Noc była niespokojna...
Ktoś w nocy się awanturował, przeszkadzając innym spać. Połowa bloku podniosła wrzawę, wyrażając swoje niezadowolenie. Padło kilka gróźb... ciekawe kiedy się one wypełnią.
-Pod prysznic spocone świnie!- Mój mniej ulubiony strażnik, Ian, właśnie pojawił się na korytarzu między celami.- Nie będę powtarzać drugi raz!
Minąłem go bez słowa i skierowałem się do łazienek.
Usiadłem na jednaj z ławek, które strażnicy specjalnie nam postawili, byśmy mogli zostawić rzeczy zanim wejdziemy pod prysznic. Wolałem poczekać, aż zrobi się trochę luźniej... nikt nie lubi być popędzanym, a zwłaszcza ja. Dlatego niech cała banda pójdzie przede mną, bym mógł w spokoju się umyć.
-Za dwie fajki.- Słyszę, jak dwójka idiotów handluje się o coś.
Nic nowego... w więzieniu handluje się narkotykami, fajkami, komórkami, a czasem ludźmi.
-Nie.- Mruczy ten drugi.- Cztery, albo zjeżdżaj. Za mało dajesz za jego usługi.
Patrzę na te dwójkę „handlarzy" i już wiem o co chodzi. Zauważam obok nich, skulonego chłopaczka, który tylko czeka, aż go ktoś zawoła. „Więzienna dziwka"... wzdycham, bo nawet mnie już takie rzeczy nie ruszają. Kiedyś byłoby inaczej.
W końcu zostawiam ubrania na ławce i ruszam pod prysznic.
Nie ma już praktycznie nikogo, dlatego powoli puszczam wodę i cieszę się, że zimna woda- bo na ciepłą już szans nie mam- przepędza resztki snu. Zamykam oczy i wsłuchuję się w szum wody.
-Nono, zdradzisz co ćwiczysz?- Spoglądam z mordem w oczach na chłopaka, który mi przerwał.
To znowu ten dziwny brunet...
-Czego znowu chcesz?- Pytam, ale tylko i wyłącznie z grzeczności.
-Tak się zastanawiam.- Mówi, opłakując się wodą po twarzy.- Czy te wszystkie oskarżenia na twój temat o których czytałem, są prawdziwe? Serio jesteś takim brutalem?
-Dasz mi spokój?- Mamrocze, zakręcając wodę.
Odechciało mi się już prysznica. Nawet tutaj ktoś się musi dojebać...
-A chcesz tego?- Pyta, nagle stając bardzo blisko mnie.
Zaczynam czuć się nieswojo- widzenie jakiś stu nagich kolesi pod prysznicem to jedno, ale stanie tak blisko nich, to już drugie.
-Odsuń się.- Warczę, mając dosyć jego nachalności.
Jest wszędzie kurwa!
Naprawdę nie było mi źle do tej pory... byłem samotny. Bali się mnie. Miałem spokój- idealny by przeżyć dwadzieścia pięć lat- a teraz pojawia się ten dzieciak i mnie krew zalewa.
-Wstydzisz się, Levi?- Jego ręka unosi się ku mojej szczęce. W samą porę chwytam ją w połowie ruchu i lekko zagniatam.- Dobra dobra! Nie musisz udowadniać, że jesteś silny!
-Kim ty kurwa jesteś?- Cedzę przez zęby.
-Twoim nowym współlokatorem.- Uśmiecha się, tak jak podczas pierwszego spotkania.- Mówiłem ci, teraz będziemy spędzać ze sobą więcej czasu.
To jest kpina... los mnie ukarał, czy mi się śni?
-Masz jakieś imię, czy mam cię nazywać „dupek dwa"?
-Zależy kto jest dupkiem...- Zaciska zęby z bólu, kiedy ponownie ściskam jego dłoń.- No dobra już dobra! Powiem!
Odrzucam jego dłoń, znudzony już jego osobą.
-Słucham.- Krzyżuje ręce na klatce piersiowej, wyczekując jego odpowiedzi.- Kim jesteś?
Chłopak uśmiecha się, jakbyśmy się znali od dzieciaka.
-Eren Jaeger...

CZYTASZ
Levi&Eren| Serce w klatce
FanfictionSiedzi za niewinność, mimo to wszyscy go unikają. Oprócz jednego chłopaka...