Rozdział 14

26 2 0
                                    


Astoria POV:
Maddy, nieźle mnie wystraszyła. Postanowiłam pójść po pomoc. Teraz na szczęście już spokojnie śpi.

Theo POV:
Kiedy wróciłem do dormitorium, rozmyślałem nad całą sytuacją. I trochę mnie to zaniepokoiło. Żeby, tak od razu w pierwszy dzień, mieć takie koszmary. I ciekawe, co w ogóle, jej się śniło.

Pansy POV:
Cóż, współczuje jej. Może tęskni za domem lub źle jej się śpi bez towarzystwa brata, o ile w ogóle mieli razem pokój. Ciężko stwierdzić. Może sama mi powie.

Następnego dnia:

Harry POV:
-Ej chłopaki, wstawajcie! Usłyszałem głos.

-Harry! Ron! Seamus!

-Ej no, ruszcie się!

Po chwili dotarło do mnie, do kogo należał ów głos. Otworzyłem oczy. Zamrugałem parę razy. To już ranek! A Dean i Neville próbują nas obudzić. Usiadłem, więc na łóżku, dając znak, że już nie śpię.

-Cześć! Przywitałem się, mając lekko senny głos.

-Hej, Harry! Odpowiedział Longbottom.

-No, nareszcie, hej! Powiedział z uśmiechem Dean.

-RON! Postanowiłem pomóc chłopakom obudzić śpiącego kamiennym snem kolegę.

-Ccco, co się dzieje?! Spytał, wpół przytomny rudzielec.

-Nic, pora wstawać. Oznajmiłem, krótko.

-Ach, tak. Jasne, jasne.

Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.

Seamus, natomiast postanowił olać nas wszystkich i dalej spał uparcie na boku.

Razem z Deanem złapałem porozumiewawcze spojrzenie. Nie minęło dziesięć sekund a zaczęliśmy okładać śpiącego, poduszkami.

-CO JEST?! Próbował się bronić, ale nie za bardzo mu to wychodziło.

-EJ, CHŁOPAKI!

-Wstajesz, czy nie? Spytał Thomas.

-NIE! Uparł się Seamus.

-Tak, to zaraz wyleje na ciebie wiadro zimnej wody! Stwierdziłem.

-NIEEE!

Nagle Finnigan podniósł się tak gwałtownie, że upadłem razem z nim. Dean stał nad nami z miną mówiącą; Co się właśnie stało?

-Aż, tak nie lubisz zimnej wody?

On jedynie spojrzał na mnie spod byka. Następnie podał mi rękę i wstaliśmy na równe nogi.

-Za ile jest śniadanie? Zapytał Neville.

- Za pięć minut, dokładnie. Więc lepiej spadajmy. Poinformował nas czarnoskóry chłopak. Ubraliśmy się w pośpiechu i wyszliśmy z dormitorium.

Udaliśmy się w stronę Wielkiej Sali, skręcając po drodze, nie tam gdzie trzeba. Ale jakoś udało nam się dotrzeć na miejsce.

W środku było już sporo osób. Przy naszym stole siedziała już Hermiona, bliźniacy wraz ze swoim przyjacielem Lee Jordanem. A także nasz Prefekt Percy.

Przywitaliśmy się z nimi. Po czym zasiedliśmy do stołu. Z ciekawości obróciłem się w stronę stołu Ślizgonów. Zobaczyłem siedzącą Madison oraz Draco. I chwila... czy oni właśnie uśmiechają się do siebie? Tak, normalnie? Nieee, na pewno się nie wyspałem. Chociaż, jeśli to prawda, to chyba nawet i lepiej. W każdym razie zająłem się nakładaniem jedzenia na talerz. OOO, co to moje oczy widzą? Tosty, hmm. Wezmę cztery. w końcu muszę mieć energię na dzisiejsze lekcje. Jedząc posiłek w między czasie zagadałem do Hermiony.

-Jak tam nastrój Hermiono? Jakiego przedmiotu, jesteś najbardziej ciekawa?

-Wszystko świetnie. Nie mogę się doczekać zaklęć i transmutacji. I oczywiście Historii Magii. Powiedziała wymachując żywo rękami.

Wow, ile ta dziewczyna ma energii! I to, o tak wczesnej porze.

-A ty, Harry? Spytała dziewczyna.

-W porządku. Najbardziej jestem ciekaw właśnie, transmutacji i eliksirów. Ale podobno nauczyciel, nie jest zbyt pomocny.

-O kim mówicie, o Snapie? O starym nietoperzu? Wtrącili się bliźniacy.

-Piper mówiła mi kiedyś, że profesorem uczącym eliksirów, jest okropny gość...hmm Severus Snape, tak?

-Taa, gość jest okropny. O patrz! To ten, tam! Pokazał mi George.

Wszyscy, którzy siedzieli blisko nas odwrócili się we wskazanym kierunku. No, tak Dumbledore mówił przecież o nim. Jest to mężczyzna o czarnych i jakby tłustych włosach. Nosi czarną szatę i wyglądał, jakby nigdy w życiu się nie uśmiechał. Nie, dziwię się, że uczniowie i chyba nie tylko podchodzą do niego z dystansem. Ciekawe, jaki jest na lekcjach...

-Strasznie faworyzuje Slytherin. Odezwał się Percy. Ale jeśli nie będziecie się niepotrzebnie odzywać, to jest szansa, że nie odejmie wam punktów już na starcie. A i swój przedmiot traktuje naprawdę BARDZO poważnie. Radzę się wziąć za naukę.

-Och, to świetnie, Percy. Ten przedmiot na pewno musi być ważny, w takim razie pójdę do biblioteki, po dodatkowe książki. Do zobaczenia!

-Na razie, Hermiono!

-To ona w ogóle, wie gdzie jest biblioteka? Spytał zdziwiony Ron.

-He-rmiona, ym... bardzo lubi... czytać. Oświadczył Neville, niestety mówiąc z pełną buzią.

-To, może będzie nam odrabiać, lekcje. Nie obraź się, Neville, ale nie przepadam za nią. Strasznie się wymądrza, ale chyba jest miła. Może pomagała by nam w pracach domowych.

-Ron! Jak, możesz tak mówić? Powiedział poirytowany Percy.

-To, że jest mądra i oczytana, nie znaczy, że się wymądrza. I nie możesz jej wykorzystywać przy odrabianiu lekcji, jeśli zechce ci pomóc, lub ją o coś dopytasz, jak najbardziej. Ale, nie w taki sposób. To wasza koleżanka a nie wół roboczy.

W tym momencie poczułem do niego wielki szacunek. Ma racje. Hermiona, jest naszą koleżanką. Nie można jej wciągać w pisanie nam zadań. Pomoc, to co innego. Chociaż, ona nie wydaje się być osobą, która zgodziłaby się od tak napisać, za kogoś wypracowanie. Ron nie powinien w ten sposób myśleć. I wcale się aż tak nie wymądrza.

-Chcecie, pograć w piłkę nożną?Zapytał nas Dean.

-YYy, a czy to nie jakiś mugolski sport? Spytał z kolei zaciekawiony Ron.

-Tak, ale to świetna rzecz.

-A masz tutaj piłkę? Zapytałem.

-No, jasne.

Uśmiechnął się.

-Ja chętnie pogram. Wzruszyłem ramionami.

-Ja, też mogę.

- Neville, Seamus?

-Yy, ja nie jestem pewny czy to dobry pomysł. Nie jestem zbyt dobry w żadnym sporcie.

-Daj spokój, co najwyżej możesz złamać sobie nogę. Ja gram, zagraj z nami. Będzie fajnie.

Longbottom nieco pobladł, ale przytaknął nerwowo.

-Dobra, świetnie. No to ustalone. Po lekcjach pójdziemy na Błonia i tam rozegramy mecz.

-A tak a propos, skąd wy się znacie na mugolskich sportach? Zapytał rudzielec.

-To dość popularna gra, nawet czarodzieje coś o tym wiedzą, bynajmniej niektórzy. A ja jestem półkrwi, więc... Zaczął Dean.

-Półkrwi?

-Tak, moja mama jest mugolką.

-Ja, też jestem półkrwi. Odrzekł Finnigan.

-Moja mama jest czarownicą, a tata to mugol. Przeżył, niezły szok jak się dowiedział.

-Dobra, może się zbierajmy. Za chwile mamy pierwszą lekcje.

-Właściwie, to zaraz do was dołącze.

Nagle przyszło mi coś do głowy...

W tobie jest cząstka mnie bez której nie mogę żyć ~ Harry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz