Cześć 56

180 11 0
                                    

Pov Syriusz

Nie mogłem uwierzyć, że porwali Lunę a Lily ma rację to moja wina. Niestety Dumbeldor nie pozwolił nam działać. 5 dni po jej zaginięciu stwierdziłem, że muszę coś zrobić. Zastanawiałem się dlaczego wcześniej tego nie zrobiłem. Od kiedy ja słucham nauczycieli? Moje przemyślenia przerwał Rogaś.

-O czym tak intensywnie myślisz?- zapytał

-A o czym ja mogę myśleć.

- No tak...

-Mam plan jak ją znaleźć.

-Chyba oszalałeś. Nauczyciele nas zabiją jeśli pierwsza nie zrobi tego Lily.

-Od kiedy ty przejmujesz się nauczycielami  co?

- No w sumie to nie przejmuję się.

- No właśnie. A więc plan jest taki...

Nie skończyłem mówić bo przyszłe Lily z Molly.

- O czym gadacie chłopaki?-zapytała Lily i pocałowała Jamesa w policzek.

-Bo chcemy jakoś odnaleźć Lunę.-powiedział James czekając na reakcję Lily.

-A jaki macie plan?-zapytała

- Nie będziesz się na nas drzeć?- zapytałem.

- Nie a nawet chętnie wam pomogę.

- To wspaniale!- krzyknęłem.

Chwilę później wszyscy zdali już plan. Ja miałem się zbliżyć do Regulusa i wypytać go o to co u Voldemorta. Chociaż szansę na to, że mi coś powie były marne. Reszta miała obserwować ślizgonów czy czegoś nie kombinują. A jeśli plan nie wypali to wymyślimy kolejny aż uda się nam ją znaleźć.

Pov Luna

Znowu zamknęli mnie w tym pomieszczeniu. Siedziałam tu 5 dni. Wpadłam na pewien pomysł. Zapisze sobie na ręki wszystko co tu widziałam a dla mojego brata powiem żeby mnie wypuścił i  wyczyścił mi pamięć. Ten plan zdawał się doskonały, więc wieczorem powiedziałam dla Toma, że wybieram wolność.

-Przecież masz jeszcze czas na zastanowienie się- powiedział.

- Tak wiem ale podjęłam już decyzję...

- Dobra, jak zmienisz zdanie to pamiętaj, że  możesz dołączyć do mnie w każdej chwili. Jutro rano cię wypuszczę. Zaprowadzić ją do celi.

Zanim się obejrzałam był już poranek. Zaprowadzili mnie do mojego brata.

-Jesteś pewna?

- Tak.

Kiedy wyciągał różdżkę nagle w pomieszczeniu zaczęło roić się od autorów. Śmierciożercy poczuli, że nie mają szans i teleportowali się gdzieś. Autorzy poszli ich szukać A ze mną został Alastor Moody.

-Nic ci nie jest?-zapytał

-Wszystko ok tylko zabrali mi różdżkę i nie wiem gdzie jest...

-Spokojnie zaraz ją znajdziemy a później zabiorę cię z powrotem do Hogwartu.
Znaleźliśmy moją różdżkę i teleportowaliśmy się do zamku. Zanim Alastor poszedł powiedział, żebym na siebie uważała i że jutro zabierze mnie na przesłuchanie.

Gdy weszłam do wielkiej sali od razu pobiegłam do moich przyjaciół.

-Hejjjj stęskniliście się!?
-Luna!- krzyknęła Lily i się na mnie rzuciła.- Dobrze, że nic Ci nie jest bo Łapa już chciał Cię szukać.

-A to bardzo ciekawe- powiedziałam 

-Słuchaj przepraszam Cię. Zachowałem się jak dupek- powiedział Syriusz

- Nie zaprzeczę.

- Nie przerywaj mi ok? Wybaczysz mi?

- Niech ci będzie pchlarzu...- powiedziałam a on mnie pocałował.

Wieczorem siedziałam z Lily w dormitorium i odpowiedziałam jej wszystko co wiem.

-A mówiłaś już to aurorom?-zapytała

- Nie ale jutro jadę na przesłuchanie.

-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tu jesteś cała i zdrowa- powiedziała i przytuliła mnie.

Po jakiejś godzinie poszłam do swojego dormitorium i zasnęłam.

Następnego dnia po śniadaniu Moody zabrał mnie do ministerstwa abym wszystko im powiedziała.

-A więc czego się dowiedziałaś?

-Wiem dwie rzeczy bo tylko tyle udało mi się posłuchać. Pierwsza jest taka, że śmierciożercy planują za tydzień atak na mugolskie centrum handlowe A druga, że chcą zaatakować Hogwart, ale nie wiem kiedy...

Odpowiedziałam im też o tym, że Voldemort chciał abym się do niego przyłączyła, ale dał mi wybór z racji tego, że jestem jego siostrą. Wróciłam do Hogwartu wieczorem. Na kolacji dyrektor zapewniła nas, że jesteśmy bezpieczni, ale prawda była taka, że już nikt nigdzie nie jest bezpieczny...

Jily/ Historia jak z bajki, ale czy na pewno?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz