Abbacchio siedział na łóżku w swoim pokoju czytając książkę.
Niedawno wrócił do domu po stresującej pracy. Nie dość, że normalnie to co robili było niebezpieczne to w całą sprawę był jeszcze wmieszany Stand.
Mężczyzna cieszył się w duchu, że mógł nieco odetchnąć.
W końcu miał możliwość wciągnąć się w najnowszą powieść detektywistyczną jednego ze swoich ulubionych autorów.
Było naprawdę spokojnie... Żadnych krzyków, walk, czy kłótni... Tylko deszcz łomotał o szyby.
Oczywiście, Leone brał pod uwagę, że było tak cicho ponieważ była pierwsza w nocy... Ale to nie zawsze powstrzymywało członków gangu przed robieniem hałasu.
Mężczyzna zdążył przeczytać kilka rozdziałów nim usłyszał coś przypominającego szuranie na korytarzu.
Moody Blues zmaterializował się koło niego przy łóżku, natychmiastowo. Prawdopodobnie to ktoś z grupy błądzi nocą po korytarzach, ale nie mógł być pewny. Może to jakiś złodziej, albo ktoś ich atakuje...
Abbacchio odłożył książkę na nocny stolik i wstał z łóżka.
Nagle usłyszał grzmot. Wyglądało na to, że czytając książkę nie zwrócił uwagi na moment, w którym deszcz przerodził się w burzę.
Teraz już wyraźnie słyszał kroki na korytarzu. Przygotował się na to, że jeśli to konieczne będzie walczył.
Ale wtedy Moody Blues zrobił coś nieoczekiwanego. Zamiast stać przy swoim użytkowniku w gotowości podszedł do drzwi i otworzył je.
Osoba, która przed nimi stała chyba się tego nie spodziewała, bo prawie się przewróciła w ostatniej chwili łapiąc równowagę.
Białowłosemu chwilę zajęło zorientowanie się, że to Giorno.
Chłopak miał na sobie piżamę, jego włosy były rozczochrane i gdy Leone bardziej się przyjrzał mógł dostrzec cienie pod jego oczami. Wyglądał na naprawdę zmęczonego.
Mężczyzna nie krył zdziwienia tymi nieoczekiwanymi odwiedzinami.
Zza pleców Giorno wyłonił się jego Stand, który po chwili przywitał się z Moody Bluesem.
Blondyn spojrzał na Leone przepraszająco. Wydawało się, że pokój Abbacchio nie był planowanym punktem jego nocnej wycieczki.
Stali tak w niezręcznej ciszy, przez chwilę, nim Giorno w końcu zabrał głos.
— Przepraszam za to, Gold Experience mnie tu zaciągnął... – jego głos był cichy i monotonny, pozbawiony zwykłej mu charyzmy i przekonania.
Oczywistym było, że chłopak pomija pewne informacje (na przykład dlaczego w ogóle opuścił swoje łóżko, w końcu jego Stand by go nie budził tylko po to by spotkać się z fioletowym Standem), ale Abbacchio postanowił za bardzo nie drążyć.
Kolejny grzmot.
Giorno drgnął. I schował ręce za siebie. Wyglądało to bardzo nienaturalnie dlatego Abbacchio od razu zauważył.
— Moody Blues by mi chyba nigdy nie wybaczył gdybym kazał wam odejść, więc jeśli jesteś zmęczony możesz się położyć na łóżku, a oni niech się bawią – powiedział mężczyzna neutralnym tonem.
— A ty? – zapytał blondyn po chwili analizowania propozycji. Nie chciał jej przyjmować i prawdopodobnie czuł się źle będąc w całej tej sytuacji.
Szczególnie, że Leone doskonale zdawał sobie sprawę, iż chłopak go unikał od jakiegoś czasu.
— Nie przejmuj się mną – burknął mężczyzna – będę czytał książkę... A łóżko zmieściłoby jeszcze jakieś trzy osoby.
Giorno spojrzał na łóżko, na Abbacchio, na Gold Experience. Westchnął pokonany i zmęczony. Po krótkim rozważaniu o zaletach i wadach swojej decyzji w końcu zgodził się na taki układ.
Leone wrócił do czytania swojej książki, a blondyn położył się na przeciwległym skraju łóżka, w pozycji embrionalnej, plecami do mężczyzny. Przykrył się cienkim kocem.
Nie spał jednak. Po prostu leżał tak nic nie mówiąc ani też nie poruszając się zbyt często.
Abbacchio doskonale zdawał sobie z tego sprawę, potrafił powiedzieć kiedy ktoś udawał, że śpi.
