- Cześć jestem Harry Styles pewnie mnie kotku znasz... - powiedział.
- Aha. Taa znam. Coś jeszcze? - Był zaskoczony. Jego mięśnie napięły się, więc również był zły. Miał właśnie coś odpowiedzieć, ale dzięki Bogu pojawił się przy mnie Lukas.
- Moja kochana idiotka!!
- A idź się utop!!
- Coś nie w humorku co? Chyba wiem dlaczego - Dopiero teraz zauważyłam, że nie ma już przy nas Harry'ego.
- Taaa. Jest tyle plastików i dziwek w szkole, a podszedł do mnie.
- Nie przejmuj się. Chodź się przytul do sera.
- Sera? Nie wiem co ty bierzesz,ale stęskniłam się za tobą debilu.
- Ejj a ja??? - pojawiła się przy nas Emila.
- Grupowy uścisk suki!! - Cały Lukas..
- Pierdol się, Luksi!- odpowiedziała Emila.
- Ahaha bardzo śmieszne!! Dobra siadajmy, zaraz Lupla przyjdzie.
- Nie mogę uwierzyć, że za rok studia - Naprawdę, cieszę się. Chcę studiować psychologie. Tak wiem, to dziwne patrząc na to co przeszłam. Ale to moje marzenie od zawsze.
Obróciłam głową w kierunku chłopaków z zespołu. Cała piątka patrzyła na mnie, zwłaszcza Harry. Jego spojrzenie przepowiadało kłopoty.
******
Dziś nie widziałam więcej Harry'ego i reszty chłopaków. Ale to nie znaczy, że nie byli pierwszym tematem plotek w szkole. Plastiki nie gadały o niczym innym, a zwłaszcza Monica. Już zaplanowała, że do końca tygodnia będzie sie pieprzyć z Loczkiem. Droga wolna. Są siebie warci.
Dziś, wracałam ze szkoły sama. Miałam jakieś złe przeczucia. Jakby miało się coś stać. Nagle, mój telefon zawibrował w kieszeni.
Emila.
* Musimy pogadać
Ja.
* Co się dzieje?
Emila.
* To nie jest rozmowa na telefon.
Spotkajmy się w parku tam gdzie zawsze ok? Tak za godzine.
Ja.
* Eh. Dobrze. Ale nie strasz mnie...
*********
Nikogo nie było w domu. Pewnie ciotka jest w pracy. Nie ma dzieci i czasami czuję się z tym, trochę osamotniona. Nie chciałam zostać w Polsce, dlatego Katerina została prawną opiekunką i przeprowadziłam się do niej.
Ciekawe, czy Harry zalicza już szkolne dziwki. Ale, dlaczego ja w ogóle o tym myśle? Matko jest ze mną źle.
Poszłam założyć buty i kurtkę, by po chwili iść w kierunku parku. Ktoś złapał mnie za rękę. Wzdrygłam się. Nie lubie dotyku... od kiedy...
- Add to ja.. Spokojnie. - Boże, to tylko Luki...
- Przecież, wiesz jak reaguje na takie coś.
- Przepraszam.. Chyba, pójdę się powiesić nitkami od makaronu.
- Może, jeszcze sosu do tego? Piłeś coś debilu? Jak ja z tobą wytrzymuje..
- Wiem, że mnie kooooochaszzz.
- No już się zamknij! W ogóle, co tu robisz?
- Emila do mnie napisała i wnioskuje, że do ciebie też. Ciekawe o co może chodzić..
- Nie wiem. Zaraz się dowiemy.
******
- Ale jak to do cholery jasnej, wracasz do Polski? Zostawiasz mnie?
Zostawiasz nas?
- Muszę.. mama zachorowała. Zresztą, ja tutaj nie pasuje.
- Co??? - Czuję łzy na moim policzku.. Wszyscy mnie zostawiają. Ale nie mogę być samolubna. Kocham ją, jak siostrę. Pozwolę jej wyjechać. Zawsze bym pozwoliła. Jej szczęście jest moim priorytetem.
Lukas nie wytrzymał. Wstał, kierując się do drzwi.
- Cześć.
- Lukas czekaj!!! - Nie usłyszał, a ja nie miałam zamiaru biec, skoro zachowuje się jak dziecko.
- Ja bardzo was przepraszam. Ale muszę... - powiedziała wystraszona Em.
- Nie płacz. Dziękuje. Dziękuje, że byłaś ze mną w tych trudnych chwilach. Jest i będzie mi ciężko ale i ja zrobie dla ciebie wszystko. Przecież są telefony, komputery, internet... Damy radę.
- Dziękuję Add. Zrobię wszystko, by między nami sie nie popsuło.
- I ja.
*****
Po około 4 godzinach, wróciłam rozpłakana do domu. Czułam się, okropnie. Postanowiłam wziąść prysznic, może to mnie rozluźni.
*******
Założyłam swoje ulubione dresy i stary top, który zakrywał moje blizny. A długie czarne włosy spięłam w koka.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. No nieźle ciotka pewnie znowu zapomniała klucza. Zeszłam na dół, a to co zobaczyłam lub raczej kogo za drzwiami, tak mnie zszokowało, że nic więcej nie potrafiłam powiedzieć jak..
- Harry?!
CZYTASZ
Lost hope. | H.S |
FanfictionSamobójstwo to jedyny błąd, którego nie można potem żałować. Moje życie to jedno, wielkie, niedokończone samobójstwo.Chciałabym być łzą. Urodzić się w Twoim oku, spłynąć po policzku i umrzeć na Twoich ustach. Jest na świecie taki rodzaj smutku, kt...