Rozdział 4

849 75 19
                                    

Aone przyglądał się w ciszy skupionemu wyrazowi twarzy Mariko. Nieczęsto widywał ją tak skoncentrowaną. Zwykle przybierała swoją maskę wrednej suki i miała wszystko i wszystkich gdzieś. Teraz jednak chyba po raz setny czytała ten sam tekst, który miała powiedzieć przed całą klasą podczas przedstawiania projektu z angielskiego. Nie okazywała stresu, Aone wątpił, że Mariko znała coś takiego jak stres. Jedynie była skupiona na swoim zadaniu. Najwyraźniej chciała mieć to jak najszybciej za sobą.

Od czasu, kiedy Aone pożyczył jej do odpisania zeszyty, zaczęli ze sobą rozmawiać. O ile można było to nazwać rozmową, bo to Sasaki mówiła. Wkrótce Futakuchi również się do niej przekonał, choć oboje byli wyjątkowo zgryźliwi, jednak Kenji był bardziej leniwy. Takanobu był tym, który kładł kres ich chamstwu wobec innych uczniów.
Szczególnie Mariko była uparta w swoich działaniach i jeśli ktoś bardzo jej podpadł, Takanobu nieraz był zmuszony użyć siły, by ją odciągnąć od ofiary. Zawsze po takich akcjach zastanawiał się, skąd w tej dziewusze bierze się tyle siły. Potem miał siniaki, które znikały bardzo długo.

Jednak najdziwniejsze było to, że Mariko reagowała tak wściekle tylko wtedy, kiedy ktoś zaczynał dogryzać jej, Aone albo Futakuchiemu. Takanobu nigdy jej jednak tego nie wypomniał. Wiedział, że zareagowałaby wiązanką przekleństw, a potem powiedziałaby, że coś sobie ubzdurał. Przecież ona ma ich wszystkich głęboko i szeroko.

Sasaki nagle na niego spojrzała. Uniosła pytająco brew, a Takanobu odwrócił wzrok. Wzruszyła ramionami i wróciła do czytania tekstu.
Do sali wszedł nauczyciel. Tradycyjnie się przywitał, sprawdził obecność i zaczął prowadzić lekcję.

- Dobrze, to teraz kogo my tu mamy... - zerknął do dziennika. - Sasaki Mariko. Proszę bardzo.

Mariko odsunęła skrzypce, które trzymała koło nogi i wyszła z ławki. Futakuchi podał jej plakat, a dziewczyna wzięła go i bez żadnej oznaki stresu rozwiesiła go na tablicy. Informacje o siatkówce prezentowały się całkiem nieźle w zgrabnej formie, o którą zadbała Sasaki.
Odwróciła się do klasy, stanęła obok plakatu i uśmiechnęła się wrednie.

- Alright, bugs. - zaczęła. - I'm going to teach you something about volleyball. - wzięła głęboki oddech i pokazała pierwszą fotografię, na której była ona sama. - Yeah, that's me. About two years ago I was the second best blocker.

~*~

Mariko umyła ręce i przejrzała się w lustrze. Poprawiła kołnierzyk i wyszła z damskiej łazienki. Rozejrzała się podejrzliwie, bo w pobliżu nie dostrzegła Aone ani Futakuchiego. Byli tu dosłownie przed chwilą...

- Patrzcie, kogo tu przywiało. - usłyszała za sobą nieprzyjemny chichot.

Odwróciła się ze złowrogim wyrazem twarzy. Stanęła twarzą w twarz z jakimiś starszymi jegomościami.

- Co? - spytała nie siląc się na uprzejmy ton.

- A jaka niegrzeczna! - prychnął jeden z nich.

- Znamy się? - uniosła brew.

- Nie, ale możemy poznać.

- Podziękuję. Nie gadam z larwami. - fuknęła i odwróciła się, by odejść.

Usłyszała rechot i poczuła ucisk na nadgarstku. Stanęła na baczność i spojrzała na nich lodowato.

- Nie idź jeszcze. - śmiał się jakiś chłopak, który ją trzymał.

- Słonko, mam wiele rzeczy ważniejszych do roboty niż bezsensowna dyskusja z grupką gównianych leszczy. - uśmiechnęła się jadowicie.

Wyraz twarzy chłopaka spoważniał, a ucisk na nadgarstku się zacieśnił. Mariko przeklęła w myślach i szarpnęła dłoń. Nie puścił.

Słowa są zbędne - Aone TakanobuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz