Section 4.1

1.5K 83 21
                                    

JEŻELI WIDZISZ TEN ROZDZIAŁ PO RAZ KOLEJNY, TO WIEDZ ŻE NOTKA POD ROZDZIAŁEM JEST POPRAWIONA.

Minął już tydzień od kiedy uczęszczam do nowej szkoły. Muszę przyznać, że jedzenie mają tam dobre. Mają też piękną paletę kolorów na ścianach oraz przemiłych nauczycieli. Najbardziej polubiłam chyba Panią z angielskiego, bo wszystko świetnie wytłumaczy i umie się z nami pośmiać.

Jeżeli chodzi o uczniów, to tak właściwie dowiedziałam się, iż wszyscy trzymają sie razem. Nie ma podzielnych grup czy samotnych osób. Wszyscy ze sobą rozmawiają,czytają coś czy się uczą. I to mi najbardziej odpowiada, dlatego nawet po tygodniu z nikim się nie zaprzyjaźniłam bardziej niż z resztą.

Dowiedziałam się również, że dyskoteki są tu organizowane dość często, a to ze względu na samorząd szkolny oraz dostęp do funduszy.

Wierzcie lub nie, ale tutaj co chwile coś się dzieje. Wczoraj prawie uderzyłam się w głowę idąc korytarzem (zaznaczę że uderzyłabym w zegar który niósł Tom).

Chodzę również na zajęcia pozalekcyjne dwa razy w tygodniu. Tak właściwie nie z mojego wyboru a wyboru nauczyciela wychowania fizycznego, gdyż kiedy w środę mieliśmy wf, uczyliśmy się układu tanecznego na akademię, i akurat tak się stało, że nie tylko on, a wiele osób w mojej klasie stwierdziło, że powinnam chodzić na kółko taneczne. Lekcje odbywają się we wtorki i czwartki. Dzisiaj jest sobota i pierwsze zajęcia miałam już w zeszły czwartek. Nie wiedziałam że miałam jakiś tam talent, ale bardzo się z tego cieszę.

Zapomniałam jeszcze dodać, że rozmawiałam wczoraj z jedną z moich przyjaciółek z poprzedniej szkoły i dowiedziałam się, że Jack chodzi z Melanią, a kim jest Melania to zaraz wam powiem, Melania podkochiwała się w Jack'u  już jakieś cztery miesiące. Byłam dość zdziwiona, ponieważ jak rozmawiałam twarzą w twarz z Jack'iem, jedyne co mi o niej wspomniał to to, że (cytuje) wie iż ona jest w nim zakochana plus ona go nie interesuje i jest bardzo śmieszna.

Ahh wspominałam również że z Melanią chodziłam do przedszkola? Nie? No cóż.

Ja jakoś specjalnie się tym nie przejęłam i tylko opowiedziałam początek moich przygód przyjaciółce.

Ehem, no prawie każdy początek. Oprócz tego z Five. Mam nadzieje że Andrew nie puści farby.
Jako przyjaciele, trzymamy się zasady: „Buzia na kłódkę, kłódka do wora a wór do jeziora".

Dzisiaj na zadanie domowe musiałam ogarnąć jedynie matematykę i dokończyć pracę na plastykę.

Na plastyce zaczęłam malować chmury, które znajdowały się za oknem budynku szkoły, jednak teraz nabrałam ochoty na namalowanie czegoś zupełnie innego. Miałam szczęście, że tematyka pracy była z naszym uspokajającym miejscem. Stwierdziłam że te chmury są zbyt banalne.

W sumie teraz się zastanawiam jak chmury miała by być moim uspokajającym miejscem. Może to niebo?

- Louise? - usłyszałam stłumiony głos.

Mój wzrok przeniósł się z kartki papieru na widok za oknem. I cholercia, co to za widok!

Cóż za niespodzianka kiedy zobaczyłam Five. Otworzyłam okno i usiadłam na parapecie.

- Uważaj bo spadniesz - powiedział.

- Um.. dzięki? - odpowiedziałam nieco zmieszana.

- Jak ci minął tydzień? - zapytał.

- Był bardzo fajny - oparłam się plecami o jedną ze ścian okna.

- Louise!! - moja mama weszła do pokoju.

- Mamo! Dlaczego nie pukasz - szybko zeszłam z parapetu i zamknęłam okno.

- Telefon do Ciebie jest.

- Dlaczego do mnie, nikt do mnie nigdy nie dzwoni?! - chwyciłam za telefon stacjonarny.

Przewróciłam oczami. Popatrzyłam na zasłonę przy oknie, którą nawet nie pamietam kiedy zasłoniłam. Mam nadzieje że nie uraziłam chłopaka.

Przyłożyłam telefon do ucha i wypowiedziałam te przeklęte „halo". Ja ani trochę nie jestem zwolenniczką jakichkolwiek sprzętów elektronicznych. Dobra, jest ewolucja, ale ja jakoś tego nie czaję. Dla mnie to raczej zbyt trudne do zrozumienia.

Oczywiście okazała się to być moja sąsiadka z poprzedniego miejsca zamieszkania. Nie przyjaźniliśmy się jakoś bardzo, ale zawsze zapraszała mnie do siebie abyśmy zorganizowały sobie piżama-party i pogadały o szkole.

- Hej Lou, pamiętasz nasze ostatnie nocowanie? - pokiwałam głową chociaż wiedziałam że nie może tego zobaczyć.

- T-tak Lins, coś się stało? - zapytałam z niepewnością.

- Tak właściwie to nic specjalnego, dlaczego pytasz? - znów przewróciłam oczami, jest ode mnie młodsza o ponad półtora roku, ale jest bardzo roztrzepana.

- Zaczęłaś mówić o naszym ostatnim spotkaniu.

- A no tak... przepraszam cię bardzo. Zostawiłaś u mnie swoją ulubioną koszulkę! - zaśmiała się słodko.

- Wiedziałam że o czymś zapomniałam! - uderzyłam się w czoło.

- Może odbierzesz ją przy naszym następnym spotkaniu w lato, wiem że to bardzo w przyszłość ale myśle że nie masz nic przeciwko co?

- Nie! W ogóle. Muszę kończyć Lins! Do usłyszenia!

- Pa Lou!

Odłożyłam telefon na biurko i szybko odsłoniłam zasłonę.

- Nie ma go - powiedziałam do siebie i tak właśnie było. Poszedł sobie, pomimo tego że jego okno było otwarte.

***
Czasem się zastanawiam jak możecie czytać moje rozdziały jak to wielki cringe jest :(

Ogólnie to zaczęłam pisać tą książkę bo tua to jeden z najlepszych seriali i fajnie jest pisać o Five, ale jeżeli chodzi o mnie to nie podoba mi się Pięć czy Aidan. To nie tak że go nie lubię, bo tak właściwie go nie znam, ale szanuje i jest dla mnie wielką inspiracją. Buziaki dla was, kolejny rozdział: soon.

Remember the Time? | Five Hargreeves |✔️zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz