Myliłem się.
Tak trudno było mi pozbyć się tego piętna, jednak w chwili własnego upadku byłem w końcu gotów je przyjąć. Byłem gotów powitać śmierć, choć zasługiwałem na los o wiele gorszy od tego.
Nie byłem nawet w stanie otrzeć łez, które uporczywie spływały po moich policzkach i ginęły w cieniu moich włosów. Dałem się zmanipulować i zaprzepaściłem wszystko, co kiedykolwiek mogło mieć dla mnie większe znaczenie.
Wizja Hashiramy przetrwała, choć wiedziałem, że dzięki mnie Wola Ognia stała się o wiele silniejsza niż kiedykolwiek. Jednak ja wcale nie czułem dumy, ani też żadnego pocieszenia, a jedynie hańbę, która oplatała mnie swoimi cierniami coraz ciaśniej.
Jak zaślepiony byłem prawdą o bólu i cierpieniu, których sam doświadczałem przez całe życie? I jak przerażony musiałem być gdy odchodziły za każdym razem kiedy uświadamiałem sobie, że kocham Hanae coraz bardziej.
Czy gdybym tylko, w obliczu ogarniającej mnie, obezwładniającej paniki, wybrał dla nas inny los, poprowadził swoje życie inną ścieżką, mógłbym cieszyć się jej uśmiechem dłużej?
Chciałem ją uratować, ocalić od wszystkich spaczonych przez ten świat katastrof. I choć próbowałem stworzyć świat pozbawiony cierpienia, krzywda, którą jej wyrządziłem pozostawiała niezbywalny ślad na mojej duszy.
Tak oto teraz, zamykając oczy po raz ostatni, godziłem się na wszystko, co czekało na mnie w innym świecie i nie oczekiwałem wybaczenia. Bo zniszczyłem moją miłość tylko dlatego, że nie byłem w stanie ochronić jej nawet przed samym sobą.
CZYTASZ
My envenom destiny || 𝐌𝐀𝐃𝐀𝐑𝐀 𝐗 𝐎𝐂 ✔️
FanficHanae jest jedną z pozostałych przy życiu członków klanu Uchiha. Jej przyszłość spowijają cienie przeszłości i widmo grożącej jej śmierci. Młoda kobieta nie potrafi odnaleźć się w rzeczywistości, która z dnia na dzień staje się coraz bardziej przytł...