― Wyrobiliśmy Wam dodatkowe papiery. Skoro Ty Saro, użyłaś już nazwiska Moon, to przy nim zostaniesz, a Shane będzie mógł sobie wybrać, a tamto drugie będzie na czarną godzinę. ― kiwnęliśmy głowami.
― Znaleźliście pracę? Szkołę czy coś tam? ― zapytał David. Pokiwałam głową na "nie", po czym poprosiłam o dodatkowe kilka dni. ― Powinnaś nas już znać na tyle dobrze, że myślimy na zaś. W Waszym nowym mieszkanku są oferty pracy. Gadałem z Twoim bratem, który powiedział, żebyś też podjęła się pracy, a nauką zajmiesz się po powrocie do Włoch.
― Jasne, rozumiem. ― powiedziałam. ― Kiedy możemy się tam przenieść? ― kiedy chłopaki powiedzieli, że w każdej chwili, bez słowa zaczęłam się pakować. Chciałam jak najszybciej wynieść się z tego hotelu. Mimo iż był ładny i tak dalej, to zaczynałam się źle czuć. Normalne mieszkanie, a hotel, to dwie różne bajki.
Wymeldowałam nas z hotelu, po czym od razu pojechaliśmy do naszego gniazdka. Byłam zadowolona, zwłaszcza że mój brat o wszystko zadbał. Nawet przelał nam pieniądze na konto, z którego zostały wybrane przez chłopaków. Mieliśmy je schowane w sejfie, ale mimo wszystko, musieliśmy znaleźć pracę.
― W razie problemów zadzwońcie do nas. Będziemy w sąsiednim mieście, a Ty. ― zwrócił się do Shana. ― Pilnuj jej, jak oka w głowie i dbaj o nią. W innym wypadku rodzina Rossi się Tobą zajmie.
######
CZYTASZ
Strach to siła? *ZAWIESZONE*
Teen FictionOd dziecka byłam rozrabiaką. Nigdy nie słuchałam ojca, brata, rodziny, a nawet nauczycieli. Moja rodzina była specyficzna. Życie ze świadomością, że każdy z moich przyjaciół w każdej chwili może zginąć, załamuje. Chciałam im wszystkim pokazać, że to...