Zmieniający się za szybą auta krajobraz, tworzył niezrozumiały ciąg, któremu, towarzyszył od czasu do czasu kłujący w oczy efekt, migających promieni słonecznych, ilekroć przejeżdżali z wujkiem przez most lub obok wysokiego ogrodzenia. Nawet nie wiedziała, kiedy znaleźli się w Bogdańcu, skąd mieli już tylko kilka kilometrów do miejscowości, gdzie mieszkała obecnie jej matka. Wujek skupiał się głównie na jeździe, słuchał radiowych wiadomości i dopiero za Bogdańcem zaczął bombardować siostrzenicę pytaniami na temat Huberta, podczas gdy w jej głowie wciąż wirowały wyobrażone obrazy Krzysztofa wraz z żoną, z którą rzekomo próbował się rozwieźć i – co bardziej nieznośne – w intymnej sytuacji, pogodzonych oraz szczęśliwych, aż wzbierały ją mdłości.
– Wierz mi, źle go oceniasz i mylisz się... – ciągnął Andrzej, zmieniając taktykę. – To dobry człowiek, mimo że tyle przeszedł i stracił... – Odchrząknął. – Ostrzegałem cię, żebyś nie wciągała go w te swoje dziecinne gierki...
– To psychopata – wypaliła. – Jak myślisz, kto i kogo wciąga w gierki? – ciągnęła oburzona. – Twierdził, że Stefan włamał się do mojego laptopa, a gdy chciałam na to dowód, wyskoczył z tymi swoimi starymi komórkami i omal nie napadł mnie u siebie w mieszkaniu! – wypluła na dokładkę.
Resztę wolała zatrzymać dla siebie, przełknąć wstyd, gdyż mimo wszystko nie chciała, by wujek go zwolnił, a ją przeniósł z powrotem na sklep. Cholernie źle się czuła z tym, że nadal była od wujka zależna.
– Nie każ mi przypominać ci, że tak się zachowują tylko naiwne gąski – prychnął. – Kto ci w ogóle kazał do niego iść, czy ty jesteś normalna? – Puknął w kierownicę, wyraźnie zdenerwowany. – Kiedy ty dorośniesz i zmądrzejesz, co?
– Wujku, daj mi już spokój – mruknęła, odwracając twarz z powrotem do szyby. – Gwarantowałeś, że Hubert jest w porządku, ale nie jest i teraz nie odwracaj kota ogonem, bo to psychol i kombinator. Tylko patrzeć, jak zacznie kręcić coś o wiele gorszego od Huberta – podsumowała.
– Nie wiesz, o czym mówisz, znam go od dziecka. Prosiłem cię, żebyś dała mu spokój i zajęła się swoim warsztatem...
– Dlaczego tak go bronisz, co? – wtrąciła się ponownie.
– Jestem mu to winien – odparł tajemniczo i zaraz westchnął. – Koniec rozmowy, lepiej zadzwoń albo napisz do matki i uprzedź, że już dojeżdżamy – dodał, zmieniając temat, po czym wskazał na uchwyt, gdzie tkwił jego telefon.
CZYTASZ
Wirtualni
Aktuelle LiteraturPowtarzający się sen, w tym jedno wciąż to samo pytanie. Impuls, schemat stary jak świat i już myślała, że to miłość. Jednak coś, co zrodziło się w wirtualnym świecie, może być równie ulotne, jak Wi-Fi, które znika, gdy wychodzimy z domu albo zupełn...