Pov Lily
Weszliśmy do wielkiej sali i zaczęliśmy jeść. Nagle usłyszeliśmy hałasy. To była armia Voldemorta... Nauczyciele kazali nam schować pierwszo rocznych a reszta miała przygotować się do ataku. Nie zdążyli wejść jeszcze do zamku, więc razem z nauczycielami zaczęliśmy rzucać zaklęcia ochronne. Byli coraz bliżej. Wszyscy wiedzieli, że zaklęcie ochronne długo nie wytrzyma. Martwiłam się o przyjaciół i Jamesa, ale wiedziałam, że muszę się skupić aby nie być rozkojażona. Zostaliśmy podzieleni na sektory. Ja z Luną trafiłyśmy do tego samego. Naszym zadaniem była ochrona wejścia do zamku. Na chwilę przed atakiem przybiegł do mnie James.
-Bardzo Cię kocham Lily pamiętaj wszystko będzie dobrze. Na pewno wygramy.
-A jeśli nie...
-Lily nawet tak nie mów rozumiesz?
- Tak... Kocham Cię- powiedziałam a on mnie pocałował. Miałam nadzieję, że nie ostatni raz.
-Uważaj na siebie!- krzyknęłam zanim zdarzył odejść.
-Ty też!
- To było słodkie, ale teraz się skup przyjaciółko.
-Ciebie też kocham Luna.
- Ja Ciebie też.
Powiedziała i przytuliłyśmy się.
Niestety ta chwila nie trwała długo bo zaklęcie zaczęło pękać i rozpoczęła się bitwa o Hogwart. Miałam ten jakże zasztyt walczyć z Bellatrix Lestrange.-Co szlamo myślisz, że mnie pokonasz?
- Ja nie myślę. Ja to wiem!
-Ty! Drentwota!
-Protego! Petrificus totalus! Reductio!
I po tej głupiej flondrze. Rozjerzałam się do okoła. Na miejsce przybyli już aurorzy, ale końca nie było widać. Po jakiejś godzinie mieliśmy przewagę i to wielką resztę smierciożerców aurorzy obezwładnili i zamknęli w azkabanie. Nikt jednak nie wiedział gdzie jest Voldemort a ja nie mogłam znaleźć Jamesa.
Pov James
Znalazłem się twarzą w twarz z Voldemortem.
-I po co chcesz próbować że mną walczyć? Nie łatwiej by Ci było przyłączyć się do nas?
-O jakich was mówisz? Większość twoich sługusów nie żyje a reszta siedzi w azkabanie.
- Ale z nich ciamajdy! Wiedziałem, że nie są gotowi!
-Powiedz mi jedno co daje Ci te zabijanie co?
-Dobrze znasz odpowiedź na to pytanie. Chcę oczyścić świat z ludzi z mugolskich rodzin.
-Sam nie jesteś czysty tak ci tylko przypominam.
-Avada Kadabra!- krzykneliśmy w tym samym czasie.
Nagle przypomniałem sobie o pułapce którą zastawiliśmy z chłopakami przed wycieczką, ale tak się złożyło, że nikt jej nie uruchomił, więc postanowiłem, że zrobię to ja. Spadło na niego wiadro z farbą dzięki czemu się zdezoriętował, ale nie przerwał zaklęcie. Jednak dzięki mojemu sprytowi udało mi się coś zrobić. Machnęłem rożdżką na bok, zaklęcie odbiło się i podzieliło na dwa promienie. Jeden trafił w Voldemorta a drugi w Glizdogona! Voldemort był martwy a jego ciało zmieniło się w proch, który porwał wiatr. Szybko podbiegłem do Glizdka.
-Ty debilu! Co tam robiłeś?!- krzyknąłem i zaczęłem płakać. Zaraz po tym przybiegła McGonagal i odciągnęła mnie od byłego przyjaciela. Przybiegła Lily i gdy zobaczyła co się stało natychmiast do mnie podbiegła i przytuliła.
CZYTASZ
Jily/ Historia jak z bajki, ale czy na pewno?
AcciónHistoria mówi o Lili i Jamesie. Nie do końca prawdziwa ale jednak. Jest tu parę wontków których nie było w książce.🐨