Harry POV:
Tkwiliśmy przez chwile w ciszy. Postanowiłem, więc odezwać się pierwszy.-Myślicie, że jedzenie będzie tak dobre, jak wszyscy mówią?
-Podobno, uczty za rozpoczęcie i na zakończenie roku, są najlepsze. Powiedział Ron, siedzący na przeciwko mnie.
-A ja myśle, żebyśmy nie rozmawiali o jedzeniu. Odpowiedziała Maddy.
-Dobra, masz jakiś lepszy temat? Zapytał Ron.
-A owszem mam. Jak myślicie, Piper zaprzyjaźni się z Cedrikiem? W ogóle, nie sądzicie, że to dziwnie, że teraz nagle zaprasza ją do przedziału?
-Racja, to może i jest nieco... zaskakujące. Wcześniej, z tego co wiem właściwie ze sobą nie rozmawiali. A jeśli już to tylko gdy dotyczyło to jakiś szkolnych spraw. Ale może, z jakiegoś powodu ją polubił. Wcześniej może bardziej przeszkadzała mu różnica wieku. Nie wiem, nie mam pojęcia. Ale życzę im dobrze, w końcu on jest całkiem miły. Prawda?
-Okej, może i masz racje i tak sprawia wrażenie, całkiem miłego. A ty co sądzisz, Ron?
-Ja myśle, że Diggory to równy gość.
Razem z Maddy zaczęliśmy się śmiać.
Nagle w pewnym momencie usłyszeliśmy, jak ktoś otwiera drzwi do naszego przedziału. Była to dziewczyna o długich, gęstych i brązowych włosach, które do złudzenia przypomniały lwią grzywę. Miała piwne, duże oczy i piegi ma twarzy.
-Cześć, jestem Hermiona Granger! Miło mi was poznać! Czy widzieliście, może jakąś ropuchę, koło waszego przedziału?
-Ropuchę? Spytał zdziwiony Ron.
-Właśnie, to powiedziała, Ron. Odezwała się Madison.
-Nie, przykro mi, ale nie widzieliśmy żadnej ropuchy. Zwróciłem się do dziewczyny. A w ogóle to jestem Harry, Harry Potter. To moja siostra, Maddy a ten tutaj to mój kolega Ron Weasley.
-Fajnie, was widzieć! Do zobaczenia, w szkole!
I kiedy już miała wychodzić...-Nie, poczekaj Hermiono, tak?
Dziewczyna skinęła głową.-Zgubiłaś, swoją żabę?
-Och, nie, nie ja. Tylko Neville.
-Neville?
-Tak, mój kolega. Chciałam pomóc mu szukać, bo jest lekko roztrzęsiony. Dlatego chodzę i pytam czy nikt przypadkiem, nie widział żadnej ropuchy.
-Jeśli, ją znajdziemy to damy ci znać.
-Dzięki, Harry. Uśmiechnęła się i zostawiła nas.
-Nieźle, co? Żeby tak zgubić swoje zwierzątko, w pociągu. I w ogóle, dalej mnie zastanawia... kto normalny wybiera sobie jakąś starą żabę na pupila. No błagam.
Wszyscy w trójkę wybuchliśmy śmiechem.
-A w ogóle, widzieliście jej włosy? Czy ona wie co to takiego jest szczotka do włosów?
-Ron, przestań obgadywać ludzi. Kiedy ich nie znasz. Powiedziała moja siostra.
-Dobra, już dobra. Ale Harry sam widziałeś?
Postanowiłem, jednak nie zabierać głosu.
-Wiecie, co może pójdę nam kupić coś słodkiego? Zaraz wracam.
Wyszedłem z naszego przedziału i zacząłem szukać pani z wózkiem ze słodyczami. Kiedy ją dostrzegłem, podeszłem bliżej. Zobaczyłem, że jakiś inny chłopak również kupuje słodycze. Był nieco wyższy ode mnie, dobrze zbudowany jak na nasz wiek. I miał wręcz idealnie ułożone, platynowe włosy. Spojrzał się na mnie i zobaczyłem pare, szaroniebieskich oczu. Było w nich coś, takiego... Z mojego zamyślenia wyrwała mnie pani sprzedająca słodycze.
-A dla ciebie co będzie kochanieńki?
-Yy, poproszę czekoladowe żaby i fasolki wszystkich smaków.
Podałem kobiecie 3 galeony i odebrałem od niej swoje słodycze. Po czym udałem się z powrotem w stronę swojego przedziału. Z jakiegoś powodu nie mogłem od razu przestać myśleć o tym chłopcu, którego przed chwilą widziałem. Było w nim coś takiego... hmm no właśnie, jakiego? Niestety nie było mi dane się nad tym zastanowić, ponieważ gdy tylko wróciłem,Maddy zarządziła zabawę w odgadywanie smaków fasolek.
-Łeee, zgniłe jajka! Odparł zdegustowany Ron.
-A ja mam, miętową! Powiedziała uradowana dziewczyna.
- A ja mam... hmm to coś jak limonka?
-No, nie dlaczego oboje trafiliście na te dobre smaki? Spytał oburzony Ronald.
-Nie, wiem to chyba magia bliźniaków.
-Taa, a propos magii, powinniśmy chyba ubrać się już w swoje szaty, nie sądzicie? Spytała Madison, która wpatrywała się w widok za oknem.
-Chyba, masz racje, powinniśmy za niedługo być na miejscu.
Ubraliśmy się więc w nasze szkole szaty. Chwile później wpadli do nas Piper z Cedrikiem.
-Hej, widzę, że szaty już włożone, co? Spytał chłopak, który wydawał się być czymś podekscytowany. Zapewne powrotem do Hogwartu.
-Jak wam minęła podróż? Spytała tym razem Piper.
-Dobrze, odpowiedzieliśmy w trójkę.
-Za jakieś pięć minut, powinniśmy być na miejscu.
-Poznaliście, już kogoś?
-Tak, właściwie to można tak powiedzieć, jakaś dziewczyna szukała ropuchy kolegi. Hermiona Granger dokładnie. Powiedziała Maddy.
Ja w tym czasie, powróciłem myślami do pewnego nieznajomego mi blondyna.
-Harry? HARRY!
-Ym, co?
-Pytałam, co myślisz o tej Hermionie? Maddy powiedziała, że z nią rozmawiałeś. Wszystko w porządku? Zapytała mnie z troską Piper.
-Tak, ja ... Zamyśliłem, się. Przepraszam.
Ona, cóż wydawała się być w porządku.-Ooo, chodźcie, zbieramy się! Powiedział Cedrik, który pomógł nam zabrać nasze kufry.
Kiedy wysiedliśmy z pociągu, poczułem dopływ świeżego powietrza. Zobaczyłem Hagrida, cóż właściwie ciężko go NIE zauważyć.
-Hagrid! Krzyknąłem.
-O, sie masz Harry! Maddy!
A ty to zapewne, Ron, tak?Chłopak kiwnął nerwowo głową.
-Witaj, Hagridzie! Przywitał się Diggory.
-O, cześć Cedrik, Piper! A gdzie zgubilście Hannę? Cholibka.
-Poszła, tam! Wskazała dziewczyna.
Hagridzie, to myśle, że zajmiesz się naszą trójką?-No pewnie!
Pierwszoroczni! Za mną! Pierwszoroczni!Pomachaliśmy Piper i Cedrikowi na pożegnanie i szliśmy ślepo za pół olbrzymem. Wow nie mogę uwierzyć, zaraz na własne oczy zobaczę zamek Hogwartu! Ciekawe, jak bardzo zmieni się moje życie, odkąd będę się tu uczyć....
Hagrid zaprowadził nas nad jezioro. Z daleka było widać już zamek.
-Posłuchajcie, mnie wszyscy! Wchodzicie po czterech do łódki.
On sam stanął na jakieś tratwie.
Ja, Ron i Madison wsiedliśmy do jednej z łódek. Ale wciąż brakowało nam jednej osoby. Wtedy, zobaczyłem tą dziewczynę z pociągu.-Hermiona! Tutaj!
Ona uśmiechnęła się i wsiadła do naszej łódki.Hagrid rozejrzał się po czym, wziął swoją parasolkę i uderzył nią w tratwę. Nagle nasze łódki zaczęły delikatnie sunąć po tafli jeziora. Zbliżaliśmy się coraz to bliżej zamku. Aż w końcu było go w pełni widać. Był piękny, robił niesamowite wrażenie. Ogromny, w szarobrązowym kolorze, mury zdawały się strzec wszystkich od jakiegokolwiek niebezpieczeństwa. Było również widać blask świec, i powoli zaczynałem czuć zapach, świeżo skoszonej trawy. W końcu dopłynęliśmy do celu. Ostrożnie opuściliśmy łódki, staliśmy pod samym zamkiem Hogwart! Maddy również nie mogła oderwać wzroku, od potężnych murów. Hagrid zaprowadził nas powoli do środka. To co zobaczyłem, przerosło moje jakiekolwiek oczekiwania...
CZYTASZ
W tobie jest cząstka mnie bez której nie mogę żyć ~ Harry
ФанфикHej! Jest to ff Drarry, ale planuje też w tym samym czasie pisać inne opowiadanie również związane z światem Harrego Pottera, mam nadzieje, że obie prace Wam się spodobają !