Było w jego postawie, jeśli można to tak nazwać, pewne napięcie. Dodatkowo to jak jego pięści zaciskały się przy każdym grzmocie kazało białowłosemu dojść do dziwnego wniosku. Czy to możliwe żeby blondyn bał się burzy?
Abbacchio nie zauważył kiedy zaczął przygryzać sobie paznokieć. Wpatrywał się w chłopaka tak intensywnie, że jeszcze chwila a z jego oczu pomknęłyby laserowe wiązki. Giorno zaskakiwał go na każdym kroku. Miał sprawiać wrażenie otwartego i nie mającego nic do ukrycia, a jednak niewygodnych personalnych tematów unikał jak ognia, wydawał się być idealny w każdym calu, a wyglądało na to, że to tylko pozór. Leone się na to nabierał, każdy się na to nabierał. Ale gdy mężczyzna przyjrzał mu się bliżej zrozumiał, że był w błędzie. Blondyn usilnie starał się być ideałem, ale nikt nie mógł być bez żadnej skazy.
'Ideał' to coś do czego większość z ludzi dąży. Ale czasami gdy jest się blisko osiągnięcia tego celu czują, że nie mogą być niczym gorszym od tego do czego już doszli. Bo ludzie znają tylko ich takich – 'nieskazitelnych'. To oczywiste, że będą akceptować tylko tę ich stronę. Tylko siłę, żadnych błędów czy słabości.
Leone zastanawiał się czy Giorno też tak uważał. Że nie wolno mu okazać słabości lub zbyt wielu uczuć. Czy czuł tę presję, czy myślał, że wszyscy tego od niego oczekują?
Im bardziej Abbacchio się mu przyglądał tym bardziej widział to wszystko. I tym bardziej czuł się bezsilny. Bo niby co ma teraz z tą wiedzą zrobić? I jednocześnie był bardziej ciekawy. Chciał wiedzieć więcej.
Był niemal całkowicie pewien, że 'Giorno Giovanna' nie był do końca prawdziwy.
Białowłosy westchnął głośno przerywając szumiącą ciszę. Chłopak odwrócił się do niego przodem.
— Wydaje mi się, że z Fugo dzieje się coś niedobrego – powiedział – on i Narancia pokłócili się ostatnio i wciąż się nie pogodzili, znasz ich dłużej, więc może będziesz wiedział jak pomóc – jego głos był poważny i w pewnym sensie nawet formalny. Jakby próbował zamaskować że się martwi, bojąc się, że to tak na prawdę nic wielkiego, że wyolbrzymia.
Abbacchio świetnie to rozumiał. Żaden z nich nie był ekspertem w wyrażaniu uczuć, więc nie byli pewni jak interpretować uczucia innych.
— Nie wydaję się najlepszą osobą do czegoś takiego – Leone nie mógł się powstrzymać od wypowiedzenia tych słów z goryczą w głosie – więc zgaduję, że ten jeden raz możemy spróbować współpracować – Abbacchio przewrócił oczami, normalnie próbowałby zająć się tym sam, wszystko by tylko nie męczyć tym tematem Bruno, nawet jeśli nie czuł się na siłach. Ale tym razem stwierdził, że może jeśli pozwoli chłopakowi rozwiązać ten problem ze sobą to Giorno znów choć trochę mu zaufa.
Choć miał jednocześnie wrażenie, że trudność zadania wzrosła przy tej decyzji jakieś dwa razy.
Giorno pokiwał głową zgadzając się na taki układ. W jego oczach pojawiła się ta irytująca determinacja.
I Abbacchio nie mógł nic na to poradzić, ale topił się w tych oczach. Przypominały mu bezkresny ocean, którego dna nie mógł dojrzeć.
Utrzymali kontakt wzrokowy do momentu gdy Gold Experience i Moody Blues położyli się między nimi na łóżku.
Obaj byli zmęczeni, burza się skończyła. Gold Experience objął białowłosego i oparł jego głowę o swoją pierś. Za to czując niewielki ciężar na swojej własnej klatce piersiowej Leone doszedł do w wniosku, że Moody Blues zrobił to samo z głową Giorno.
Żaden z nich nie protestował, ale też żaden z nich nie przyznałby się że spanie w ten sposób było wygodne. Żaden z nich nie zwrócił (a może nie chciał zwrócić?) uwagi na to że ich Standy trzymały się za ręce.
CZYTASZ
Moody Experience | AbbaGio [+18]
FanfictionWszystko zaczęło się od headcanonu, że Standy jako odbicie duszy użytkownika mogą wyrażać jego uczucia, nawet jeśli on nie koniecznie chce to robić. !Prawdopodobnie pojawią się sceny +18!