- Poszłam za tropem Blanci Giles do ulubionej wegańskiej restauracji Megan, ale zanim ta poszła do niej, odwiedziła pewien bar naprzeciwko. Ubiegała się tam o pracę barmanki, ale nie nadawała się. Dlaczego taka kobieta, jak ona, która wychodzi za niedługo za milionera, miałaby pracować w takim miejscu?
Jack zmarszczył brwi i przyłożył dwa palce do ust. Zastanawiał się przez moment, ale też nie mógł znaleźć odpowiedzi na moje pytanie.
- Coś tutaj śmierdzi, Ronnie.
- Wkręciłam się do tej pracy. - Wzruszyłam ramionami i zakręciłam pasemko włosa na swoim palcu. - Powinnam chyba...
Spojrzałam w stronę drzwi, kiedy osoba wchodząca do pomieszczenia, przerwała mi rozmowę. Sandra uśmiechała się do mnie sztucznie i położyła dłonie na swoich biodrach.
- Jeśli rozmawiacie o rodzinie Giles, też muszę wszystko wiedzieć.
Pokręciłam głową i prychnęłam pod nosem z rozbawieniem.
- To nie twój interes, Kalman.
- Od kiedy Veronica Brewer o tym decyduje? - Uniosła znacząco brew. - Poza tym jesteś za zbyt żałosna, żeby mi rozkazywać.
- Proszę, weźmy głęboki wdech i uspokójmy się - powiedział Jack, ale żadna z nas nie chciała go słuchać. Wpatrywałam się Kalman wzrokiem, który mógł zabić. Tak bardzo tego chciałam w tym momencie.
- Ona mnie za bardzo wkurwia swoją osobą.
- Wszyscy wiemy, Ronnie, że jesteś zwykłą, chamską dziewuchą.
Jack wzniósł ręce do góry i pokręcił głową.
- Znowu to samo. Błagam was, nie możemy się kłócić. Jesteśmy w tej samej drużynie, a nawet bym powiedział, że w rodzinie.
Sandra parsknęła śmiechem.
- Tak, Kalman. Jak to mówią; rodziny się nie wybiera.
- To można z łatwością przyznać, że Veronica jest tą przysłowiową czarną owcą w tej rodzinie.
Zabiję ją, przysięgam.
- Jesteś żałosna, Kalman.
- Jack, ona próbuje poderwać tego rosyjskiego wspólnika Gilesa. Widziałam, jak na niego patrzysz, Brewer.
- Jesteś zazdrosna, bo na ciebie nawet nie zerknął?
- Mam dla ciebie taką małą radę. - Zwężyła oczy i pochyliła się do mnie. - Rosjanie są groźniejsi, niż by się mogło wydawać.
- Jak miło, że Sandra Kalman się troszczy o mnie - zapiszczałam i zabiłam jej brawo. Widziałam, jak zacisnęła usta w cienką linię.
- Wystarczy tego. Już się nasłuchałem na dzisiaj. Wracajmy do pracy, drogie panie.
- Ja już skończyłam. - Kalman wyprostowała się i spojrzała na Jacka. - Porozmawiamy później.
Żegnaj, suko.
Mężczyzna odchrząknął znacząco, kiedy dziewczyna wyszła z jego gabinetu.
- Na czym to skończyliśmy? Tak, przyjmij pracę w tym barze. To dobry pomysł.
Zaczęłam skakać z radości w duchu, bo z jednej strony sądziłam, że nie zgodzi się, abym brała udział w takiej operacji. Jack nie za bardzo ufał wszystkim ludziom, a nawet małe potknięcie mogłoby nas pogrążyć na samo dno.
- I cieszę się również, że jest między tobą a tym.... eee... Rosjaninem jakaś chemia.
- Serio? - Uniosłam brew w zaskoczeniu, gdy to powiedział. Skinął powoli głową.
CZYTASZ
Pani Detektyw: Ślubna gorączka #1 ZAKOŃCZONE
RomanceVeronica Brewer jest młodą, zabójczo seksowną panią detektyw. Każde swoje zadania wykonuje z wielką pasją i miłością. Po rozstaniu z facetem, doznaje lekkiego kryzysu, ale uratować ją może z tego jedynie jej zapał do uwielbianej pracy. Kiedy jej kon...