Leone nie od razu zauważył, że coś jest nie tak.
Wrócili z Giorno do miejsca, gdzie mieszkali razem z resztą gangu już następnego dnia. Od początku blondyn był jakiś nieobecny. Ale w końcu poprzedniej nocy sporo się dla niego wydarzyło. Abbacchio sam dobrze wiedział, że czasem zwierzanie się ze swoich problemów, czy przeszłych... okropieństw było zwyczajnie męczące. No i chłopak został obudzony w środku nocy przez tę burzę.
Potem rozeszli się, białowłosy zajął się sporządzeniem raportu z zadania, które mieli wykonać, w końcu nie poszli tam tylko na groby. Nie wiedział co zaczął robić chłopak.
Zobaczyli się znów dopiero po południu.
Abbacchio szedł do ich pokoju szybkim krokiem, dla osoby nieznajomej mógł wyglądać na wkurzonego, prawda była jednak taka, że był bardzo zmartwiony. Giorno nie pojawił się na obiedzie. Czasem zdarzało mu się spóźnić, albo jeść wcześniej, ale nie opuszczał posiłków. Tym razem jednak Leone czekał półtorej godziny, a jego wciąż nie było i to bardzo mężczyznę zaniepokoiło. Mista zaproponował, że to on pójdzie, ale Abbacchio stwierdził, że to jego zadanie.
Białowłosy miał nadzieję, że chłopak nie chowa się w ogrodzie, bo oprócz tego, że było gorąco, to znalezienie go tam mogło być trudne, bo przecież to blondyn znał każdy jego zakątek.
Los jednak był łaskawy (?) dla Abbacchio. Giorno był w ich pokoju. Właściwie to wyglądało na to, że miał zamiar z niego wyjść. Czy Leone martwił się niepotrzebnie? Czy chłopak po prostu czytał książkę zbyt długo i nie zwrócił uwagi na czas? Ale... coś było nie tak. Blondyn był blady. Jego oczy były podkrążone, a jego ręce były schowane za plecami. Abbacchio widział to nie po raz pierwszy, te schowane ręce. Teraz zaczynał rozumieć, że nawet jeśli chłopak dość dobrze panował nad mimiką twarzy, to nie był w stanie zatrzymać drżenia rąk kiedy tylko zaczynał się denerwować. Prawdopodobnie teraz nawet nie zdawał sobie sprawy, że coś z nimi robił, to był już odruch. Mężczyzna chciał spytać co się stało, ale chłopak właściwie go wyprzedził z odpowiedzią.
— Abbacchio, ja źle się czuję – powiedział szybko praktycznie na jednym wydechu. Jego głos tylko z wierzchu zdawał się spokojny i opanowany.
— Co masz na myśli? – mężczyzna spytał.
Giorno chciał odpowiedzieć, otworzył nawet usta, ale nie był w stanie i szybko je zamknął. Zasłonił je dłonią i pobiegł do łazienki. Leone szybko podążył za nim. Chłopak pochylał się nad sedesem oddychając szybko i płytko. Czyli to miał na myśli mówiąc, że źle się czuje.
— Coś jeszcze oprócz mdłości? Powiedz dopiero kiedy będziesz mógł – Abbacchio powiedział.
Giorno przez chwilę jakby siłował się sam ze sobą, aż w końcu odezwał się.
— Głowa... – nie był w stanie dokończyć bo w tamtym momencie jego ciałem wstrząsnął dreszcz. Leone wywnioskował, że chodzi mu o ból głowy. Z wahaniem położył dłoń na czole chłopaka. Było bardzo gorące.
— Giorno, nie jestem zły... Ale powiedz, czujesz się tak od rana, prawda? Pokiwaj głową na tak – blondyn niemo potwierdził. Do jego oczy napłynęły łzy. Trzymał się za brzuch.
— Przepraszam... Myślałem, że to po prostu przejdzie i– Bo przecież jadłem normalnie! Nawet zjadłem trochę śniadania, bo myślałem, ż-że może jak nie będę miał pustego żołądka to... – nie płakał, ale był bardzo roztrzęsiony, przez co mężczyzna wnioskował, że to pierwszy raz kiedy chłopak czuł się w ten sposób. Bo gdyby miał taki problem gdy mieszkał jeszcze u rodziców, Abbacchio nie był pewien czy w ogóle by tu teraz był.
CZYTASZ
Moody Experience | AbbaGio [+18]
FanfictionWszystko zaczęło się od headcanonu, że Standy jako odbicie duszy użytkownika mogą wyrażać jego uczucia, nawet jeśli on nie koniecznie chce to robić. !Prawdopodobnie pojawią się sceny +18!