20. "Jesteś malutkim problemem na mojej drodze."

664 33 0
                                    

Po niepokojącym telefonie od Blanci, razem z Ericem udaliśmy się na specjalne spotkanie w rezydencji Giles. Blanca pewnie tam wariowała. Będzie jeszcze gorzej niż zwykle. Lokaj poprowadził nas do eleganckiego salonu, gdzie mieliśmy zaczekać na Blancę.

 - Czeka nas fantastyczny dzień, nie sądzisz?

Po jakimś czasie do salonu weszła Blanca. Poruszała się z gracją, ale jej oczy przypominały ślepia tygrysa.

 - Agenci. - Stanęła przed nami i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. - Jakieś pomysły, co do tego, kto mógł zabrać mój pierścień?

 - No cóż - zaczęłam i zerknęłam w stronę Erica, a potem na Blancę. - Przeszukałaś oczywiście cały dom, prawda?

 - Za kogo ty mnie masz? Myślisz, że jestem niespełna rozumu?

Możliwe.

 - Przeszukałaś swoich pracowników? Zajrzałaś w każdy zakamarek?

 - Jesteś dziś kopalnią bezużytecznych porad.

Zacisnęłam usta, nie odzywając się już ani słowem.

 - Kto wiedział o tym pierścieniu? Podejrzewasz kogoś?

Blanca splotła dłonie, pierwszy raz wyglądając na osobę bezbronną.

 - Moja rodzina o nim wie, naturalnie, ale oni nie mają powodów, żeby zrobić coś takiego. A moi pracownicy są bardzo lojalni i nigdy nie nadużyliby mojego zaufania. - Zamyśliła się na moment i chciała kontynuować, ale nagle jej uwagę odwrócił ktoś, kto właśnie wszedł do środka. Podążyłam za jej wzrokiem.

Daniel był przystojny jak zawsze.

Spojrzał na mnie zaskoczony, a zauważając Erica, zamarł w miejscu.

 - Mamo, co tu się dzieje?

 - Daniel, kochanie. - Blanca uśmiechnęła się i podeszła do syna. - Myślałam, że jesteś w biurze.

Bardzo się starała zachowywać normalnie. Opuściła dłonie i pogłaskała Daniela po policzku. Ten najwyraźniej się lekko skrzywił.

 - Wyglądasz na zmartwioną. Coś się stało?

 - Och, nic takiego. Chodzi tylko o to, że...

Było widać, że dzieci Blanci były jej piętą achillesową, jej jedyną słabością. Zdałam sobie sprawę z tego, jak trudno było jej spojrzeć w piękne oczy syna i kłamać jak z nut.

 - Chodzi o catering weselny - wtrąciłam szybko. - Nie są pewni, czy wystarczy im brokułów na przystawki.

 - Nienawidzę brokuła, wiesz o tym, mamo. - Daniel skrzywił się i spojrzał na matkę. - Wymień go na coś innego, nikt nie zauważy. - Jego poważny wzrok padł na Erica. - Co ty tu robisz?

Jasne było to, że Daniel powstrzymywał się od tego, aby nie zdradził przed Blancą tego, że poznał Erica w moim mieszkaniu. Musiałam odpowiedzieć coś szybko Danielowi, zanim Eric nie wypali czegoś nieodpowiedniego.

 - To... mój chłopak.

 - Twój chłopak?

 - Tak. - Skinęłam głową i uśmiechnęłam się w stronę Erica siedzącego obok. - Zrozumieliśmy, że jesteśmy dla siebie stworzeni.

Mężczyzna obok skorzystał z okazji i objął mnie.

Nie wczuwaj się w rolę, partnerze.

 - Szczęściarz ze mnie, prawda?

Do pomieszczenia weszła Taylor. Jej pojawienie się odciągnęło od nas uwagę, za co byłam jej bardzo wdzięczna.

Pani Detektyw: Ślubna gorączka #1 ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz