▪XVI▪

172 8 0
                                    

Rozalia mogła się tylko domyślać, czy jej plan działa. Nie mogła o tym wiedzieć, bo właśnie ta tajemniczość i obojętność Thorina pociągały ją najbardziej. Czuła, że chcę być jedyną, przed którą nie będzie niczego skrywał. Chciała być godna jego zaufania. Jedyną przeszkodą wydawały się różnice ich dzielące, ale właściwie ta największa właśnie zniknęła zamieniając się na cechę łączącą ich już ze sobą na zawsze. Rozalia chciała to wykorzystać, że Thorin jeszcze o tym nie wie. Chwilami uświadamiała sobie, że chyba nie powinna tego przed nim ukrywać, ale jeżeli Gandalf mu tego osobiście nie powiedział, to chyba nie było to aż tak ważne.

Pół elfka zauważyła władcę samotnie spacerującego jedną z bardziej przytulnych części góry. Wykorzystała to. Podeszła do niego pewnym krokiem wydając się równie zwyczajnym spacerowiczem. Gdy była już tylko kawałek za nim postanowiła oznajmić o swojej obecności.
-Ładnie tu.
Krasnolud nie miał żadnego wymigania i chyba go jakoś szczególnie nie szukał.
-Uroczo.
Lili szła teraz obok krasnoluda. Przeszli kawałek w ciszy.
-Szkoda, że nie ma tu ogrodów. Nie przepadasz za elfami, wiem, ale musisz przyznać, że ogrody w Rivendell są piękne.
Tym bardziej stwierdzeniem niż pytaniem Rozalia lekko zaskoczyła Thorina.
-W Ereborze są ogrody. Dużo bardziej wyjątkowe niż te w Rivendell.
-Nigdy nie słyszałam o ogrodach tutaj.
-Mało kto o nich wie. To są królewskie ogrody, które mają pełnić funkcję jedynego miejsca, w którym król ma całkowity brak obowiązków.
-Dziękuję.
-Zadziwiasz mnie.-krasnolud lekko się uśmiechał i nie krył tego-Bo nie mam pojęcia za co ty mi dziękujesz.
-Ufasz mi. Za to Ci dziękuję.-Rozalia równie delikatnie odwzajemniła uśmiech
Thorin objął szybko Lili i wręcz przestalił ją na bok. A dokładniej to postawił ją przed długą granatową zasłoną przyozdabiającą korytarz. Lili nie rozumiała, po co jej ta zasłona, których było dość dużo w całym Ereborze. Mocno zakurzony materiał wydawał się być najzwyklejszą zasłoną. Wydawał się być.
-Dużo tu takich ukrytych korytarzy?-Rozalia nie spodziewała się długiego wąskiego korytarza za kawałkiem ciężkiego materiału
-Jeżeli są ukryte też przede mną, to Ci nie powiem, bo nie wiem.-Thorin lekko zaśmiał się z oczarowanej dziewczyny-Idź prosto.
Rozalia odwróciła się, by spojrzeć na Dębową Tarczę. Przez chwilę wahała się, czy tam iść, ale chciała zaufać krasnoludowi i poszła przed siebie. Przez cały korytarz, mimo braku okien czy świec, było na tyle jasno, żeby móc spokojnie przejść. Idąc kawałeczek przed krasnoludem zastanawiała się, czy nie ma ochoty przypadkiem gwałtownie zachamować. Zrezygnowała jednak z tego pomysłu z powodu zbyt wielkiej szansy na bolesne zderzenie.
Po kilkunastu metrach wąskiego korytarza poczuła, jak ktoś ją chwyta w talii i dość gwałtownie zatrzymuje. Nie chcąc stracić równowagi Rozalia oparła się o ścianę korytarza. Po prawej stronie poczuła jednak coś więcej niż kamienną ścianę. Spojrzała w tą stronę i zobaczyła drewniane drzwi znajdujące się w niedużej wnęce. Thorin nadal trzymał jedną ręką Lili, a drugą otworzył drzwi.
Pierwszą rzeczą, jaka rzuciła się Rozalii była zieleń, która zdecydowanie królowała w komnacie.
Thorin postanowił nie puszczać dziewczyny tylko wniósł ją do podziemnego ogrodu.
-Każdy z władców Samotnej Góry ma w tym korytarzu swój ogród. Idąc dalej korytarzem nie znalazłabyś jednak ani jednych drzwi. Tych, przez które weszliśmy tutaj, też byś nie zobaczyła, gdybym nie szedł z tobą. Co pozostaje jedną z największych tajemnic Ereboru to to, jak te ogrody wyglądają po śmierciach swoich właścicieli. Nikt inny nie może otworzyć takiego ogrodu, jak tylko jego władca, co nie znaczy, że nie może tu nikogo przyprowadzić.-delikatny głos Thorina rozchodził się po wręcz ogromnej komnacie, która prawie cała była opanowana przez ciemnozielone pnącza.
Czasami pojawiały się małe, białe kwiatki przyozdabiające silne liście. Rozalia nadal obejmowana przez krasnoluda, nie zauważając tego gestu Thorina chłonęła oczami każdy centymetr pomieszczenia. Powiedzieć, że jej się tam podobało to zdecydowanie zbyt mało.
Zauważyła też złotą harfę stojącą przy małym stawie z idealnie przejrzystą wodą. W wodzie pływały nieduże pomarańczowe rybki. Miejsce wydawało się być kawałekiem z marzeń.
-Tu jest wręcz...-Rozalia nie umiała znaleźć odpowiedniego słowa
-...magicznie?-Thorin dokończył za dziewczynę
-Yhm...magicznie.
Rozalia dalej zachwycona komnatą zdawała się nie zauważyć, że Oakenshield puścił ją i podszedł do złotego instrumentu.
Dziewczyna po chwili skierowała swoje spojrzenie na Króla pod Górą.
-Umiesz na niej grać?
Thorin nie odpowiedział Lili tylko zrobił to, o co pytała.
Pół elfka już dosyć zdumiona samym miejscem i podejściem krasnoluda miała kolejny powód do wyjątkowych emocji. Umiejętność gry na tak delikatnym instrumencie była ostatnią rzeczą, jakiej spodziewała się po krasnoludzkim władcy. Muzyka była przepiękna i nie tylko ja tak uważam. Krasnolud przerwał i spojrzał w stronę stawiku z kamienistym dnem. Rybki zdecydowanie uspokoiły się przy dźwiękach harfy.
-Jesteś pierwszą osobą, której o tym miejscu powiedziałem. Nie powiesz nikomu?-Dębowa Tarcza podkreślił głosem, że wolałby, żeby nikomu o tym miejscu jednak nie mówiła
-Nikomu, Mój Królu.-Rozalia trochę zbyt przybliżyła swoją twarz do jego twarzy, co skutkowało lekkim opamiętaniem się Thorina i kolejnym pozbyciem się widocznych uczuć przez krasnoluda
Lili znalazła kolejną szansę dla siebie. To właśnie o to chodziło, że im bardziej on z tym walczył, to ona próbowała mu w tym przeszkodzić. Położyła jedną dłoń na jego policzku, a drugą znalazła jego męską dłoń i ją złapała. Nie czekała długo. Wpiła się w jego usta pragnąc ich jeszcze bardziej. Cały czas czuła jego zapach, który kojarzyła jako jeden z najlepszych, jakie znała. Czuła jego dumę i męskość, które przyciągały ją do niego jeszcze bardziej.
Krasnolud odwzajemnił nieznacznie jej pocałunek nie mogąc tego powstrzymać. Mocno to ukrywał, ale również tego pragnął. Chciał móc dumnie nazwać ją swoją żoną, ale czuł, że nie może tego zrobić.
Po kilku chwilach delikatnie ją od siebie odepchnął.
-Dlaczego ty to robisz? Czemu jeszcze bardziej to pogłębiasz?-w jego głosie wyraźnie słyszalne były pretensje do dziewczyny, ale to nie był krzyk
W tej komnacie wystarczająco głośny był szept.
W odpowiedzi usłyszał lekkie westchnienie. Wyczekiwał odpowiedzi i chciał jak najszybciej znać powód, ale mimo to nadal wpatrywał się w małe pomarańczowe stworzenia towarzyszące im.
-Mogę Ci wyjaśnić nawet więcej niż byś chciał wiedzieć.
-Proszę, mów.
-Nie jesteśmy zwykłymi dwoma przedstawicielami różnych ras. Ja jestem czarodziejką, a ty...ty powinieneś nie żyć. Ta sprawa przez jakiś czas pozostawała niewyjaśniona, tak jak moja magia, która okazała się mieszanką jasnej i czarnej magii. Tej drugiej użyłam tylko raz. Nieświadomie połączyłam nas ze sobą już na zawsze.
-Co to znaczy?
-Podzieliłam moje własne życie na dwie części. Jeżeli któraś z nich zginie, ginie też ta druga.
-I chcesz powiedzieć, że ja...?
-Tak, ty żyjesz drugą częścią. Jak by to nie brzmiało, ale jesteś moją drugą połową.
Thorin nie pokazywał tego, ale nie mógł uwierzyć w prawdziwość słów dziewczyny. Tym bardziej nie mógł uwierzyć, że aż tak poświęciła się dla niego.
-Oddałaś mi połowę swojego życia, czyli nie będziesz już żyła wiecznie?
-Tak, nie będę żyła wiecznie, ale to nie z tego powodu. Zostałam raniona zatrutym ostrzem zanim użyłam tej czarnej magii. Trucizna jest powodem mojej śmiertelności.
-Skąd ty to wszystko wiesz? Przecież wcześniej mówiłaś, że nie wiesz nic o swojej magii...
-Gandalf postarał się o kilka odpowiedzi na moje pytania.
-Ale czarodziej ostatni raz w Ereborze był na...
-...twojej koronacji. Tak, od wtedy wiem.
-Czyli to na uczcie...to ty już wiedziałaś, że...
Odpowiedzią było kiwnięcie głową, które wyjaśniało kolejną rzecz.
Thorin z każdym słowem Rozalii rozbrajał jej plan. Z każdą minutą tej dość istotej rozmowy uśmiech wracał na jego usta, a Lili chociaż próbowała, to nie mogła powstrzymać swoich uczuć, gdy widziała jego emocje. Widziała, jak bardzo jej ufa. Ceniła to ponad wszystko.
-Skarbie...-nikt tego nie usłyszał, nikt oprócz tych dwojga, a stało się to jednym z najlepszych wspomnień Lili

Young and Beautiful || Thorin Oakenshield ᚺᛟᛒᛒᛁᛏ [najmniej krasnoludzka królowa]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz