Rozdział 11

499 42 32
                                    

 A/N  ♥

Zaczęłam poważnie zastanawiać się ostatnio nad regularnością publikowania rozdziałów. Po sporych przemyśleniach doszłam do wniosku, że mój zapał do tego opowiadania ulotnił się przez chory perfekcjonizm z mojej strony, nieustanne sprawdzanie tego, co zdążyłam napisać, a w konsekwencji nieruszania dalej z fabułą.

Postanowiłam publikować rozdziały raz w tygodniu. Bez sprawdzania luk w fabule, bez kombinowania i ciągłego martwienia się o to, że coś pominęłam. Shit happens, poprawię to na końcu, jednak za wszelkie rady, wytknięcie mi jakiejkolwiek luki lub błędu serdecznie dziękuję. Na pewno uwzględnię Waszą pomoc kochani, kiedy skończę to opowiadanie.

Z ust mężczyzny uleciał obłok pary, kiedy odetchnął głęboko, spoglądając na powoli rozpalające się ognisko

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Z ust mężczyzny uleciał obłok pary, kiedy odetchnął głęboko, spoglądając na powoli rozpalające się ognisko. Wieczór był niemożliwie chłodny, co zwiastowało już niemal początek zimy. Hanae krzątała się przy sporym namiocie, rozstawionym możliwie jak najbliżej ognia. Madara niedawno wrócił z pobliskiej wioski, niosąc ze sobą kilka pudełek pachnącego jedzenia i butelkę rozgrzewającego sake.

Pogoda nie rozpieszczała podróżnych, jednak woleli spędzić tę i kilka innych nocy z dala od wścibskich spojrzeń. Mogło się zdarzyć, że miną na ulicy niepożądaną osobę, ściągając na siebie niemałe kłopoty. Chcieli uniknąć sytuacji, w której osoby postronne byłyby w stanie doprowadzić kogoś do dziewczyny, lub chociażby wskazać kierunek, w którym się udała.

Polowanie na młodą Uchihę wciąż trwało i martwiło Madarę bardziej, niż powinno. Musiał przyznać, że stawał się wobec niej nadopiekuńczy i wyjątkowo szorstki w obyciu. Nie robił tego specjalnie, jednak wciąż łapał się na tym, że z niemałą zaborczością nie pozwalał jej oddalać się na więcej, niż kilkanaście metrów.

Dziewczyna już od późnego popołudnia rzucała mu przelotne, miażdżące spojrzenia, próbując sprowokować jakąkolwiek dyskusję. Chciała, żeby wyjaśnił jej powód swojego postępowania. On natomiast nieugięcie wpatrywał się w taniec iskier, tak łapczywie pochłanianych przez otaczającą ich ciemność.

Zmarszczył brwi, kiedy westchnęła zawiedziona. Przestał zwracać uwagę na jej zachowanie, jednak w momencie, w którym odłożyła pakunek obok niego i przywołała ze zwoju ostatnią, małą kanapkę, nie chciał już dłużej ignorować jej zachowania.

— Nie jesteś głodna? — mruknął, nie odrywając się od swojej porcji.

— Jestem — odparła. — Ale nie lubię sushi z kawiorem — westchnęła, posyłając zazdrosne spojrzenie w stronę mężczyzny.

Omal nie parsknął jedzeniem wprost do pojemnika, kiedy zaburczało jej w brzuchu. Z niezadowoleniem ugryzła kanapkę i popiła winem ryżowym, krzywiąc się przy tym. Mogła uwielbiać alkohol, jednak sake zawsze pozostawiało po sobie mdlący posmak.

— Z czego się śmiejesz? — fuknęła, słysząc jego chichot.

— Też nienawidzę kawioru — mruknął, zaciskając usta.

My envenom destiny  || 𝐌𝐀𝐃𝐀𝐑𝐀 𝐗 𝐎𝐂
 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz