Planeta Ziemia cz.1

72 2 0
                                    

Zauważyłam jak zbliżamy się do zbiorowiska kwadratów. Może tam były klejnoty? Ale co to był człowiek? Alex był jednym z nich, ale niedaleko siedziała istota podobna do niego.

-Włączcie niewidzialność.- powiedział jeden z klejnotów. Zauważyłam na jej ramieniu pastelową perłę. Jej ubranie było czerwone, czyli należała do jakiegoś czerwonego klejnotu. Przynajmniej na tyle pozwalała mi moja wiedza.

Skierowaliśmy się na rzędy mniejszych kwadratów, zdala od tych większych. Na samym końcu był największy. Miał wokół obramowanie, które także zajmowało sporo miejsca. Właśnie tam wylądowaliśmy. Kiedy wszyscy się podnieśli i zaczęli iść w stronę wyjścia, Alex chwycił mnie za ramię. Popatrzyłam na niego z niepewnością, ale on mnie zaprowadził. Po chwili byłam na puszystym i zielonym czymś.

-Co to jest?
-Trawa. Organiczne życie, tutaj na Ziemi.
-Aha... A to?
-Drzewo.
-A ten kwadrat przed nami?
-Nie, to jest dom. Tutaj mieszkamy. Chyba będę musiał cię dużo nauczyć.

Weszliśmy domu, który nie wyglądał na mieszkanie klejnotów. W ścianie były jakieś przyciski, na suficie wisiały lampy, a na środku był fotel i drugi większy i szerszy. Między nimi było prostokątne coś.

Wszyscy usiedli na fotelach i zaczęli coś omawiać. Widziałam nawet jak Diopsyd (nie wiem jakim cudem) sprawdzała coś na przeźroczystej płycie z literami i cyframi.

Przy okazji mogłam przyglądnąć się klenjotom. Perła była wysoka, miała pastelową skórę i spięte włosy. Na jej prawym ramieniu widać było jasną perłe. Diopsyd miała długie luźne spodnie, a jej góra była jakaś inna. Był to ciemno zielony top, z ostrymi wykończeniami. Miała podobne do niego rękawice, ale najbardziej spodobały mi się jej kręcone ciemnozielone włosy. Alex posiadał przepiękne brązowe włosy. Miał czarne spodnie i bluze, a pod spodem czerwoną bluzkę. Miał także czarne kolczyki. Rozmawiał z istotą podobną do niego, ale była trochę niższa. Był blond, i miała podobny strój do Alexa, ale czerwony zastępywał pomarańczowy. Nagle dostrzegłam, że w rzeczywistości ma top, a na jego brzuchu dostrzegłam pomarańczowy klejnot. Był okrągły, ale oznaczało to że jest taki sam jak Alex.

Został mi do obserwacji ostatni klejnot. Był koloru morskiego, miała okulary, i okropnie skomplikowany strój. Na jej lewym policzku dostrzegłam łzę, czyli klejnot akwamarynu. Na piersi miała także klejnot, tylko owalny. Nie wiedziałam czym jest. Nigdy nie widziałam dwóch klejnotów w jednym hologramie, dlatego byłam naprawdę ciekawa.

Przypomniałam sobie, że nadal nie wiedziałam co to za miejsce, oraz dlaczego mi pomogli. Na dodatek byłam na nieznanej planecie. Wzięłam kamyczki na ręce, ponieważ ciągle siedziały w mojej szyi. Wyszłam z domu, i podeszłam do obramowania. Dotknęłam je, i poczułam zimno. Było zbudowane z kamienia, więc dobrze znałam to uczucie. Całe życie w przedszkolu to były tylko kamienie.

-Oni nas tutaj przyprowadzili i co?- krzyknęło oczko. Zawsze musiała się czegoś przyczepić.
-Nie jesteśmy na naszej planecie. Zabrali nas z tąd, wiec trochę im ufam.
-Nie dobrze, ale po co ten kamień wokół?- spytała się stópka.
-Rzeczywiście, dlaczego? Chyba człowieki żyją jak klejnoty.
-A co jeśli nie żyją jak klejnoty?

Dla pewności podskoczyłam. Z tego co wiem, to potrafiłam latać, ale z tamtymi ubraniami było to trudne. Za kamieniem ujrzałam dwa drzewa, i grupkę człowieków przy prostokącie. Jeden z nich stał przy pół owalu i coś przy nim robił. Zauważyłam że właśnie z tego miejsca dymi, a zapach wydawał się intensywny i bardzo przyjemny.

Nagle zauważyłam jak ktoś wrzasnął. Jakiś człowiek wskazywał na mnie, po czym wyjął jakieś urządzenie. A co jeśli do mnie nim strzeli? Jak najszybciej upadłam na ziemię. Zobaczyłam jak podbiega do mnie pomarańczowy człowiek który wcześniej rozmawiał z Alexem.

-Nic ci nie jest?- spytał, patrząc na mnie.
-Nie... Ja tylko chciałam zobaczyć co jest za murem, więc lekko się uniosłam...
-Umiesz latać?
-Tak.- odpowiedziałam, a on popatrzył na kamień. Był chyba zmartwiony.
-No to teraz musimy wcisnąć im jakiś kit, że tylko skakałaś. A tak w ogóle, jestem Jack.
-Miło mi. Co to kit?

Pomógł mi wstać, i zaprowadził mnie do domu. Powiedział wszystkim co się stało, ale zrozumiałam tylko, że będę musiała im skłamać.
-Potrafiłabyś zmienić swój wygląd na człowieka?- spytała się Perła. Zaprzeczyłam głową.
-Umiem zmieniać kształt, ale rzadko to robię.- powiedziałam, a Alex wyciągnął z kieszeni jakieś urządzenie. Wystukał coś, i pokazał mi obraz ubrań- koszulka, spodnie i jakieś dziwne okrągłe okulary.
-Zmieniła byś swoje ubrania na takie coś?
Kiwnełam głową, i zaświeciłam. Byłam w dokładnie tych samych ubraniach jak na zdjęciu.

-Pójdziesz z Jackiem do sąsiadów, po czym powiesz "Bardzo przepraszam że państwa wystraszyłam, testowałam nowy eksperyment mamy". Jack odpowie na resztę pytań.

Jak powiedzieli, tak zrobiłam. Wyszliśmy na ogródek i obeszliśmy dom. Przed nami zobaczyłam drzwi które prowadziły na czarne coś. Podeszliśmy do innych a Jack dotknął pstryczka obok. Otworzył nam jakiś człowiek. Nie myślałam ani trochę, tylko od razu wydukałam:
-Przepraszam że państwa przestraszyłam, mamy eksperyment testowałam.
Człowiek popatrzył na mnie z zdziwieniem, ale Jack od razu zareagował.- Moja kuzynka, dopiero co się uczy angielskiego. Właśnie próbowała przetestować nową maszynę mamy, więc przepraszamy iż was wystraszyła.
-Dobrze Jack, u nas też mamy dalekich gości. Ale pilnuj aby wasza mama nie wychodziła z jej rzeczami na zewnątrz, jest to trochę kłopotliwe.
-Dobrze pani Mclaren. Miłego dnia!

Odeszliśmy, a gdy weszliśmy do domu, Jack od razu poleciał do tych dwóch złączonych klejnotów. Czyli to była mama?

To Właśnie Ucieczka Moja Honey...//Steven Universe OC StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz