19

153 16 3
                                    

Giorno cały czas debatował nad tym czy nie pójść do pokoju, w którym spał Abbacchio. Ale po prostu teraz wydawało się to jakieś... Nieodpowiednie. Sam nie wiedział czemu. Chłopak siedział, więc na kanapie, wszystkie światła były zgaszone.

Było ciemno.

Za oknem burza.

Bał się, tak bardzo się bał.

Z dziwnego transu wyrwało go skrzypienie drzwi.

— Śpisz Giorno? – usłyszał szept. Pokręcił głową, choć nie był pewny czy mężczyzna to w ogóle widzi, w końcu było ciemno. Ale Abbacchio zdawał się to jakoś dojrzeć. – Jakoś nie mogę spać w tym miejscu.

Stwierdzenie mężczyzny właściwie dodało chłopakowi trochę otuchy. W końcu nie był sam. Oczywiście burza nie pomagała w tym wszystkim.

Białowłosy powoli podszedł do niego i usiadł obok.

Chciał włączyć stojącą nieopodal lampę, ale Giorno złapał jego rękę nim to zrobił.

— O co chodzi? – spytał Leone widocznie zdezorientowany.

Blondyn słysząc pytanie od razu poczuł się głupio.

— Nie wiem... Przepraszam... – powiedział.

— Giorno... Zwykle nie lubisz siedzieć całkowicie po ciemku, dlatego nie rozumiem-

— Burza – blondyn przerwał mężczyźnie – Dlatego musi być ciemno. Jeśli będziesz używał prądu to jest większa szansa na to uderzy w ciebie piorun, prawda?

— Ten budynek ma piorunochron... I nawet nie jest największym w okolicy.

— Przepraszam... Mówiłem, że to głupie- – w tym momencie błysnęło, po chwili usłyszeli grzmot. Giorno widocznie zadrżał.

— Czy ty może... Boisz się burzy? – Abbacchio zapytał.

— Nie! – odpowiedział zbyt szybko i zbyt nerwowo blondyn. Ale właściwie to mężczyzna miał rację. Tylko przyznanie tego nie było łatwe. Chłopak opuścił głowę.

— Rozumiem. Nie boisz się. Ale może jej bardzo przez coś nie lubisz i zawsze gdy się rozpętuje przypominasz sobie o tym? I to powoduje stres lub coś podobnego.

Właściwie to Giorno nigdy tak o tym nie myślał. Ale dokładnie tak było.

— Chyba tak – odparł Giorno, niepewność w jego głosie musiała być wyraźna – ja- um- właściwie czemu tu przyszedłeś?

Chłopak naprawdę chciał powiedzieć o co chodzi, ale coś jakby wciąż go blokowało. To było coś co blondyn trzymał w sobie od tak dawna, że gdy tylko wspomniał o czymś z tym związanym zaczynał czuć się źle.

— Obudziłem się, bo miałem sen... On tam był – oh. Abbacchio chyba zrozumiał o co chodzi Giorno, jednak z drugiej strony chłopak nie chciał zasmucić mężczyzny – To był dobry sen... Właściwie może to dziwne, ale chyba poczułem się lepiej. Może to dlatego, że mogłem z nim porozmawiać jeszcze ten jeden raz.

W głosie mężczyzny było trochę ulgi i uczucie. Uczucie, o które blondyn z zaskoczeniem odkrył, że jest zazdrosny. Ale czemu?

— Miałeś dobrą mamę, prawda? – Giorno postanowił zmienić temat.

— Mhm... – Abbacchio wymruczał. W tej chwili ta rozmowa wydawała się taka lekka. Blondynowi było aż szkoda, że niedługo to się zmieni.

— I mama Vitellego też zdawała się dobrą osobą...

Moody Experience | AbbaGio [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz