Powtarzający się sen, w tym jedno wciąż to samo pytanie. Impuls, schemat stary jak świat i już myślała, że to miłość. Jednak coś, co zrodziło się w wirtualnym świecie, może być równie ulotne, jak Wi-Fi, które znika, gdy wychodzimy z domu albo zupełn...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Nie ma recepty na żałobę, każdy przeżywa ją na swój sposób – pomyślał, gdy niespodziewanie tknęło go sumienie. Przynajmniej jeszcze jakieś mam – omal nie uśmiechnął się pod nosem, na widok dziewczyny, siedzącej pod parasolem. Co chwilę się rozglądała, ale zbyt wiele osób kręciło się po ulicy, by mogła go od razu wypatrzyć. Nie miał czasu i nie chciał dłużej się czaić. Zdjął okulary, wcisnął do tylnej kieszeni, a następnie zsunął kaptur i zaczął iść powoli w jej stronę. Uśmiechała się do monitora, chyba z kimś pisała. W pewnej chwili, gdy dzielił go od niej już tylko chodnik, uniosła wzrok, a jej twarz zastygła, jakby momentalnie ściął ją lód.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
– O... ja pier... – jęknęła cicho.
Skąd wiedział, że tu jestem? – zachodziła w głowę, nie mogąc oderwać od niego wzroku. Przez ten czarny ubiór, w pierwszej chwili nie wiedziała, z którym z bliźniaków miała do czynienia. Nie chciała płakać, nie czuła takiej potrzeby, lecz łzy popłynęły i tak, zamazując jej widok.
– Cześć. Jestem Krzysztof – przywitał się jakby nigdy nic, po czym zajął miejsce vis a vis. – Zaskoczona? Zła? Bardzo zła, czy tak umiarkowanie? – próbował żartować.
Krzysztof – Hiatus, Krzysztof – DAG, Krzysztof – kto jeszcze? – kontemplowała w myślach.
– Nic nie czuję, zdziwiony? – skłamała. – Dla mnie już nie istniejesz, nie ma cię... – dodała, przyciskając rękę do ust.
– Nie mów tak. – Skrzywił się.
– Ile to razy? Jest jeszcze... jakieś konto, o którym nie wiem? – wydusiła.
– Było. Próbowałem do ciebie zagadać, ale mnie odrzuciłaś.
– Kiedy? – Pociągnęła nosem.
– Zdjęcie nastawni. Kazałaś mi spadać na bambus i liście pompować – odparł z uśmieszkiem.
Zauważyła, że w świetle dziennym wyglądał inaczej i chyba znowu zeszczuplał. A może to tylko takie wrażenie, bo był ubrany na czarno?