26. "Potrzebuję cię w Petersburgu."

796 31 1
                                    

Po całym zamieszaniu na przyjęciu u Blanci potrzebowałam chwili spokoju. Ostatnie dni naprawdę były mocne oraz nieprzespane i musiałam skupić się teraz tylko na sobie. Nie mogłam zwlekać z tym do ostatniego dnia, ponieważ nie wiedziałam, kiedy będę musiała zamienić się w inną osobę ponownie.

Może teraz będę seksowną stewardessą albo ochroniarzem w dużej galerii handlowej?

Mogłam zrobić dzisiaj, co tylko chciałam. Ostatnio przegapiłam naprawdę dużo nowych seriali i tęskniłam za moim Netflixem. Mogłam sobie zrobić własne pidżama party przez cały dzień i noc.

Zaczęłam szykować kanapę w salonie oraz wzięłam z pokoju mój ukochany laptop, gdy ktoś zapukał do drzwi.

To dopiero było kiepskie wyczucie czasu.

Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Megan w totalnej rozsypce. Nie była już taka wesoła jak pierwszego dnia, kiedy ją spotkałam. Po jej opuchniętej twarzy było można się domyślić, że płakała całą noc.

 - Proszę, nie zamykaj mi drzwi przed nosem.

Odsunęłam się i wpuściłam ją do mieszkania. Weszłyśmy obie do salonu i stanęłam przed nią ze skrzyżowanymi rękoma. Nie byłam w nastroju na spotkania towarzyskie, tym bardziej, kiedy stała tutaj Megan Larsen. Pociągnęła ponownie nosem i spuściła głowę.

 - Ja potrzebuję twojej pomocy.

 - Myślałam, że mnie zwolniłaś?

Uniosła głowę i spojrzała na mnie, po chwili kręcąc głową. Zauważyłam na jej palcu, że nie miała pierścionka zaręczynowego, którym tak się chwaliła na prawo i lewo.

 - Nie chodzi o ślub. To znaczy, chodzi, ale nie pod względem aranżowania kwiatów i tym podobnych.

Obserwowałam ją przez moment i z jakiegoś powodu zrobiło mi się żal, a nie powinno. Pracowałam nad tą sprawą, nad jej mrocznymi sekretami i wygrałam tę walkę, w której ona poległa całkowicie. Jednak nie miałam ochoty krzyczeć na nią, bo to już nie był mój interes.

 - Okej, słucham.

Zmarszczyła brwi i zakryła twarz dłońmi. Jej ramiona trzęsły się niespokojnie. Spojrzała na mnie znowu, a po jej twarzy płynęły łzy.

 - Mam przyrodniego brata, to prawda. Chris jest faktycznie bardzo chory.

Skrzywiłam się co nieco, czując się niezręcznie.

 - Nie chciałam, żeby Daniel, a zwłaszcza jego matka, pomyśleli, że wychodzę za niego, by pokryć koszty leczenia mojego brata. - Pociągnęła nosem i wyjęła ze swojej torebki paczkę chusteczek higienicznych. Wyjęła jedną i wydmuchnęła nią w nos. - Tak bardzo się starałam, żeby Blanca mnie zaakceptowała. Ale ona jest taka zimna i bezduszna. Bałam się, że choroba mojego brata wzbudzi jej podejrzenie. - Patrzyła na mnie ze łzami w oczach. - Powiedz, że chociaż ty mi wierzysz. Wszyscy zwrócili się przeciwko mnie, nawet Tamara nie odbiera moich telefonów.

A to ci dopiero niespodzianka.

Stanęłam pewnie przed nią i uniosłam pytająco brew.

 - A co z sekretnym spotkaniem w hotelu?

Megan otworzyła szerzej oczy, nie spodziewając się tego pytania.

 - Wiesz o tym?

Skinęłam powoli głową, a dziewczyna westchnęła zrezygnowana.

 - Nie chciałam, żeby ktoś nas widział razem. Nikt nie wiedział, że mam brata, więc ludzie pomyśleliby od razu, że mam z nim romans. Byłam głupia, wiem o tym. Powinnam była od razu powiedzieć całą prawdę. Serio sama nie wiem, co ja sobie myślałam. - Wytarła wierzchem dłoni łzy z policzków i spojrzała na mnie błagalnie. - Wiem, że jesteś dobrą i uczciwą osobą. Czuję to. Jeśli możesz w jakikolwiek sposób mi pomóc, błagam, zrób to.

Pani Detektyw: Ślubna gorączka #1 ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz