Rozdział 24

237 24 0
                                    

Hanae przyzwyczaiła się już, że bardzo rzadko cokolwiek szło po jej myśli, dlatego też gdy po obudzeniu się nie zastała Madary w łóżku, jedynie westchnęła, zniechęcona jego zachowaniem. Czy nie obiecał udzielić jej odpowiedzi?

Jednak kiedy tylko mężczyzna pojawił się w pokoju, niosąc ze sobą świeżo przyrządzone dania, Uchiha uśmiechnęła się ciepło.

Zupa miso znikała w tempie palącej niecierpliwości i ciekawości, które czaiły się w jej umyśle. Ukryte głęboko pytania i wątpliwości niemal wydostawały się z jej roziskrzonego i podekscytowanego spojrzenia. Madara wiedział, że w tym wypadku odwrót był już niemożliwy. Odsłonił się i pozostało mu tylko pokornie przyjąć cios.

— Już mogę? — zapytała, kiedy półmisek stuknął o blat.

— Jak tylko skończę jeść — odpowiedział cicho.

Niemal wybuchnął śmiechem na widok niecierpliwej postawy dziewczyny. Rozbawiony jej żądzą wiedzy, mimowolnie niemal przestał jeść, delektując się upływającym czasem i narastającą frustracją z jej strony.

Kiedy w końcu odłożył naczynia i otarł usta, Hanae niespokojnie poprawiła koszulkę i ułożyła się wygodniej. Ze wciąż nieodgadnionym wyrazem twarzy zmierzyła go spojrzeniem. Nie miała pojęcia, które pytanie powinno paść pierwsze, a jak na ironię, wszystkie były dla niej cholernie ważne.

Madara tymczasem coraz bardziej żałował, że pozwolił jej dopytać o jakiekolwiek kwestie. Nigdy nikomu nie powiedział całej prawdy, w którą wierzył ponad wszystko. Była ona jednak tak niebezpieczną i szaloną wizją, że niekiedy sam nie wierzył w jej powodzenie. I choć miał wielką ochotę powiedzieć Hanae wszystko, nie mógłby tego zrobić. Nie teraz, kiedy tak desperacko pragnął zatrzymać kobietę przy sobie, choć o jedną chwilę dłużej.

— Co skłoniło cię do opuszczenia wioski? — Padło wreszcie.

Mężczyzna nie wierzył w to, co słyszy. Wystarczyło trafnie zadane pytanie, sprawiło, że w jednej chwili postawiła go pod ścianą. Nie chciał już więcej kłamać, lecz nie mógł też wyjawić całej trawiącej go żywym ogniem prawdy. Przełknął ślinę, przekonany, że Hanae domyśliła się właśnie najgorszego — że cały czas ją oszukiwał, nawet kiedy twierdził, że wyjawia jej prawdę.

— Poznałem wtedy plan, który zapisano na kamiennej tablicy. Ten sam, który właśnie realizujemy — odpowiedział.

Głos niemal zdradził wszelkie jego obawy, jednak dziewczyna nie zauważyła w nim niczego podejrzanego.

— Kiedy odszukałeś Obito?

— Podczas trzeciej wielkiej wojny shinobi. Był ranny, nie przeżyłby bez mojej pomocy.

— A mojego brata?

— Znokautowałem go, wiedząc, że jest twoim bratem. Podstawiłem klona i zabrałem go do swojej dawnej siedziby, gdzie dochodził do zdrowia i był szkolony przez Obito.

Hanae westchnęła. Nie chciała, by ostatnie pytanie zburzyło cały jej świat, jednak w końcu musiała je zadać. Zanim jednak poważyła się na ten krok, znów obrzuciła Madarę uważnym spojrzeniem.

— Powiem szczerze, nie wierzę temu, że jesteś we mnie zakochany. — Podniosła rękę, uciszając mężczyznę, który zdążył już otworzyć usta. — Ale w całym tym szaleństwie i swojej bezgranicznej głupocie, w sytuacji, w której powinnam spróbować cię unicestwić... Ja cię kocham i na całe swoje nieszczęście nie jestem w stanie tego zmienić. Zabijesz mnie za to?

Jej głos przeszedł w szept, a następnie szloch, kiedy z każdym wypowiedzianym słowem zdawała sobie sprawę z tego, o jak wiele prosiła los.

My envenom destiny  || 𝐌𝐀𝐃𝐀𝐑𝐀 𝐗 𝐎𝐂
 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz