-Gdzie Levi?- Pytam strażnika, który odprowadza mnie do celi po wizycie kontrolnej u rąbniętej lekarki.
-Ackerman?- Strażnik uśmiecha się pod nosem.- W izolatce. A co? Stęskniłeś się? Może boisz się, że nie będzie miał kto cię w nocy ogrzać?
Wzdycham, bo rozmowa z nim nie ma najmniejszego sensu... Levi w izolatce? Dlaczego? Przecież miał iść tylko na jakieś widzenie- nawet nie powiedział z kim.
Co tam się stało, że Levi trafił do rynsztoka?
-Jasne, ziom.- Uśmiecham się do strażnika, który w końcu stracił mną zainteresowanie.
-Tydzień.- Mruczy.- Przez tyle możesz cieszyć się samotnością.
Albo płakać, że nie będzie miał kto mnie bronić... oh Levi, coś ty zrobił do jasnej cholery.
***
Nagie ściany były przytłaczające... cisza, która panowała w pomieszczeniu- również. Zacząłem tęsknić za pierdoleniem Erena, który potrafił w kółko wałkować jeden temat. Już to było lepsze od nicości.
-Trzeba było się nie rzucać na te dziewczynę.- Słyszę głos strażnika za metalowymi drzwiami.
Mogę przysiąc, że napierdala się ze mnie... skurwiel.
-Teraz tutaj posiedzisz.- Delikatny śmiech... jest ich dwójka.- Będziesz mógł sobie przemyśleć parę spraw Ackerman. Nikt ci nie będzie przeszkadzał. Same plusy... no chyba, że ci odpierdoli.
-Jest duże prawdopodobieństwo, że tak będzie.- Odzywa się ten drugi.
Od razu go rozpoznaje- to nowy. Liże dupę każdemu, kto może go wziąć pod swoje skrzydła... Strażnik Mike go wyśmiał, gdy próbował mu się przypodobać... i dobrze. Będę mógł mu dojebać, gdy tylko stąd wyjdę.
-Trochę szkoda twojego kolegi.- Znowu śmieje się ten pierwszy.- Pewnie znajdzie sobie kogoś innego, komu będzie mógł pociągnąć druta.
Zaciskam pięści... jebane gnojki, które myślą, że więzienie to wylęgarnia homoseksualistów, którzy co noc robią jakieś orgie w swoich celach.
-Chłopaki!- Znajomy głos sprawia, że czuje pewnego rodzaju ulgę.
Mike... ten człowiek doskonale wie, kiedy się pojawić.
-Wynocha.- Warczy na dwójkę idiotów, którzy postanowili sobie mnie wkurwić.
Słyszę ich kroki, gdy oddalają się o mojej celi.
-Ackerman?- Mike uchyla delikatnie wizjer, by się mi przyjrzeć.- Coś ty odjebał?
Nic... wszystko wina tej laski, która poruszyła zły temat. Pewnie specjalnie- teraz jej jebana praca nabierze rumieńców. Pójdzie do jakiejś gazety i opowie, że prawie zajebał ją Levi Ackerman... zbije fortunę i nigdy więcej nie postawi nogi w tym pierdlu.
-Ile?- Pytam, zamiast odpowiedzieć.
-Tydzień.- Mike wzdycha.- Może uda mi się przekonać dyrektora, by zmniejszył ci kare. W końcu dobrze się sprawowałeś...
Czas przeszły... ta baba właśnie zniszczyła moją czystą kartę.
-Możesz coś dla mnie zrobić?- Pytam, przypominając sobie o czymś ważnym.
-Zależy o co chodzi.- Mike kręci głową.- Aktualnie mam trochę związane ręce.
I tak wiele ryzykuje rozmawiając ze mną.
-Obiecałem coś.- Warczę, przypominając sobie o tym.- Po prostu, dopóki nie wyjdę, miej oko na Erena. Pilnuj by nikt go nie tknął...
CZYTASZ
Levi&Eren| Serce w klatce
Fiksi PenggemarSiedzi za niewinność, mimo to wszyscy go unikają. Oprócz jednego chłopaka...