Dzień 35, w którym jestem bardzo zajęta do późnej nocy.

373 42 2
                                    

        -Córcia! Chodź zobacz kogo zgarnęliśmy z lotniska!

            Tata? Już wrócili?

            Odłożyłam laptopa, w którego ekran wpatrywałam się bezmyślnie od paru godzin. Poprawiłam pościel i rzuciłam na łóżko dwie ozdobne poduszki, żeby jakoś zamaskować moje niechlujne ścielenie łóżka.

            Zbiegłam natychmiastowo po schodach, ciesząc się, że nie będę jedyną oddychającą osobą w tym domu. Te parę dni samej mnie wymęczyły. Teraz nie będę miała jak płakać, bo nie potrafię płakać cicho. Naciągnęłam rekawy bluzy, by nikt nie zauważył śladów poszostawionych na mojej skórze przez ostry metal, który zdawał się być moim jedynym sprzymierzeńcą.

            -Mama?- zawołałam i weszłam jedną stopą do kuchni- Tak się stęskniłam.

            Podbiegłam i objęłam ją mocno w pasie. Lubiłam się przytulać do niej. Zapamiętywałam wtedy jej każdy szczegół, bo tak rzadko miałam okazję na nią patrzeć, a tym bardziej jej dotykać. Poczułam jak głaszcze mnie delikatnie po głowie. Jak byłam młodsza, to robiła to częściej. Zwykle owijała moje włosy wokół swojego palca, a gdy ja również próbowałam to zrobić, to śmiała się serdecznie i całowała mnie w czubek nosa.

            Tylko jedna rzecz się nie zgadzała. Mama stała ze mną w kuchni i właśnie odkładała szklankę do zlewu, wyglądając na nieco zbyt zadowoloną. Natomiast tata prowadził niezwykle zacięty dialog. Pomyślałabym, że rozmawia przez telefon, gdyby nie fakt, że słyszałam dodatkowe dwa głosy: kobiety i mężczyzny.

            -Idź do przedpokoju- powiedziała mama i połozyła na blacie reklamówkę z zakupami- Ja zrobię nam lunch.

            -Nam, czyli komu dokładnie?- zapytałam zdezorientowana.

            -No leć zobacz!

            Szybko pouściłam kuchnię i minęłam się z tatą  w  progu, który przelotni eucałował czubek mojej głowy i poklepał po plecach. Nie miałam czasu nawet się do niego odezwać, bo gdzieś w oddali zamigotały mi znajome, męskie buty. I to takie, które już widziałam. Przeszufladkowałam całą pamięć, wspomnienia w poszukiwaniu takiego modelu obuwia, ale bez skutecznie. W mojej głowie migotało hasło ”z lotniska”. Od razu odnalazłam odpowiedni element, który włożony do resztki układanki, ukazywał uśmiechniętego Andersa, ściągającego buty. Oniemiała podeszłam do drzwi wiatrołapu.

            I nie myliłam się. Jego rodzice minęli mnie w drzwiach, witając się ze mną. Wiem, że byłam niegrzeczna, nawet na nich nie patrząc, ale mój wzrok skrzyżował się ze wzrokiem chłopaka, stojącego za ich plecami. Poczułam jak jedno z dorosłych mierzwi mi włosy, a po chwili odchodzi.

            Anders stał przede mną ubranyw czerwoną koszulę w kratę i luźne, czarne dresy. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie, nie mogąc nic powiedzieć. Widziałam jak nerwowo rusza palcami i co chwilę na nie zerka.

            Nagle, w tym samym momencie, podeszliśmy jedne krok do przodu, obejmując się nawzajem ramionami. Nie uwierzyłabym, gdyby ktoś powiedział, że można być tak zgranym. Przymknęłam oczy i czułam jak reka chłopaka odnajduje moją. Nawet nie musiała jej szukać. Ciągnęło je do siebie, tak po prostu. Wdychałam jego zapach i chciałam go jak najlepiej zapamiętać.

            Widziałam kątem oka jak rodzice podążają za jego plecami, kierując się do salonu. Nieśli różne tace, śmiejąc sie przy tym i wymieniając komplementami. Nie wiem czy zwrócili na nas uwagę. Niekoniecznie.

            Nagle Anders popchnął mnie delikatnie do tyłu tak, że cofnęłam się o krok. On natomiast zrobił krok do przodu, wpychając naszą dwójkę do przedpokoju. Jedną ręką zamknął drzwi. Było już ciemno. Z małego okna w drzwiach docierało jedyne światło. I to blask księżyca, w którym twarz chłopaka wyglądała jeszcze piękniej. Patrzył na mnie, a ja na niego. I wydawało mi się, że widziałam go dopiero rano, gdy wychodził do szkoły, całując mnie przelotnie. Czułam smak jego ust, jednoczesnie nigdy ich nie smakując.

            I tak bardzo chciałam teraz sprawdzić ich smak. Wpatrywałam się w jego ciemnoniebieskie oczy, szukając w nich pytania, na które odpowiedzią byłby pocałunek. Nie było go. Zamiast tego czułam, że jego oddech jest coraz szybszy i coraz bliżej mojej twarzy. Zamknęłam oczy, hamując przy tym moje szalejące serce. Poczułam jego dotyk. Najdelikatniejszy, jaki tylko mogłabym sobie wyobrazić. Lekko dotknął swoimi wargami moich. Właściwie to prawie się nie stykały, gdy drzwi od pokoju się otworzyły, a my odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni.

            -Efter bröllopet- mruknęła mama chłopaka i poszła dalej.

            Pociągnął mnie za rekę i po chwili byliśmy już w moim pokoju. Położyliśmy się od razu na łóżku, zapominając dosłownie o wszystkim.

            -Co powiedziała twoja mama?

            -Że takie sprawy dopiero po ślubie- szepnął mi do ucha, a swoją ręką kreślił niewidzialne wzory na moich plecach. Był nade mną. Czułam jak delikatnie popycha moją klatke piersiową tak, że leżałam na plecach, a moją twarz skanowały granatowe tęczówki- Załóżmy, że już wzieliśmy ślub, okej?

            Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo uniemożliwiły mi to usta Andersa położone na moich. Już nie był to taki delikatny dotyk. Opierał się na łokciach po obu stronach mojej twarzy, nie zwracając uwagi na fakt, że są otwarte drzwi.

            To było dokładnie tak, jak sobie to wyobrażałam. Jak  poranna rosa na trawie- świeża, pachnąca i tak bardzo ulotna. Czułam jak jego usta idealnie łączą się z moimi i przysięgam, za nic w świecie nie chciałam, by się oddalał. Pragnęłam, żeby nasze ciała się stykały.

            Dziwnie się czułam. Jakby coś było nie tak. Odsunął się na moment ode mnie, a  ja widziałam najpiękniejszy uśmiech. Był przeszczęśliwy. Po chwili znów pochylił się nade mną. Już nie tak łapczywie. Zapomniałam o wątpliwościach, które przed chwilą miałam w głowie.

            I całowaliśmy się do późnej nocy. Do czasu, gdy ktoś zapukał do drzwi, dając nam znak, że pora spać. Nie wiem która była godzina. Jedyną miarą jaka była w mojej głowie, to ile czasu mogę spędzić z Andersem.

            A jednak ciągle przewijały się wątpliwości. Czy to napewno Anders powinien być tam, gdzie jest teraz?

Stockholm Syndrome⛅️/lh ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz