Rozdział 10

502 40 65
                                    

Jego spokojny sen został brutalnie przerwany za sprawą nietypowego jutsu. O ironio, dokładnie tego samego, które wymyślił. Nim zdążył otworzyć oczy i zmierzyć nienawistnym spojrzeniem napastnika, mocne uderzenie w klatkę piersiową wydarło oddech z jego płuc.

Wiecznie wzywają cię nieprzytomnego?

Nie patyczkujesz się, co? Warknął w stronę dziewczyny. Hanae, tak? Moja słodka, ostatnia Uchiha.

Bez takich mi tutaj odparła, krzywiąc się z niesmakiem.

Spojrzał na nią niechętnie i westchnął głęboko, rozmasowując przy tym obolały tors. Spał zaledwie godzinę, a w jego mniemaniu Uchiha mogła iść w diabły. Problem polegał na tym, że coś jej jednak obiecał.

No więc?

Stojąc w miejscu, głęboko rozmyślała o tym, czy na pewno powinna skierować swoją prośbę właśnie do niego. Mimo wszelkich wątpliwości wezwała go w pewnym celu. Teraz jednak ta decyzja wydała jej się przerażająco głupia. Nie mogła przecież ot, tak powiedzieć mu teraz, że rezygnuje z jego usług i wykorzysta obietnice w innym momencie. Miała wrażenie, że byłby w stanie ją za to zamordować.

Młoda kunoichi wpatrywała się więc spokojnie w fioletowe włosy chłopaka, koncentrując się również na otoczeniu za jego plecami.

Jesteś sam?

Tak! Hanae miej litość i powiedz wreszcie, czego chcesz odparł z kwaśną miną.

Pomocy. Chcę kogoś zabić stwierdziła beznamiętnie, spoglądając w oczy mężczyzny spod wachlarza rzęs.

Jej znudzone spojrzenie przemknęło po jego zdumionej twarzy. Z całych sił starała się sprawiać wrażenie, że to ona dzierży władze w tym momencie, mimo że grała niezwykle słabymi kartami, a następna, mogła zaprzepaścić jej szansę.

Kogo?

Nie wiem odparła, w zdumieniu obserwując, jak Subaru wybucha gromkim smiechem i przeciera oczy dłońmi.

Postradałaś zmysły, czy coś?

Nie. Ktoś przetrząsnął moją wioskę, kiedy byłam na misji. Dowiemy się kto, a potem ich zabijemy stwierdziła, lekceważąco wzruszając ramionami. Plan jest raczej prostolinijny. Chcą mnie zabić, wolę się upewnić, że będę pierwszą. Wioska mi nie pomoże.

Od kiedy Konocha pozostawia swoich na pożarcie wilkom?

Od kiedy uważają, że lepiej zamknąć mnie w wiosce i zobaczyć co się stanie.

Tsunematsu parsknął śmiechem i klasnął w dłonie. Po chwili uniósł je do twarzy, zakrywając złośliwy uśmiech, który wpełzł mu na twarz.

Zrządzeniem losu, dokładnie wiedział, kto wdarł się do Konochy. Ostatnio było o tym głośno w samotni, w głębi Sunagakure, które uchodziło za jedno z najpopularniejszych miejsc spotkań oprychów i drobnych złodziejaszków. Subaru spojrzał na dziewczynę z politowaniem i pokręcił głową.

Chyba nie potrafiłabyś ich znaleźć sama, co? A to znaczy, że wiele musisz się jeszcze nauczyć.

— Chyba nie potrafiłabyś ich znaleźć sama, co? A to znaczy, że wiele musisz się jeszcze nauczyć

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
My envenom destiny  || 𝐌𝐀𝐃𝐀𝐑𝐀 𝐗 𝐎𝐂
 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz