Section 6.3

924 39 10
                                    

"Coś specjalnego"

-

Końcówkę tego rozdziału przyszło mi pisać bardzo ciężko. Stresowałam się niemiłosiernie, bo czekałam na to tyle, a jednak nie wiem czy podołałam.

-

(zmiana perspektywy)

Byłem bardzo zdziwiony, kiedy Louise poprosiła mnie o pomoc. Nigdy nikomu nie tłumaczyłem zadań, których wcześniej sam musiałem się nauczyć, ale nie wiedzieć czemu, spędzenie z nią tego czasu, sprawiło mi przyjemność. Bez przeszkód przeniosłem się do akademii, gdzie spotkałem Klausa gaworzącego z Diego, albo można by rzec: Klausa gaworzącego ze zmarłymi i Diego, który jak zwykle polerował swoje noże.

- Fajna bransoletka Five - zaśmiał się Klaus - myślisz że pasowałaby mi do butów? - zbliżył się do mnie przyglądając się własności Lou. Cofnąłem rękę, żeby nie mógł jej dotknąć i poszedłem do swojego pokoju z rękami w kieszeniach, nie spotykając po drodze nikogo.

Usiadłem na łóżku, i zorientowałem się, że nie mam już co robić w tym pokoju. Wcześniej, jakieś obliczenia na skosie popisałem, lecz teraz głowy do tego nie miałem. Na podłodze leżały podręczniki i książki, a pościel była pognieciona i założona na lewą stronę. Zazwyczaj mama ścieliła łóżka, ale ja nie wpuszczałem do swojego pokoju nikogo. Spojrzałem na gumkę, którą zabrałem Louise.

"Muszę jej ją oddać, a przynajmniej znów się z nią zobaczę" - pomyślałem i teleportowałem się przed drzwi jej mieszkania. Bez namysłu czy przypadkiem jej rodzice mnie zastaną, zapukałem energicznie w drewno. Nikt nie otwierał a ja nie usłyszałem też żadnych kroków. Zaniepokoiło mnie to więc nacisnąłem na klamkę, która ustąpiła. Drzwi okazały się otwarte, a klucze do nich leżały parę metrów w głąb pomieszczenia, tak samo jak buty dziewczyny.

Panowała tam głucha cisza, jakby nikogo nie było w domu. Sprawdziłem kuchnię, ale nikogo nie znalazłem.

- Lousie? - uchyliłem powoli drzwi jej sypialni - Louise! - krzyknąłem klękając przy nieprzytomnej dziewczynie. Sprawdziłem tętno;

- Cholera, ledwo wyczuwalne!

Natychmiast wziąłem ją na moje ręce i teleportowałem się z powrotem do akademii, gdzie spotkałem Allison. Pomogła mi ją przenieść do Pogo, który akurat badał Luthera w gabinecie pielęgniarskim.

- Co się stało? - Pogo zaczął mnie wypytywać.

- Nie wiem zastałem ją nieprzytomną - cały czas trzymałem ją za rękę, nerwowo spoglądając to na Allison, to na Pogo - pomożesz jej prawda?

Nie odezwał się.

- Pogo!

Nie zdarzył nic odpowiedzieć, bo do pokoju wkroczył Sir Reginald.

- Co się stało? - zapytał, ale nie byłem w stanie mu odpowiedzieć.

- Straciła tętno, nie oddycha - krzyknęła mulatka.

Pogo przystąpił do reanimacji.

- Numer Pięć musi spróbować - swoje słowa do Pogo skierował Sir Reginald.

- Ale czego? - zapytałem.

- Nie wiem czy jest gotowy - małpa nadal wykonywała resuscytację.

- Jeżeli nie spróbuje, to ona umrze - powiedział ze spokojem starzec.

- Ale co mam spróbować!

- Numerze Pięć, nie podnoś na mnie głosu! - Sir Reginald machnął mi ręką przed twarzą - w 1771 roku Luigi Galvani* odkrył w jaki sposób prąd elektryczny wpływa na mięsie ludzkiego ciała. Obecnie nie została skonstruowana ostateczna wersja defibrylatora, jedynie prototyp, którego nie mamy, ale ja i Pogo wierzymy, że twoja moc może przesyłać prąd elektryczny - wyjaśnił Reginald.

Remember the Time? | Five Hargreeves |✔️zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz