Miasto i klejnoty cz. 3

19 2 2
                                    

Właśnie wyszliśmy z "Museum of Modern Art". Postanowiliśmy zrobić sobie czas wolny. Klejnoty wyznaczyły granice do których możemy dojść, a następnie rozdzieliliśmy się na dwie godziny. Cytryny razem, Perła, Morska i Diopsyd razem, a ja z Alexem i Jackiem.

Od razu Alex zaproponował japońską dzielnicę. Anime, sushi, bambusy, japana zjadam, lampiony, posągi. Nawet mi się podobało. Wpadliśmy do sklepu z mangami, po czym chłopcy wyszli z wielką siatką, a ja zapchanym klejnotem mangi My Hero Academia. Alex ciągle mnie zadręczał abym ją kupiła ponieważ jest dla początkowych, więc nie miałam nic do wyboru. Sama myślałam aby zacząć przygodę z mangą i w ogóle.

Mam nie wspominać że Dominik wpadał na wszystkich cospleyerów (których tutaj było akurat dużo) i komentował ich stroje? DOSŁOWNIE wszystkich napotkanych.

Kolejna była restauracja tego typu, że jedzenie wije się na taśmie. Kucharze mieli przeźroczystą ścianę do kuchni, i mogliśmy przyglądać się jak robią jedzenie. Nie, to ja musiałam patrzeć. Alex bez przerwy gadał o tym, że po powrocie mam zrobić podobne kotlety wieprzowe na ryżu jak tutaj.

W pewnej chwili miałam potrzebę. Tutaj nie było kibelków, więc musiałam rozejrzeć się po dzielnicy. W końcu zauważyłam jakieś kibelki. Chciałam podejść, ale nagle coś mnie złapało za rękę. Bardzo mocno, tak że syknęłam z bólu. To coś pociągnęło mnie do ciemnego zaułka, gdzie mnie rzuciło na ziemię. Zrobiło to tak, aby zewnętrzna strona prawej ręki przywaliła w ziemię. Nie jeden raz przewidywałam taką sytuację, więc byłam przygotowana. Szybko się podniosłam, ale nikogo nie widziałam. Nagle poczułam na ręce nóż przyłożony do klejnotu. Porysował mi go, a ja wrzasnęłam z bólu. Położyłam się na ziemi, przytulając rękę. Nie widziałam nikogo, ani nie wiedziałam co się dzieje.

-Naprawdę jesteś taka słaba?- spytałam siebie. Nie wiedziałam jak, ale przecież nikogo nie było. Ale nagle pojawiła się postać. Wygląda jak ja, a na w okolicach piersi i brody coś lśniło.
-Szyjka?
-Nie nazywaj mnie tak defekto!- warknęła. Pierwszy raz od lat ktoś do mnie tak powiedział. Zabolało.
-Czego chcesz? Czy to rozkaz Żółtej?!
-CO? Nie, ta idiotka nie chcę ciebie teraz skrzywdzić. Ale strach pozostał...- po tych słowach znikła. -Wiesz, urodziłam się zaraz po tobie. Wtedy inni pomyśleli że to może być także MOJA wina z powodu śmierci planety. Nie wiesz co przeżyłam.
-Przepraszam, chyba nie wiesz co ja miałam.- odpowiedziałam próbując ją odnaleźć.
-Mieli małą rację. Ale ja to ukryłam, ponieważ miałam rozum!- zaśmiała się hamsko.- Wiesz, jestem podobna do ciebie ale... Mam mniej mocy? Niewidzialność jest dobra, ale dla innych to są zalety defekty... Nie mogłam w pełni z tego korzystać. Ale teraz...- mówiła i nagle coś mnie ścisnęło za szyję- mogę być dla innych nową diament. Wystarczy unicestwić malutką defektowną rezerwę... Rozpętać wojnę... Roztrzaskać obęcną... A później się pokazać. Proste co nie?

Wkurzyłam się. Cisnęłam kulą za mnie, nie zwracając uwagi na wyrządzone szkody w murze. Szyjka się pokazała i dość mocno upadła. Przeraziłam się. Jak najszybciej pobiegłam do Alexa i Jacka. Wszyscy na ulicy patrzyli na mnie z szokiem... Już wiem dlaczego. Miałam mocne rysy, a przez adrenalinę nie czułam bólu. Dopiero teraz widziałam jak mój hologram lekko się rozrywa. Dla ludzi to był niecodzienny widok. Wspomnijmy że jestem cała brudna, a moja szyja jest czerwona po ucisku.

Wbiegłam do baru, gdzie Jack właśnie płacił za jedzenie.
-Alulol, co się stało?!- wrzasnął Alex, po czym od razu złapał mnie za klejnot. Patrzył jakby właśnie mnie stracił. Teraz poczułam się słabo. Lekko upadłam na niego, a on stworzył portal. Jack przeprosił wszystkich za te widoki, a my znikneliśmy.

???


Obudziłam się w moim łóżku. Syknęłam, czując że rysy nadal są. Bolało. Nie mogłam nic zrobić, ponieważ moja moc działa na inne klejnoty, nie na mnie. Nagle do pokoju wbiegł Alex z Stevenem.
-Co się stało?- spytał drżącym głosem. Nic nie powiedziałam. Złapał mnie za rękę i pocałował. Poczułam dziwne mrowienie, ale mój klejnot się zrósł.
-Dziękuję.- powiedziałam powoli siadając.
-Powiedz nam, co się dokładnie stało.- powiedział Alex.
-To... Szyjka. Jest defektą. Ale...- przypomniało mi się o jej mocach- Steven, b-błagam s-stwórz bańkę...- na te słowa natychmiast mieliśmy wokół różowy bąbelek- Ona ma dodatkową moc niewidzialności. Może być teraz wszędzie.
-Wiesz jakie są jej powody działania?- spytał szybko Steven.

Po opowiedzeniu wszystkiego ze szczegółami, natychmiast poprosił Alexa o chwilowy portal do jego domu. Wszedł do niego, a po kilku sekundach wyszedł. Trzymał w ręce rąb. Przekręcił go, po czym naszym oczom ukazała się Żółta Diament.
-Steven! Coś się... Cytryn?- powiedziała zszokowana.
-Żółta, musicie odnowić system bezpieczeństwa.- powiedział Steven. Gdy on jej tłumaczył o napadzie, ja próbowałam skupić się na tym co się stanie. Czy ją roztrzaskają? Może skrzywdzą? Raczej zabańkują. Ale teraz jest wprowadzona wolność. To co się stanie?

To Właśnie Ucieczka Moja Honey...//Steven Universe OC StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz