Otworzyłem oczy, słysząc jak ktoś marudzi. Podniosłem się na rękach i spojrzałem na dziecięce łóżeczko stojące obok naszego łóżka. Moją córką stała, trzymając się krat łóżeczka i domagała się naszej uwagi. Westchnęłam cicho i podniosłem się z łóżka. Wyjąłem Sam z łóżeczka i położyłem ją na łóżku. Zdążyłem się już zorientować, że to może kupić nam jeszcze dobrą godzinę snu. A każda godzina snu przy małym dziecku to prawdziwy skarb.
- Już się obudziła. - mrukła moja żona, odwracając się do nas przodem. - Najpierw tatuś nie daje mi spać po nocach, teraz Ty. To jest jakaś zmowa.
- Hej ja też się nie wysypiam. - zauważyłem, całując czule Olivie.
- No cóż, Sophia nad ostrzegała. - stwierdziła z rozbawieniem, kładąc sobie córkę na klatce piersiowej.
No tak kto by przypuszczał, że młodszy brat będzie mnie uczył życia. Jednak umówmy się jeśli chodzi o dzieci, to on jest tutaj specjalistą. Nie znam drugiego kotołaka, który narobiłby tyle dzieci co on. No i co za tym idzie, wychował. A dzieci to mu się akurat całkiem udały.
- Ja tam nie zamierzam narzekać. - przysunąłem się do żony i mocno ją przytuliłem.
Wszystko układało nam się po prostu doskonale. Wataha funkcjonowała sprawnie. My dogadywaliśmy się całkiem dobrze. W Sam była całkiem grzecznym dzieckiem. No i przesypiała całe noce, co już jest całkiem sporym sukcesem. Jeśli oczywiście wierzyć naszym eksperta z dziewiątkom maluchów na kącie.
- Ja kochanie to choćbym chciał, to nie mam na bo. - oświadczyłem dumnie. - Co chcesz na śniadanie?
- Zaskocz mnie. - poprosiła, uśmiechając się szeroko.
- Twoje życzenie jest moim rozkazem.
<Olivia>
Odprowadziłam męża wzrokiem do wyjścia. Uśmiechnęłam się szeroko, przytulając do siebie nasza córkę. Wszystko układało nam się fantastycznie. I to tak fantastycznie, że sama nie mogłam w to uwierzyć.
W ciążę zaszłam po pół roku małżeństwa. I co tu dużo mówić. Andrew był zachwycony. Zresztą podobnie tak jak i ja. A jak się dowiedział, że to będzie córka to już w ogóle był najszczęśliwszy na świecie. A ja byłam po prostu szczęśliwa. Mam wspaniałego męża, cudowną córkę i oddaną watahę. Nie mogło być lepiej.
Kiedy mała zasnęła, położyłam ją z powrotem do łóżeczka. Miałam nadzieję, że pośpi jeszcze przynajmniej tyle, że będziemy mogli w spokoju zjeść śniadanie. Ruszyłam do kuchni gdzie Andrew smażył chyba jajecznicę. Podeszłam do niego i objęłam go od tyłu.
- Jestem szczęśliwa. - wyznałam, całując go w policzek. - Jestem po prostu szczęśliwa.
- Wiem kotek. Bo ja też jestem szczęśliwy.
Wiem, że po prostu nie mogłam prosić o nic lepszego. Mam wszystko i jeszcze więcej. I czuję, że wreszcie zostawiłam przeszłość za sobą. Jestem wolna i szczęśliwa. I niczego więcej już mi nie potrzeba.
Koniec
Informacja od autorki: jest to oficialne koniec tej serii. Dziękuję wszystkim, którzy są tutaj ze mną od pierwszej części. Mam też nadzieję, że wszystkie części wam się podobały chociaż spaprałam po drodze trochę rzeczy. No, ale każdy uczy się na błędach prawda? Dziękuję wam jeszcze raz za to, że byliście i mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy w innych moich książkach.
CZYTASZ
Nigdy jej nie odnajdę
WerewolfAndrew alfa kotołaków miał swój niezawodny plan. Jak zawsze wszystko miało pójść gładko. A nie poszło... Miał porwać córkę alfy a ona miała okazać się jego przeznaczoną. Razem mieli połączyć rasy i dojść do słynnego zakończenia i żyli długo i szczęś...