Rozdział 9

499 47 45
                                    

  Wioska Liścia rozpoczęła kolejny dzień zamieszaniem, krzykami oraz niemałym trzęsieniem ziemi, kiedy tylko Tsunade dowiedziała się o zniknięciu Hanae.

  Madara, wraz z Hitoshim, przez niemal pół nocy przetrząsali okolicę, jednak dziewczyna nie pozostawiła po sobie żadnych śladów, zupełnie jakby rozpłynęła się w powietrzu.

  Może i rzeczywiście tak się stało, jednak Madara nie chciał wierzyć w to, że zdołała przechytrzyć nawet jego. Ze ściągniętymi gniewnie brwiami spoglądał na przemierzającą gabinet Hokage.

  Pogrążona w gniewie kobieta zupełnie ignorowała podszepty trzeźwej części umysłu. Zamiast tego, wyprowadzona z równowagi, tworzyła większe zamieszanie, niż cała zaistniała sytuacja.

— Przestań kluczyć i zajmij się czymś pożytecznym. — W cichym głosie Uchichy uchował się jednak cieplejszy ton, niż zamierzał.

  Pokręcił głową kompletnie bezsilny wobec własnych zachowań. O ile przy Hanae mógł jeszcze pozwolić sobie na podobne zachowanie, o tyle przy Tsunade wolał wystrzegać się jakichkolwiek uzewnętrznień — zwłaszcza emocjonalnych.

  Pokiwał głową na boki, próbując rozluźnić spięte mięśnie. Jeśli kiedykolwiek wcześniej stresował się, czując nieobecnością, to dotyczyło to tylko jego własnego brata. Wyprostował nogi, rozciągając się na niewygodnych krześle, a zaraz potem podniósł się w pośpiechu, uderzając otwartymi dłońmi o uda.

— Nic tu po mnie — mruknął rozeźlony i skrzywił się, widząc srogi wyraz twarzy Tsunade.

  Nienawidził, gdy Tobirama wykrzywiał twarz w podobny sposób, a mimo to zacisnął usta, powstrzymując niewybredny komentarz, którym zamierzał się z nią podzielić. Uważne spojrzenie Uchihy przemknęło niezauważenie po rozsypanych obok biurka dokumentach i wróciło do jej oczu.

— Czego ty ode mnie oczekujesz? — warknął. — Nie mogę po nią iść, nie mogę siedzieć spokojnie, kiedy wioska ociera się o włos od płacenia za nią okupu. W najgorszym wypadku Orochimaru odeśle nam jej zwłoki.

  Kącik jego ust niemal uniósł się w triumfalnym grymasie, kiedy Senju odwróciła wzrok speszona. Wiedział jak ją podejść, jak sprawić, by w końcu słowa przekształciła w czyny. Teraz czekał, chcąc przekonać się, jakie okropieństwa zmuszą ją do działania.

  Nie miał jednak czasu nacieszyć się swoim małym zwycięstwem. Drzwi do gabinetu otworzyły się z rozmachem, niemal dosięgając ramienia Uchichy, stojącego w niewielkim oddaleniu.

  Hanae, która pojawiła się w gabinecie, była tak niespodziewanym gościem, że Tsunade musiała dosyć długo zbierać się w sobie, nim wydobyła z siebie jakiekolwiek słowa.

— Uchiha — syknęła ostrzegawczo.

— Melduję pozbycie się problemu — wykrztusiła.

  Pustym wzrokiem przemknęła po zupełnie zdezorientowanej twarzy Hokage, po czym delikatnie odwróciła się i nie zaszczycając spojrzeniem Madary, wyszła z pomieszczenia, głośno zatrzaskując za sobą drzwi.

  Dopiero po chwili blondynka zdała sobie sprawę z tego, że krew, którą miała na sobie dziewczyna, nie należała do niej. Z przerażeniem spojrzała w kobaltowe oczy, zmartwione nie mniej, niż jej własne.

 Z przerażeniem spojrzała w kobaltowe oczy, zmartwione nie mniej, niż jej własne

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
My envenom destiny  || 𝐌𝐀𝐃𝐀𝐑𝐀 𝐗 𝐎𝐂
 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz