24

924 44 23
                                    

,,Kończ... waść! wstydu... oszczędź!"
tom I, rozdział 17, Potop — Henryk Sienkiewicz
/////////////////////////////////////////////////////////////////

    Lairiel jeszcze raz wytarła mokre włosy syna w suchy ręcznik. Thorm siedział trochę zażenowany tą całą sytuację, dlatego jeszcze raz próbował się od niej oddalić, lecz jej zdeterminowany wzrok i uścisk na łokciu, potwierdziły, że szybko od matki nie ucieknie.

— Nie wierć się tak — mruknęła.

— Mamo, nie mam pięciu lat.

— Dla mnie zawsze będziesz miał pięć lat — uśmiechnęła się półgębkiem i znowu zaczęła mu czochrać włosy.

  Thorm nie chciał patrzeć na reakcję ojca, który pewnie patrzył na nich ze zdumionymi oczami. Oczywiście w dzieciństwie lubił, gdy cała uwaga matki była skupiona wyłącznie na nim, jednak teraz wolał, by takie okazywanie czułości odbywało się bez świadków. Nie chciał, by uznano go za maminsynka, chowającego się pod spódnicą matki. Był krasnoludem z krwi Durina!

— Już? — zapytał zniecierpliwiony.

— Już — uśmiechnęła się do niego i delikatnie poklepała po policzku.

  Dwalin, który stał niedaleko, spojrzał na Thorma z uniesionymi brwiami i zimnem w oczach. Syn Lairiel nie zapomniał, że tak często postępował, gdy przestraszył się na polowaniu szelestu liści; wtedy kazał mu patrzeć, tak długo w oczy, aż Dwalin nie powie, że dzielny z niego chłopak. A przyznać mu było posiadanie naprawdę srogiego wzroku, lecz nie tak srogiego, jak ojca. Zrobił to samo, co Dwalin; przeszywali siebie wzrokiem na wskroś, aż w końcu Dwalin skinął głową i się uśmiechnął.

  Lairiel przeniosła się do drugiego kąta pomieszczenia, w którym się znajdowali. Usiadła ostrożnie na kanapie, na której leżał Kili.

— Ma wysoką gorączkę — stwierdził smutno Oin — Trucizna się rozprzestrzenia. Próbuję spowalniać ten proces, jednak nie mam przy sobie odpowiednich ziół.

— Trzymaj się, Kili — szepnęła cicho Lairiel i pocałowała go w czoło.

— Nic mi nie jest — powiedział cicho, lecz doskonale wiedział, że kłamie i nikt mu nie uwierzy.

— Jak ty się czujesz, pani? Z dzieckiem wszystko w porządku?

— Wszystko w porządku, Oinie — potarła delikatnie brzuch i smutno się uśmiechnęła.

  Czuła się już lepiej. Podarowana dla niej sukienka Sigrid, którą trzeba było skrócić w rękawach i na dole o kilka centymetrów, była sucha i miła w dotyku w kolorze zakrzepłej krwi.

  Podeszła do okna razem z Thorinem, przypatrując się czarnej kusznicy na szczycie drewnianej wieży.

— Wyglądacie, jakbyście zobaczyli ducha — zaśmiał się Bilbo, ciaśniej owijając się pledem.

— Bo zobaczyli — obok staną Balin i zaczął mu opowiadać, dlaczego tak zareagowali i jaka wiąże się z tym historia.

— Gdyby wtedy trafił w smoka, wszystko byłoby inaczej —powiedziała Lairiel.

— Mówisz tak, jakbyś wtedy tam był — Bard zwrócił się do Balina.

— Każdy krasnalud zna tę legendę — odparł.

— Zapewne wiesz, że łucznik trafił w smoka — Bain wtrącił się do rozmowy.

— Podobno oderwał bestii łuskę pod lewy skrzydłem — rzekła Lairiel zamyślona.

Korona w dłoni || Thorin Oakenshield ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz