7. "Poproszę Sex on the beach."

1K 42 0
                                    

 - Poszłam za tropem Blanci Giles do ulubionej wegańskiej restauracji Megan, ale zanim ta poszła do niej, odwiedziła pewien bar naprzeciwko. Ubiegała się tam o pracę barmanki, ale nie nadawała się. Dlaczego taka kobieta, jak ona, która wychodzi za niedługo za milionera, miałaby pracować w takim miejscu?

Jack zmarszczył brwi i przyłożył dwa palce do ust. Zastanawiał się przez moment, ale też nie mógł znaleźć odpowiedzi na moje pytanie.

 - Coś tutaj śmierdzi, Ronnie.

 - Wkręciłam się do tej pracy. - Wzruszyłam ramionami i zakręciłam pasemko włosa na swoim palcu. - Powinnam chyba...

Spojrzałam w stronę drzwi, kiedy osoba wchodząca do pomieszczenia, przerwała mi rozmowę. Sandra uśmiechała się do mnie sztucznie i położyła dłonie na swoich biodrach.

 - Jeśli rozmawiacie o rodzinie Giles, też muszę wszystko wiedzieć.

Pokręciłam głową i prychnęłam pod nosem z rozbawieniem.

 - To nie twój interes, Kalman.

 - Od kiedy Veronica Brewer o tym decyduje? - Uniosła znacząco brew. - Poza tym jesteś za zbyt żałosna, żeby mi rozkazywać.

 - Proszę, weźmy głęboki wdech i uspokójmy się - powiedział Jack, ale żadna z nas nie chciała go słuchać. Wpatrywałam się Kalman wzrokiem, który mógł zabić. Tak bardzo tego chciałam w tym momencie.

 - Ona mnie za bardzo wkurwia swoją osobą.

 - Wszyscy wiemy, Ronnie, że jesteś zwykłą, chamską dziewuchą.

Jack wzniósł ręce do góry i pokręcił głową.

 - Znowu to samo. Błagam was, nie możemy się kłócić. Jesteśmy w tej samej drużynie, a nawet bym powiedział, że w rodzinie.

Sandra parsknęła śmiechem. 

 - Tak, Kalman. Jak to mówią; rodziny się nie wybiera.

 - To można z łatwością przyznać, że Veronica jest tą przysłowiową czarną owcą w tej rodzinie.

Zabiję ją, przysięgam.

 - Jesteś żałosna, Kalman.

 - Jack, ona próbuje poderwać tego rosyjskiego wspólnika Gilesa. Widziałam, jak na niego patrzysz, Brewer.

 - Jesteś zazdrosna, bo na ciebie nawet nie zerknął?

 - Mam dla ciebie taką małą radę. - Zwężyła oczy i pochyliła się do mnie. - Rosjanie są groźniejsi, niż by się mogło wydawać.

 - Jak miło, że Sandra Kalman się troszczy o mnie - zapiszczałam i zabiłam jej brawo. Widziałam, jak zacisnęła usta w cienką linię.

 - Wystarczy tego. Już się nasłuchałem na dzisiaj. Wracajmy do pracy, drogie panie.

 - Ja już skończyłam. - Kalman wyprostowała się i spojrzała na Jacka. - Porozmawiamy później.

Żegnaj, suko.

Mężczyzna odchrząknął znacząco, kiedy dziewczyna wyszła z jego gabinetu.

 - Na czym to skończyliśmy? Tak, przyjmij pracę w tym barze. To dobry pomysł.

Zaczęłam skakać z radości w duchu, bo z jednej strony sądziłam, że nie zgodzi się, abym brała udział w takiej operacji. Jack nie za bardzo ufał wszystkim ludziom, a nawet małe potknięcie mogłoby nas pogrążyć na samo dno.

 - I cieszę się również, że jest między tobą a tym.... eee... Rosjaninem jakaś chemia.

 - Serio? - Uniosłam brew w zaskoczeniu, gdy to powiedział. Skinął powoli głową.

Pani Detektyw: Ślubna gorączka #1 ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz